Poniedziałkowy wieczór, tuż przed godziną 19:00. To w tym czasie na szczycie katedry Notre-Dame w Paryżu pojawił się ogień, który błyskawicznie zaczął rozprzestrzeniać. Dach katedry zbudowany między XII a XIV wiekiem wraz ze słynną wieżą runął. Obecnie ogień został już ugaszony, a strażacy podejrzewają, że przyczyną pożaru mogła być nieostrożność robotników prowadzących w katedrze prace renowacyjne.

Płomienie, dym i łzy. Nad brzegiem Sekwany, naprzeciwko katedry Notre-Dame zebrany tłum mieszkańców i turystów spoglądający bezsilnie na płonącą katedrę… Jedni płaczą, inni się modlą.

„To dramatyczne. Tracimy Notre-Dame!” – mówi przerażony młody mężczyzna w rozmowie telefonicznej.

„Katedra Notre-Dame to budynek, który oparł się wojnom, rewolucji. To nasze dziedzictwo, które właśnie znika…”

„Notre-Dame płonie?” – pyta japoński turysta po angielsku, jakby chciała przekonać się o tym, co dzieje się przed jej oczami.

„Francja straciła jeden ze swoich klejnotów, straciła część swojej historii. Jak to się mogło stać?” – komentują paryżanie.

„Nasze serca krwawią” – mówi z kolei amerykański turysta, który do Paryża przyjechał z synem. „To co się tu stało, jest jeszcze gorsze niż to, czego doświadczyliśmy 11 września 2001 w czasie ataków na Twin Towers”.

Niektórzy wolą w ciszy stać, unikając robienia zdjęć.

Jeszcze w poniedziałek przed katedrę Notre-Dame przybyli prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Francji Édouard Philippe w towarzystwie burmistrza Paryża Anne Hidalgo.

Pierwszy zastępca Anne Hidalgo, Emmanuel Grégoire, również pokazał swoje emocje. – Notre-Dame jest symbolem całego świata! – powiedział, przestraszony. – Jest symbolem naszej historii, symbolem narodowym, postacią naszego dziedzictwa…

W tym samym czasie z katedry zabierano uratowane z pożaru dzieła sztuki, które ustawiano przed katedrą, a następnie przeniesiona do sąsiedniego miasta Paryża, ale także do Luwru.

źródło: Le Figaro