Czy Ukraina ma szanse wejść do UE i NATO?
Kiedy pod koniec 2013 roku ówczesny Prezydent Ukrainy – Wiktor Janukowycz – odmówił podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską z uwagi na nieakceptowalne warunki jakie w tym dokumencie zaproponowano Jego Krajowi, stało się to pretekstem do inspirowanego przez Stany Zjednoczone oraz ich europejskich sojuszników zamachu stanu zakończonego przejęciem władzy przez aktualnie tam rządzącą neobanderowską ekipę.
Nowe władze naturalnie podpisały owo porozumienie nie stawiając – w przeciwieństwie do poprzedników – żadnych warunków. Jest to jednak dopiero początek drogi, gdyż przed podpisaniem umowy przez Unię, jej tekst muszą ratyfikować parlamenty wszystkich 28 państw członkowskich Wspólnoty.
Początkowo wszystko szło zgodnie z dyrektywami płynącymi z Berlina i kolejne parlamenty posłusznie spełniały nałożoną na nie powinność nie zadając zbędnych a wysoce kłopotliwych pytań o stopień przygotowania naszych wschodnich sąsiadów do ich aspiracji stania się członkiem europejskiej rodziny. Do czasu.
Holenderskie wątpliwości
Oto społeczeństwo Holandii nabrało wątpliwości czy kraj, w którym korupcja sięga najwyższych szczytów władzy, ogarnięty wojną domową, na co dzień stosujący jako formę dialogu społecznego terror i przemoc fizyczną wobec oponentów, może być uznany za spełniający europejskie standardy. W efekcie toczącej się na ten temat dyskusji, Holendrzy zaczęli zbierać podpisy pod wnioskiem o przeprowadzenie w tej sprawie referendum. Akcja zakończyła się pełnym sukcesem, gdyż zamiast wymaganych 300 tysięcy wniosek poparło przeszło 470 tysięcy obywateli Królestwa.
Ponieważ w Kraju Tulipanów społeczeństwo jest traktowane przez rządzących z szacunkiem a przestrzeganie demokratycznych procedur jest „oczywistą oczywistością” rząd Holandii nie przepuścił owych list poparcia przez niszczarkę (jak stałoby się to niechybnie nad Wisłą !) a zgodnie z vox populi ogłosił na 6 kwietnia b. r. referendum, w którym obywatele odpowiedzą na pytanie : „Czy jest Pan ( i ) za, czy przeciw ratyfikacji Porozumienia Stowarzyszeniowego Unii Europejskiej i Ukrainy ?”
Formalnie owo referendum ma charakter konsultatywny i jego rezultaty nie są wiążące dla rządu, ale… zgodnie z oświadczeniem szefa holenderskiego MSZ – Berta Koendersa – „Rząd Holandii będzie zmuszony do zrewidowania swojego stanowiska w zakresie porozumienia o stowarzyszeniu Ukrainy z Unią Europejską w razie, jeżeli na nadchodzącym referendum obywatele zagłosują przeciwko temu paktowi”.
Krótko mówiąc rząd nie zamierza i NIE BĘDZIE robił niczego wbrew woli obywateli swojego kraju! Niby takie to oczywiste a w polskich realiach tchnie już nie tylko nowością ale wręcz egzotyką! Bo czy wyobrażacie sobie Państwo już tylko ogłoszenie u nas referendum w tak ważkich społecznie sprawach jak wiek emerytalny, finansowanie przez państwo nauki religii w szkołach czy dopuszczalności aborcji ?! Pytanie można uznać za retoryczne co jednoznacznie pozycjonuje nasz kraj zdecydowanie bliżej ukraińskich niż holenderskich standardów demokracji.
Trudno powiedzieć skąd Holendrzy nabrali wątpliwości co do zasadności stowarzyszania się z naszymi ukraińskimi przyjaciółmi, ale pewną rolę mogła w tym odegrać tragedia pasażerów lotu M h 17 malezyjskich linii lotniczych zestrzelonego 17.07.2014 nad Ukrainą. Jak by tam nie było według ostatnich sondaży 57 % z nich deklaruje głosować w referendum na NIE. To naturalnie zła wiadomość dla Berlina, ale wcale niekoniecznie taka dla Ukraińców, którzy w takim wypadku mają pewną szansę na uniknięcie (przynajmniej na razie !) grabieży resztek ich majątku narodowego co my przeżyliśmy w latach 90–tych.
Gdyby jednak niespodziewanie Holendrzy ulegli zmasowanej propagandzie i politycznym naciskom i zagłosowali na TAK, to co Ukraina wniesie w posagu Zjednoczonej Europie? Na pewno dość swoiste rozumienie słów dialog i demokracja. Oto uczestnicząca w zorganizowanym w Łodzi 24.01.16 Forum Unia Europejska – Ukraina, delegacja Rady Najwyższej Ukrainy pod batutą Wiceprzewodniczącej tego gremium Oksany Syrojed, z „trzaskiem” opuściła obrady uznając za nie do przyjęcia prezentowanie przez innych uczestników Forum alternatywnych wobec ukraińskiego, punktów widzenia na poruszane kwestie. Osoby prezentujące owe „nieprawomyślne poglądy” określono publicznie mianem „prowokatorów” !
„Wojna przeciwko Ukrainie”
Do poziomu ukraińskich parlamentarzystów dostroiła się także ichnia dyplomacja a nawet Głowa Państwa! Oto przebywający na niedawno zakończonym w Nowym Jorku szczycie poświęconym bezpieczeństwu nuklearnemu Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, nazwał publikację New York Times o korupcji w jego ojczyźnie… elementem wojny hybrydowej przeciwko Ukrainie! Czy zatem może kogokolwiek dziwić żądanie ukraińskiej Ambasady w Paryżu ZAKAZU projekcji nad Sekwaną filmu dokumentalnego „Ukraina. Maski rewolucji” francuskiego reżysera Paula Moreiry traktującego o krwawych wydarzeniach jakie miały miejsce 02.05.2014 w Odessie, gdzie „pro majdanowi” bojówkarze spalili żywcem w tamtejszym Domu Związków Zawodowych 48 osób prezentujących inny niż oni punkt widzenia ?
Efekt był naturalnie łatwy do przewidzenia, co nie przeszkodziło z kolei urzędnikom Ambasady Ukrainy w Warszawie żądać wyjaśnień od redakcji TVN 24 po zaprezentowaniu tam tego samego filmu. Nie próżnowała także Rada Najwyższa Ukrainy. Najwyraźniej w przewidywaniu rychłego wyschnięcia „zielonego strumyka” dotychczas niezmordowanie zasilającego ukraiński budżet, wystąpiła do swoich mongolskich odpowiedników – Wielkiego Churału, bo tak brzmi nazwa mongolskiego Parlamentu – z żądaniem wypłacenia Ukrainie przez Ułan Bator rekompensaty za… najazd na Ruś Kijowską ordy Chana Batyja! Dodać należy, że rzecz cała miała miejsce w XIII wieku toteż potomkowie wielkiego Dżingiz Chana byli nieco owym wnioskiem zaskoczeni, tym nie mniej grzecznie odpisali, że skłonni są zadośćuczynić żądaniom „samostijnej” pod warunkiem wszakże dostarczenia im przez wnioskodawców wiarygodnych list obywateli Ukrainy zawierających ich nazwiska, adresy i numery PESEL, którzy w jakikolwiek sposób ucierpieli na skutek tej złożonej im niespodziewanie i bez zaproszenia wizyty. Ponieważ brak w tej chwili nowych informacji w tej sprawie wnoszę, że trwają właśnie intensywne prace przy sporządzaniu przez wnioskodawców żądanych przez Mongołów dokumentów. O kolejnych faktach w tej wielce interesującej sprawie nie omieszkam Państwa natychmiast zawiadomić…
Kijów mataczy
Kolejną wartością dodaną jaką może Ukraina wnieść do Unii Europejskiej jest niewątpliwie wiarygodność jej władz. Jako przykład chciałbym tu zaprezentować zawarte nieco ponad rok temu (12.02.15) Porozumienia Mińskie, które przerwały (a przynajmniej znacznie ograniczyły) krwawą jatkę w Donbasie. Podpisując je, władze w Kijowie zobowiązały się między innymi do przeprowadzenia reformy konstytucyjnej, ustanowienia autonomii dla Donbasu oraz przeprowadzenia tam odrębnych wyborów. Naturalnie ŻADNA z wymienionych spraw nie została załatwiona – w zamian Kijów prowadzi politykę mataczenia i gry na czas. W tym celu próbuje się reinterpretować podpisane porozumienia twierdząc na przykład, że wybory na zbuntowanych terytoriach przeprowadzone zostaną pod warunkiem wcześniejszego odzyskania przez ukraińską armię kontroli nad opanowanym przez powstańców odcinkiem granicy z Rosją. Fakt, że w paragrafie 9 Porozumień jasno widnieje, że przejęcie kontroli nad granicą nastąpić winno PO przeprowadzeniu w Donbasie wyborów jest przez Kijów uparcie ignorowany.
Stosunek władz Ukrainy do zbuntowanego regionu najlepiej charakteryzuje taka oto wypowiedź ukraińskiej parlamentarzystki Tatiany Czarnował udzielona telewizji Ekspreso.tv : „Kontrolować Donbas oznacza dokonać tam ludobójstwa dlatego, że ludzie wspierają tam Putina i separatyzm”. Przynajmniej jasno i szczerze – przy okazji wyjaśnia zarówno przyczyny rewolty jak i sprawę KTO walczy w powstańczych szeregach. Osobiście nie mam złudzeń co czekało, by mieszkańców owych terenów gdyby nie chwycili oni w porę za broń. Uff ! Wystarczy!
Nie wątpię, że europejscy mężowie stanu, w których rękach leżeć będzie decyzja czy chcemy mieć na naszym kontynencie odpowiednik Somali, znają zarówno te wymienione przeze mnie jak i (liczne) pominięte z braku miejsca przykłady ilustrujące dzisiejszy stan owego kandydata do „unio wstąpienia”, o czym świadczą ich wypowiedzi w tym temacie, z których kilka pozwolę sobie tu zacytować:
„Ukraina powinna mieć dobre stosunki zarówno z Europą jak i Rosją. (…) Holandia jest przeciwna wstąpieniu Ukrainy do Unii” ( Mark Rutte Premier Holandii w rozmowie z portalem NU. nl )
„Bez wątpienia Ukraina nie będzie w stanie stać się członkiem Unii Europejskiej i NATO w ciągu najbliższych 20 – 25 lat” (Jean-Cloud Juncker Przewodniczący KE w wystąpieniu w Hadze 03.03.16)
„Jeżeli Ukraina chce przetrwać i rozwijać się, nie powinna być forpocztą jednej ze stron przeciwko drugiej. Powinna być mostem pomiędzy nimi”. ( Henry Kissinger, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, w internetowym wydaniu „Washington Post” 07.03.14 r)
Dobrze życzę Ukraińcom w wielkim dziele poszukiwania swego miejsca we współczesnym świecie może zatem warto, by wzięli pod uwagę opinię nestora światowej polityki przy projektowaniu przyszłości swego kraju?