USA lekceważą Polskę | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 28.11.2018

USA lekceważą Polskę

Ambasador USA w Polsce w ostrych słowach skrytykowała atak przedstawicieli rządu RP na w jej mniemaniu niezależne media. Uczyniła to jednak w sposób wyjątkowo mało dyplomatyczny. Niestety wcześniej w równie mało dyplomatyczny sposób zachował się Joachim Brudziński krytykując TVN za reportaż o „urodzinach Hitlera”, co zainicjowało reakcję strony amerykańskiej.

Dziennikarze „Dziennika Gazety Prawnej” i radia RMF FM opublikowali na Twitterze zdjęcie listu Georgette Mosbacher do premiera Mateusza Morawieckiego. Kopie listu otrzymali oraz Joachim Brudziński, minister spraw wewnętrznych.

Zabrać politykom dostęp do internetu – ten postulat wciąż wydaje się aktualny, bo okazuje się, że najwyraźniej nie są w stanie w sposób rozsądny korzystać z jego dobrodziejstw.

W jakim celu Brudziński na Twitterze krytykował stację TVN za pokazanie reportażu o leśnych – coraz więcej na to wskazuje – inscenizowanych scenach z rzekomych urodzin Adolfa Hitlera? Partia rządząca ma za sobą dużą liczbę rozmaitych zależnych od siebie mediów i to za ich pośrednictwem może mówić prawie wszystko. Zresztą robi to od dawna. Niezawodna jest tu telewizja publiczna, która od lat uprawia prorządową propagandę.

Polityk, który zostaje ministrem powinien mieć świadomość, że uzyskuje bardzo wysoką rangę polityczną i musi wypowiadać się z zachowaniem reguł dyplomacji. Wygląda na to, że minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński wciąż jednak nie zdaje sobie z tego sprawy…

Cóż – brak wiedzy w polityce kosztuje, często bardzo dużo. I tak oto nierozsądny komentarz Brudzińskiego sprowadził na polski rząd kolejny kłopot. I trudno się dziwić stronie amerykańskiej, że ustami ambasador Mosbacher broni amerykańskiej spółki, która jest właścicielem stacji TVN. Każdy poważny kraj zrobiłby tak samo.

Innym zagadnieniem jest styl listu Mosbacher do przedstawicieli polskiego rządu, który sprawia dość nieciekawe wrażenie, podobne zresztą do tego, jakie sprawia sama pani ambasador. Błędy w nazwisku polskiego premiera i ministra Brudzińskiego, błędne przypisanie premierowi Morawieckiego funkcji ministra – mogą świadczyć zarówno o wysokim poziomie emocji towarzyszących autorce w trakcie pisanie listu, jak również o braku merytorycznego przygotowania do sprawowania funkcji ambasadora, czemu trudno się dziwić, bo w istocie Mosbacher dyplomatą nie jest, a sposobem funkcjonowania w polityce przypomina co najmniej równie niesfornego Donalda Trumpa.

W świecie dyplomacji list z pewnością świadczy o dużym lekceważeniu Polski przez stronę amerykańską. Właśnie w ten sposób, również w kontekście naszej bliskiej, strategicznej – jak chcą tego obecnie rządzący – współpracy z USA należy odbierać słowa pani Mosbacher.

Autor

- dr n. hum., publicysta i komentator. Twórca niezależnych mediów. Autor analiz dotyczących PR, języka polityki i marketingu politycznego.Twitter: @MichalLange



Moto Replika