Absurdy „dekomunizacji”
Zatelefonowała do mnie znajoma, działaczka Pierwszej Solidarności. – Janusz, nyska biblioteka miejska ma za patrona Broniewskiego. A to przecież komunista był!
Moja zacna koleżanka z Pierwszej Solidarności ma za sobą piękną kartę opozycji, jest zdecydowaną zwolenniczką PiS, czytuje poprawną prawicową prasę i przejmuje się tak uchodźcami jak i komuchami. A właśnie nasz rząd i Sejm ogłosił dekomunizację to trzeba by tych komuchów wszystkich wyszukać, powywalać z pomników, z Alei Zasłużonych, z podręczników. No i z tablicy sprzed wejścia do nyskiej biblioteki, żeby nie kalali Wolnej Polski.
Nu i cóż ty poczniesz? Broniewski Władysław bez wątpienia był komuchem i to z przedwojenną przeszłością. Wszak w celi sanacyjnego więzienia, w 1933 roku napisał „Magnitogorsk czyli rozmowę z Janem ” – wiersz, w którym chwalił stalinowską „piatilietkę” i budowę przemysłu. A potem, w PRL-u toż to nasz Broniewski pisał o „maszyniście Parowozu Dziejów”, którym był „Wódz, Towarzysz, Komunista – Stalin – słowo jak dzwon!”
Że też do tej pory strażnicy myśli z IPN nie skierowali odpowiedniego wniosku do Ministerstwa Kultury, by nazwisko „Broniewski” wymazać z podręczników, a wiersze inkryminowanego spalić.
Hola, hola! Ale co w takim razie zrobić z tym wierszem, bez którego żadne obchody rocznicy Września 1939 r. nie mogą się odbyć? Tym co to zaczyna się:
„Kiedy przyjdą podpalić dom/ Ten w którym mieszkasz – Polskę”
A kończy wezwaniem „Bagnet na broń!” To też komuch Broniewski napisał!
I czy „Dobra zmiana” w ramach dekomunizacji także wykasuje „Bagnet na broń!”?
Komuchów było ci w naszej Polsce przecież dostatek no i tera bedziem ich wywalać i wymazywać. Na przykład taką Sendlerową Irenę co to z narażeniem własnego życia, w czasie okupacji uratowała z getta 2500 dzieci żydowskich. Ta Sendlerowa była komuchem co się patrzy. Już w czasie okupacji chłopaki z NSZ (późniejsi „żołnierze wyklęci”) określali ja jako zdecydowana komunistkę. Po wojnie Sendlerowa należała do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej od powstania tej partii w 1948 aż do końca. I żeby takim komuchom sadzić drzewko w Jerozolimie i dawać medal „Sprawiedliwi wśród narodów świata”?
Już po sprawie Ryszarda Dziopaka – znakomitego twórcy i dyrektora fabryki Małego Fiata w Bielsku wiedziałem, że wdepnęliśmy z tą „dekomunizacją” w jakiś absurd. Rada Miejska w Bielsku-Białej chciała nadać jednemu z rond imię nieżyjącego już Dziopaka przeciwko czemu zaprotestował IPN, bo „Dziopak był członkiem PZPR”.
Wg wszystkich znanych mi świadectw ludzi, którzy sp. Ryszarda Dziopaka znali, był on uczciwym człowiekiem, energicznym menedżerem i patriotą. Pozostawił po sobie ogromny materialny dorobek – fabrykę, osiedla domów dla robotników. Wg IPN jednak jego imię powinno być wymazane z pamięci bo należał do PZPR. Jest to wg mnie absurd, a widać go szczególnie w przypadku takich postaci jak Irena Sendlerowa czy Władysław Broniewski – wielki polski poeta.
Potępiając wszystkich, którzy w PRL pracowali, pisali wiersze, budowali przemysł tylko dlatego, że działali w ówczesnej partii władzy czyli w PZPR, odrzucamy połowę naszej kultury stworzonej w tamtych czasach i cały dorobek materialny tamtej epoki. Fabryk, które III RP radośnie wyprzedaje przez 27 lat, mieszkań, w których mieszka połowa Polaków nie zbudowali bowiem „żołnierze wyklęci” a właśnie bardzo często członkowie PZPR, do której za czasów Gierka należał mniej więcej co szósty dorosły Polak.
Wyrzucanie tych ludzi, ich pracy na jakiś nowo zaprojektowany „śmietnik historii” jest czymś na kształt robienia skomplikowanej operacji chirurgicznej siekierą.
Jestem – takiemu fałszowaniu naszej historii – zdecydowanie przeciwny. I jako były opozycjonista, internowany i więzień PRL, i jako obecnie poseł, ale przede wszystkim jako obywatel i Polak. Broniewskiego nie oddam! Tak samo Ireny Sendlerowej i milionów rodaków, którzy budowali Polskę zanim powstała partia PiS. Dosyć tego szaleństwa jako żywo przypominającego komunizm, tylko „w drugą stronę”!
Uff ! Nareszcie jakiś trzeźwy głos w otaczającej nas iście orwellowskiej rzeczywistości ! Pozdrawiam – Piotr
Największym pomnikiem komunizmu jest twór powstały w czasach Gomułki i nadal mający się bardzo dobrze. To Spółdzielcze Własnościowe Prawo do Lokalu! Kwintesencja komuny. A nie nazwiska ludzi którzy przeszli do historii, jakakolwiek ona była.
Przecież historii nie da się zmienić uznając za najważniejsze kryterium obrazowe. To nasza historia, trudna ale nie tak trudna jak dzisiejsza rywalizacja!
Wiem że proces rozkułaczania naszej rodziny (to były straszne formy), doprowadził źe zdałyśmy z siostrą maturę, skończyłam studia mieszkając w akademiku i dostając jedzenie co 2 tygodnie, kartki na obiady. Problemów z pracą nie było. A teraz nieustająca rywalizacja, usuwanie pomników, a historii nie da się zmieńić usuwając pomniki i zmieniając nazwy ulic. Młodzi nie mają pojęcia o tym co się działo. A co znaczy słowo „komuch” kto z młodych wie? Ja też nie wiem jak rozumieć to pojęcie…patrzmy do przodu aby budować strategię państwa przyjaznego dla obywatela, który ma mniej emerytury od 2 tys zł. Nauczycielskie emerytury…policzcie…