UE z trudem, ale zaczyna akceptować demokratyczny wybór Polaków | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 30.05.2016

UE z trudem, ale zaczyna akceptować demokratyczny wybór Polaków

Minęło już kilka dni od ostatniej wizyty pana w Polsce. Wizyta ta, o ile pamiętam, miała być gwoździem do (politycznej) trumny rządzących. Ustami komisarza Europa miała przedstawić polskiemu rządowi skalę sankcji, jakie muszą spaść na Polskę za łamanie demokracji, przeprowadzenie zamachu stanu, permanentne łamanie konstytucji. 

schultz-timmermans

Opozycja miała być tym elementem, który całą cywilizowaną Europę wezwał na „pomoc” Polsce błyskawicznie pogrążającej się w dyktatorskich zapędach rządu bezwzględnie podporządkowanego (dyktatorowi, naczelnikowi) Jarosławowi Kaczyńskiemu. Jeszcze dwa tygodnie temu taki ton brzmiał w wypowiedziach praktycznie wszystkich przedstawicieli opozycji. Co z tego pozostało dzisiaj?

Okazało się, że nawet unijni komisarze, po rozmowach z przedstawicielami polskiego rządu przyznać musieli, że polskie sprawy rozwiązywać należy w Polsce. Że łamanie demokracji, którego najlepszym dowodem są liczne opozycji organizowane gdzie tylko można i z każdego możliwego powodu, a nawet bez powodu, jest jakby nieco mniejsze niż w „absolutnie demokratycznej” Francji (przypomnę, na terenie której od wielu miesięcy obowiązuje stan wyjątkowy, a strajki i uliczne demonstracje są brutalnie łamane przez władze). Że Trybunał Konstytucyjny może nie do końca był konstytucyjny, zmierzając w kierunku upolitycznionej trzeciej, za to najwyższej izby parlamentu.

Uważam, że do przedstawicieli urzędników brukselskich dotarło, że cała akcja polskich (?) polityków opozycyjnych była wyrazem niechęci do pogodzenia się z faktem, że ktoś inny wygrał wybory, że trzeba, przynajmniej na jakiś czas, pogodzić się z utratą władzy, przywilejów, decyzyjności, „ośmiorniczek za państwowe”, limuzyn, sekretarek i temu podobnych rzeczy. Wybory przeprowadzone wg standardów, jakich nie musimy się wstydzić na tle owej „demokratycznej” Europy (patrz: wybory prezydenckie w Austrii). A ponieważ Polska to jednak kraj znaczący w Europie, lepiej z nami robić interesy niż, nazwę to delikatnie, przekomarzać się. W ten oto sposób rząd polski został „zaakceptowany” w Europie, która pogodziła się z tym, że przez najbliższe lata realizowany będzie polityczny program Prawa i Sprawiedliwości.

A cóż się stało z naszymi totalnymi opozycjonistami?

Brakuje mi przez ostatnich kilka, kilkanaście dni pana Ryszarda Petru. Jakoś zniknął z ekranów telewizorów. A szkoda, bo jego już niemal przysłowiowe gafy naprawdę stanowiły wesoły element politycznego folkloru. Jakoś zamilkła także (a może ja zbyt mało czasu poświęcam na oglądanie i słuchanie środków masowego przekazu) moja ulubienica, pani posłanka Kamila Gasiuk–Pihowicz, zawsze dzielnie wspierająca swego politycznego guru, twórcę opozycyjnej „potęgi”, jaką niewątpliwie jest Nowoczesna. Jakoś mniej widać i pana Schetynę, i pana Szejnfelda, i pana Sławomira Neumanna. Chyba, że wszyscy oni zrobili sobie długi, „tygodniowy weekend”.

Czy to oznacza, że opozycja już skapitulowała? W moim przekonaniu – zdecydowanie nie. Pisałem już kiedyś

że na wiosnę opozycja zacznie wyprowadzać ludzi na ulice na skalę dotąd niespotykaną. Problemem rządu jest to, że te protesty nałożą się na dwa poważne wydarzenia, które w Polsce będą musiały być zorganizowane i bezpiecznie, skutecznie przeprowadzone. Nietrudno się domyśleć, że mam na myśli i warszawski szczyt NATO. Jestem jednak przekonany, że jako państwo potrafimy sprostać tym zadaniom.

Czego życzę nam wszystkim, także opozycji.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika