Duda coraz dalej od pałacu | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 15.06.2020

Duda coraz dalej od pałacu

Do wyborów prezydenckich – o ile nic nieoczekiwanego się nie wydarzy – pozostały dwa tygodnie. Czy aktualny prezydent ma jakiekolwiek szanse na reelekcję? Coraz więcej wskazuje na to, że te szanse z każdym dniem maleją i – jeśli dalej tak pójdzie – będzie musiał się pożegnać z pałacem prezydenckim.

Andrzej Duda faktycznie wciąż pozostaje faworytem w prezydenckich sondażach, jednak w przypadku urzędującego prezydenta to zjawisko zupełnie normalne. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że nawet skrajnie przychylne obecnej władzy media szacują jego poparcie w pierwszej turze na około 40 proc. Oznacza to, że realnie może liczyć na poparcie rzędu 30, może 35 proc., co zarówno dla niego samego, jak i dla jego sztabu wyborczego jest wiadomością bardzo złą, bo oznacza nic innego jak bardzo realne widmo porażki.

I wszystko wskazuje zatem na to, że prezydent Duda wkrótce będzie musiał opuścić pałac prezydencki. Polacy przez ostatnich 5 lat mieli okazję dość dobrze poznać głowę państwa, która okazała się być politykiem pod każdym względem słabym, na co złożyła się m.in. jego polityczna niesamodzielność, a także brak silnego politycznego zaplecza, którego podczas sprawowania prezydentury nie był w stanie sobie zbudować. Obecnie coś takiego jak „prezydenckie zaplecze polityczne” realnie nie istnieje, a to w sposób oczywisty pogłębia słabość głowy państwa.

I tylko przy okazji kampanii wyborczej wypada zwrócić uwagę na fakt, iż Duda w czasie występów publicznych nie tylko sprawia wrażenie człowieka słabego, ale czasami wręcz niestabilnego emocjonalnie – co w kontekście politycznym ma znaczenie drugoplanowe, za to w kontekście kampanijno-wizerunkowym jest już całkiem istotne, bo elektorat zawsze wyżej ceni u polityka postawę twardą i stanowczą, której Andrzej Duda nie dość, że nigdy nie miał, to dodatkowo nie potrafił nauczyć się stwarzać pozorów jej posiadania. Faktycznie Duda np. do żołnierzy stara się mówić podniesionym, stanowczym głosem; do osób starszych – łagodnie i z udawana empatią, ale obiektywnie oceniając jego „aktorskie” dokonania – efekty są mizerne, raczej budzące politowanie, czasem wręcz bywają groteskowo zabawne. W żadnym razie nie przekonujące. Wyłączając oczywiście twardy elektorat, który na obecnego prezydenta będzie głosował tak długo, dopóki ten będzie miał rekomendację Jarosława Kaczyńskiego. Jednak głosy tego środowiska to stanowczo za mało, aby zwyciężyć w prezydenckim wyścigu.

Na przekór Kaczyńskiemu

„Andrzej Duda musi być prezydentem” – powiedział niedawno prezes PiS. Wcześniej ten sam polityk wystosował do członków swojej partii list, w którym w dość emocjonalny sposób nawoływał do walki o utrzymanie władzy. Tego typu narrację Kaczyński prezentuje w okresie wyborczym od wielu lat i tu nic się nie zmienia – to standardowa próba politycznej mobilizacji, choć tym razem prezes PiS sprawia wrażenie bardziej niż zwykle zaniepokojonego, co jednak nie powinno dziwić, bo partyjne sondaże wskazują dość jednoznacznie, że Andrzejowi Dudzie będzie bardzo trudno uzyskać reelekcję. Panika wśród polityków sprawujących władzę jest zatem coraz większa.

Jarosław Kaczyński najpewniej albo zapomniał, albo zwyczajnie nie wie, że Polscy wyborcy, poza wieloma innymi przymiotami, są bardzo przekorni i słysząc deklarację o „konieczności wygrania wyborów przez Andrzeja Dudę” mogą zrobić mu zwyczajnie na złość i zagłosować na kontrkandydata Andrzeja Dudy.

Historycznie rzecz ujmując, w polskich warunkach politycznych reelekcja paradoksalnie jest bardzo trudna do uzyskania i udała się tylko jednemu politykowi – był nim Aleksander Kwaśniewski, który wciąż przez Polaków jest oceniany jako najlepszy polski prezydent. Pozostałym ta sztuka się nie udała. I choć prezydent „na urzędzie”, pod względem wyborczej rywalizacji, ma pozycję wręcz znakomitą, to lata sprawowania funkcji równie znakomicie demobilizują, oddalają od społeczeństwa i problemów, którym żyją zwykli Polacy. Bardzo często przyczyniają się do tego także najbliżsi współpracownicy, który zawsze prowadzą swoje wewnętrzne „nadworne” rozgrywki, w efekcie których ich zwierzchnik rzadko kiedy cokolwiek zyskuje, znacznie częściej sporo traci.

Duda jak

Pamiętając Bronisława Komorowskiego z jego chaotyczną, wyjątkowo nierozsądnie prowadzona kampanią wyborczą (z codziennymi, większymi lub mniejszymi „wpadkami”), do której przystąpił mając niemalże pewność zwycięstwa, jednocześnie spoglądając obecnie na poczynania Andrzeja Dudy możemy znaleźć całkiem dużo elementów podobnych. I wydaje się, że Duda podąża właśnie drogą swojego poprzednika – dziwaczne, niezrozumiałe pomysły programowe w stylu „oczka wodne w każdym domu”; histeryczne, krzykliwe wystąpienia na wiecach wyborczych; kontrowersyjna aktywność w mediach społecznościowych, która nie licuje z powagą głowy państwa… to tylko niektóre słabe punkty prowadzonej przez prezydenta kampanii wyborczej.

Zdecydowanie ważniejszy jest zbudowany przez ostatnich 5 lat obraz polityka całkowicie uzależnionego od swojego partyjnego lidera, człowieka, który nie jest niezależnym arbitrem i politycznym autorytetem, a raczej bezwolnym narzędziem w rękach Jarosława Kaczyńskiego – który spowodował, że dziś oceniany jest stosunkowo nisko.

Tu jedna ciekawostka – nie jest przypadkiem fakt niedawnej dymisji Jacka Kurskiego z funkcji prezesa TVP. Nieoficjalnie mówi się, że miał do niej doprowadzić Andrzej Duda. Niestety nawet na tym polu prezydent okazał się nieskuteczny, bo natychmiast po owej dymisji, Kurski do TVP wrócił i dziś zapewne ma na nią kluczowy wpływ, a wkrótce być może nawet formalnie powróci na fotel prezesa…

Słaba

Prezydenckiego egzaminu nie zdała też pierwsza dama, która przez 5 lat praktycznie nie wykazała żadnej znaczącej aktywności publicznej. Trudno zauważyć, aby zaangażowała się w jakąkolwiek konkretną działalność czy to społeczną, czy charytatywną, z którą dziś można by ją skojarzyć. I to być może byłoby nawet do przyjęcia przez wyborców, gdyby Agat Duda była publicznie niewidoczna, tak jak uczyniła to żona Bronisława Komorowskiego. Jednak w odróżnieniu od poprzedniczki małżonka prezydenta bardzo ochoczo pokazywała się w czasie wszelkich wyjazdów zagranicznych, towarzysząc głowie państwa. To powoduje, że Polacy mogą mieć wrażenie, że za cel obrała sobie podróżowanie po świecie na kaszt państwa, z czego Polacy mają niewiele…

Czytaj dalej…

Autor

- Gazeta Bałtycka



Moto Replika