Tortury, kastracja, „idziemy po was” | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 29.08.2017

Tortury, kastracja, „idziemy po was”

Co jeszcze można powiedzieć, aby wzbudzić chwilowe emocje i zdobyć poparcie?

Patryk Jaki, fot. Wikipedia

Politycy prześcigają się w wygłaszaniu kontrowersyjnych tez budzących u słuchaczy często skrajne emocje. Robią to celowo, wiedząc, że to właśnie język emocji jest najskuteczniejszym narzędziem perswazji. W efekcie z łatwością manipulują wyborcami.

Polityka nie jest merytoryczna, polityka jest emocjonalna. Doskonale wiedzą o tym politycy z pierwszych stron gazet. W nieoficjalnych rozmowach często przyznają, że nie znają się na rzeczy, nie są dobrze przygotowani merytorycznie do pełnienia danych funkcji. Wiedzą za to, że są do nich przygotowani politycznie…

Stosunkowo łatwo jest wzbudzać emocje, zwłaszcza negatywne – szukać wrogów, agresorów, wskazywać winnych, odpowiedzialnych itp. Wie o tym doskonale m.in. Zbigniew Ziobro, który od początku swojej aktywności publicznej konsekwentnie i skutecznie kreuje swój polityczny wizerunek szeryfa, będącego bezwzględnym dla przestępców i dobrotliwym dla bezbronnych obywateli – ofiar przestępstw. Pamiętamy słynne sądy 24-godzinne, liczne propozycje podwyższania wymiaru kar itp. pomysły. Niewiele z nich pozostało poza utrwalonym wizerunkiem.

W ślad za swoim protektorem poszedł ostatnio Patryk Jaki, który zaproponował przywrócenie tortur… To oczywiście pomysł kompromitujący i dyskwalifikujący dla każdego urzędnika państwowego, a osoby związanej z ministerstwem sprawiedliwości szczególnie. Ale nie w przypadku polityka, któremu kontrowersyjna wypowiedź z pewnością przyniesie pożądany efekt – mianowicie zwiększy rozpoznawalność.

Ale przecież wszyscy pamiętamy słowa Donalda Tuska, który wobec pedofilów proponował kastrację; Bartłomieja Sienkiewicza, który rasistom groził, że już po nich idzie i wiele innych wypowiedzi, które merytorycznie nie wniosły nic, za to ich ładunek emocjonalny był ogromny.

Podobny charakter ma wygłoszona przez środowisko publicystów PiS teza o tym, że Polsce należą się od Niemiec reparacje wojenne. W zamyśle ma ona wzbudzić negatywne emocje w stosunku do naszych sąsiadów i skupić opinię publiczną na problemie, który przecież nie istnieje i nie pojawi się w realnej polityce, ani nawet w nieoficjalnych rozmowach dyplomatycznych. Trzeba stwierdzić jasno – Niemcy nie będą płacić Polsce żadnych reparacji wojennych, a już na pewno nie zrobią tego ze względu na publicystyczne wypowiedzi jakichś niszowych dziennikarzy.

Konkluzja powinna być taka, nie warto traktować poważnie buńczucznych wypowiedzi tego czy innego polityka, nawet jeśli przez chwile wydaje się nam, że gwałcicieli z włoskiej plaży faktycznie należałoby poddać torturom a następnie powiesić.

Warto za to zwrócić szczególną uwagę na to, jak szybko owi gwałciciele zostaną zidentyfikowani i ujęci, czy odpowiadać będą przed polskim sądem, jak długo będzie trwał ich proces i jaki ostatecznie wymiar kary otrzymają.

Autor

- dr n. hum., publicysta i komentator. Twórca niezależnych mediów. Autor analiz dotyczących PR, języka polityki i marketingu politycznego.Twitter: @MichalLange

Wyświetlono 1 Komentarz
Napisano
  1. Po prostu świetne ! Fachowo, konkretnie i bez sentymentów.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika