Policja – chyba coś złego się dzieje | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 21.03.2015

Policja – chyba coś złego się dzieje

Jak zapewne wiecie, raczej nie pisuję krytycznie o polskiej Policji Państwowej. Nie dlatego, że się boję. Raczej dlatego, że akurat ta formacja pracę ma raczej niewdzięczną, poszanowanie społeczne niewielkie, a przez wiele lat cieszyła się (może cieszy nadal) całkiem niezłymi wskaźnikami społecznego zaufania.

policja

Jak wszędzie, tak i w Policji znajdują się czarne owce. Jak dotąd jednak widziałem, że w sytuacjach, w których ujawniane były jakieś nieprawidłowości, policjanci dość szybko i sprawnie sprawy wyjaśniali, pozbywali się tych, których pozbywać się należało. Osobiście także nie spotkałem się nigdy, powtarzam, nigdy, z nieodpowiednim zachowaniem policjanta wobec mnie. Inna sprawa, że nie rozpoczynam rozmowy z policją od informacji, żeby uważali, kto ja jestem.

Ostatnio jednak kilka sygnałów mnie trochę zaniepokoiło. Jakby coś złego wkradło się w szeregi funkcjonariuszy. Ostatni przykład to oczywiście Legionowo. Nie wiem, co tam naprawdę się stało. Nie twierdzę, że policjanci są winni śmierci młodego człowieka. Uważam jednak, że jeśli człowiek zatrzymany (zatrzymywany) przez policję ponosi śmierć, to sprawa jest poważna. Od chwili zatrzymania to organy państwa biorą na siebie odpowiedzialność za zdrowie i życie zatrzymanego! Wiem, że zwłaszcza w sytuacji jakiejś akcji, dynamicznie prowadzonych działań, w tym, być może, także funkcjonariuszy nieumundurowanych – różnie zdarzyć się może. Ale jednak w podobnych jak w Legionowie sytuacjach wolałbym, by padły wypowiedzi o tym, że przeprasza, zbada sprawę, funkcjonariuszy odsunięto od działań służbowych (niekoniecznie zawieszono – może wystarczy urlop). A mieliśmy (a przynajmniej do mnie dotarły) tylko wypowiedzi o tym, że żaden z funkcjonariuszy prawa nie złamał i wszyscy przestrzegali obowiązujących procedur. Powtarzam. Być może tak właśnie było. Ale jednak młody człowiek zginął. Może więc trzeba przyjrzeć się wspomnianym procedurom.

Kolejny przykład. W Bydgoszczy facet nie zatrzymuje się przed przejściem dla pieszych, przed którym zatrzymał się autobus, by przepuścić rowerzystkę przejeżdżającą przez to przejście. I uderza w nią. A z policyjnych notatek wynika, że bydgoscy stróże prawa uznają rowerzystkę przynajmniej współwinną spowodowania tego wypadku. Tylko dlatego, że pani nie zeszła z roweru, nie prowadziła go, a wjechała na przejście. Z filmu pokazywanego w Internecie i niektórych telewizjach widać wyraźnie, że nie wpadała na przejście, jechała spokojnie. Skąd takie stanowisko policjantów grodu nad Brdą. Od razu pojawia się pytanie, kto kierował pechowym samochodem? I dopiero wypowiedzi policjantów z „centrali” (w tym wypadku inspektora Marka Konkolewskiego) wprowadziły normalną ocenę zaistniałej sytuacji. Jednak pewien „niesmak” pozostał.

Dziś powszechnym stało się nagrywanie, filmowanie wszystkiego, co się dzieje. Także zachowania wszelkiego rodzaju funkcjonariuszy państwa. A może szczególnie ich właśnie. Może więc należy uczulić, zwłaszcza mundurowych, żeby kontrolowali swoje zachowanie, żeby nie nadużywali swojej pozycji, siły, brutalności, nie naruszali prawa. Bo każda taka interwencja może obrócić się przeciwko nim.

Kilka sytuacji, o których głośno było ostatnio w mediach, wskazywać może na fakt, że coś złego dzieje się w Policji. Czy to szkolenia szwankują, czy może ręka Ministra Spraw Wewnętrznych nie jest tak sprawna jak w swoim czasie ministra Schetyny czy wcześniej Kalisza czy ew. Dorna. Nie wiem i nie mnie oceniać. Jednak dobrze byłoby, aby Państwowa w dalszym ciągu zachowała przyzwoity poziom społecznego zaufania i rozwagi w prowadzonych działaniach. Czego wszystkim policjantom życzę.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika