Kibice, kibole, bandyci... | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 23.08.2013

Kibice, kibole, bandyci…

Nie milknie medialna wrzawa wokół bójki, jaka miała miejsce na gdyńskiej plaży. Głos zabierają wszyscy oprócz samych zainteresowanych, którym główne media raczej głosu udzielić nie chcą. A szkoda.

Kibice, kibole, bandyci...

Taki głos w dyskusji, a przede wszystkim przedstawienie przebiegu wypadków takim, jak go widzieli uczestnicy wydarzeń, być może pozwoliłby na rzetelną ocenę istniejącej sytuacji. A ta, jak widać na powyższym przykładzie, najlepsza nie jest. Nie wnikając już w to, co naprawdę zaszło w Gdyni (zdaje się, że meksykańscy marynarze już odpłynęli, więc i tak bardzo trudne będzie skontaktowanie się z nimi) pozwolę sobie troszkę poklasyfikować uczestników sportowych widowisk.

Grupa pierwsza – kibice

Kolorowo ubrani, całymi rodzinami chodzą na stadiony, bezwarunkowo podporządkowują się żądaniom władz, nawet, gdy te żądania są absurdalne. Za takie absurdy uważam różnego rodzaju identyfikatory dla wchodzących na stadiony, niekiedy wielokrotne biletów, dokumentów, toreb i torebek, wnoszonych aparatów i co tam jeszcze władza nie wymyśli. Ale prawdziwy kibic nic sobie z tego nie robi, pogodzi się ze wszystkim. Radośnie dopinguje swoją drużynę, wspólnie z innymi kibicami śpiewa, rzadziej – gwiżdże, nie obrzuca sędziów wyzwiskami. Jeśli siedzący (stojący) przed nim inny kibic przysłania mu widok (np. wstaje, gdy inni siedzą, wymachuje transparentem itp.), to grzecznie prosi go o zmianę zachowania. Po zakończonym meczu kibic wraz z rodziną idzie do restauracji albo do domu, z dziećmi i współmałżonkiem wymienia opinie nt. zakończonego meczu. Kibic nie jest w żaden sposób uciążliwy dla reszty społeczeństwa, w praktyce także nie do wykorzystania przez jakiekolwiek władze.

Grupa druga – „kibole”

To już często zorganizowane grupy (społeczności). Przyodziani koniecznie w strój obowiązujący (na meczu – barwy klubowe, na ustawce – rodzaj umundurowania). Na idą zwykle zwartą grupą, wznosząc stosowne do „sytuacji” hasła. Grupy takie w drodze na stadion i ze stadionu bardzo często są eskortowane przez oddziały policji. Znajdujący się w grupie odczuwają z nią silną więź, czują poparcie innych „kiboli”. W związku z tym czują siłę (grupy), co czasami przeradza się w poczucie bezkarności. To z kolei skłania do eskalacji agresywnych zachowań. Stąd na porządku dziennym są wulgarne i bardzo głośne okrzyki, stąd niekiedy akty wandalizmu w drodze na stadion lub ze stadionu. Dla społeczeństwa są już zdecydowanie uciążliwi. Źle wróżę każdemu obcemu, który stanie na ich drodze. Głośne i wulgarne okrzyki przestraszyć mogą nie tylko dzieci, ale i ich opiekunów. W pewnym wieku niestety dzieciom takie zachowania (lub ludzie, którzy tak się zachowują) mogą imponować. Przy braku zdecydowanej reakcji rodziców rosną więc nowe pokolenia „kiboli”. I społeczeństwo znów będzie musiało wydawać pieniądze na zabezpieczanie kolejnych meczów, przemarszów itp. Z drugiej strony ci „kibole” mają poczucie narodowej tożsamości, mają swoją hierarchię wartości. Właściwe wykorzystanie tych cech młodych ludzi, ukierunkowanie ich energii dla dobra kraju – to te konieczne działania, które władza powinna już dawno podjąć. Myślę, że o takich działaniach mówił w swoim czasie ś.p. gen. Petelicki. Mam jednak wrażenie, że władze (różne i różnych szczebli) wolą wykorzystywać kiboli w innych, zgoła nie służących krajowi celach. Raczej wolą wykorzystywać to zjawisko dla własnych, partykularnych interesów. Zwłaszcza, że grupami „kiboli” można stosunkowo łatwo sterować, a to przy pomocy umiejętnej prowokacji, a to przy wykorzystaniu środków oddziaływania społecznego (media), a to przy pomocy zwartych oddziałów policji.

Grupa trzecia – bandyci

Myślę, że to określenie jest na tyle jasne, że nie wymaga bardziej szczegółowego opisywania. Dla jasności sprawy dodam więc tylko, że do takich zaliczam tych, którzy np. z maczetami polują na kibiców czy „kiboli” innych drużyn, klubów, miast, demolują stadiony (zwykle w poszukiwaniu broni pozwalającej skuteczniej unicestwić wroga, przeciwnika). Bardzo często bandyci wywodzą się z grona wcześniejszych „kiboli”. W moim przekonaniu miejsce bandytów jest jednak w więzieniach. Jak z tego widać, przekroczenie granicy pomiędzy „kibolstwem” a bandytyzmem może być trudne do wychwycenia. Zwłaszcza w przypadkach takich, jakie miały miejsce w Gdyni. Świadczy o tym postawa sądu, a wcześniej rzecznika policji, który stwierdził, że sprawę należy najpierw wyjaśnić, a potem oceniać. Niestety, ani polski Premier, ani Minister Spraw Wewnętrznych na takie wyjaśnienia poczekać nie chcieli. Wskazuje to na próbę opisanego wcześniej wykorzystania „kiboli” z Gdyni. Pytanie dla prawników, czy wypowiedzi przedstawicieli rządu nie są próbą wywierania nacisków na sąd? Nie mnie to oceniać.

Grupa czwarta – VIP

Bardzo ważne „persony” na stadiony wjeżdżają samochodami, widowiska oglądają ze specjalnych loży, mimo różnych zakazów „mogą spożywać” na terenie obiektów sportowych. Dla władzy są bardzo potrzebni. A dlaczego – to już zupełnie inna historia.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika