Internetowa „miłość” pana Darka z Poznania
Miłość, uczucia i emocje, którymi kierujemy się w życiu, bywałą bardzo bolesne. Przekonał się o tym pan Dariusz. Cała historia pana Dariusza, zaczęła się od poszukiwania miłość online, a jak wiadomo, z internetową miłością bywa różnie…
Wszystko zaczęło się w maju 2013 roku. Wtedy na stronie internetowej z darmowymi ogłoszeniami towarzyskimi i erotycznymi pan Dariusz poznał panią Agnieszkę, z którą zaczął się spotykać. Był człowiekiem samotnym, szukającym w życiu miłości. – Zakochałem się, zresztą wyglądało na to, że z wzajemnością.
Dariusz początkowo spotykał się z Agnieszką na Osiedlu Batorego. Po każdym takim spotkaniu Agnieszka odwoziła naszego Czytelnika samochodem do domu. Zaczęła opowiadać Dariuszowi o swoim trudnym życiu, o niełatwym dzieciństwie, w końcu o tym, że nigdy nie spotkała wcześniej takiego człowieka jak on, że chciałaby zmienić swoje życie i zacząć wszystko od nowa.
Pan Darek ma 37 lat i zawsze marzył o bliskiej osobie. Wydawało mu się, że spotkał tę dziewczynę, na którą czekał całe życie. Przedstawił ją swoim rodzicom, ona przyjeżdżała do jego mieszkania na obiady, nawet ze swoją córką. – Zapytałem ją kiedyś, czy pójdzie ze mną do kina? Zgodziła się ze łzami w oczach. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie.
– Pamiętam doskonale, gdy na jednej randce udaliśmy się w okolice miejsca pracy Agnieszki. Podobno miała tam coś do załatwienia. Zatrzymaliśmy się autem na jednym z parkingów. Zapytała mnie, czy pójdę z nią. Niczego nie podejrzewając, zgodziłem się. Nagle pojawił się jakiś mężczyzna i zaczął się do nas wulgarnie odzywać, był bardzo agresywny, rzucał pod moim adresem groźby. Agnieszka wsiadła z nim do samochodu i odjechała. Po około 15 minutach agresor przyjechał sam i groził mi. Po następnych kilku minutach pojawiła się Agnieszka. Odjechaliśmy stamtąd samochodem w ustronne miejsce. Zaczęła opowiadać mi, że jest winna jakimś ludziom pieniądze. Że musi pracować jako prostytutka. Że chciałaby z tym skończyć, ale na razie nie może.
Następnego dnia, to był piątek, 10 czerwca pan Darek poszedł z Agnieszką do banku PKO BP i pożyczył jej 10.000 zł z osobistego konta oszczędnościowego. To były wszystkie pieniądze jego życia. Kilkanaście dni później był u niej w mieszkaniu a ona znowu zaczęła mu opowiadać o swoich kłopotach i problemach: „że grozi jej więzienie, bo kiedyś coś dla kogoś przewoziła i zatrzymała ją policja”, „że jej córeczki zostaną same”, „że czeka na ważny telefon, który zadecyduje o jej losie”. Jednak zamiast telefonu przyszedł do mieszkania „policjant” (miał na szyi zawieszoną odznakę), poszukując rzekomo utraconych 30.000 zł
„Policjant” zamknął się z nią w pokoju, a gdy wyszli, Agnieszka powiedziała, że potrzebuje pieniędzy. Znowu zaczęła namawiać pana Dariusza, żeby zdobył dla niej dodatkowe środki. – Pamiętam, że wtedy jej powiedziałem, że już nie mam żadnych pieniędzy. Namawiała mnie, żeby wziął kredyt. Miałem już jeden kredyt zaciągnięty jeszcze zanim ją poznałem…
Pan Dariusz dał się jednak namówić. Kiedy dostał pieniądze z banku (5.500 zł) i przekazał je swojej „nowej miłości”, Agnieszka przestała się ze nim kontaktować. Kiedy próbował się z nią spotkać, straszyła pana Dariusza ludźmi, którzy zaczną się nim „interesować”. W końcu opuściła mieszkanie, które wynajmowała, zniknęła również z mieszkania na Osiedlu Batorego.
Kiedy w końcu dotarło do naszego pokrzywdzonego, że całość tej historii to wielkie oszustwo, poszedł na policję. Tam okazało się, że Agnieszka jest już notowana, że ktoś już zgłaszał podobną sprawę. W sumie Agnieszka wyłudziła od naszego bohatera około 30.000 zł.
Mechanizm wyłudzania pieniędzy jest następujący:
Pani Agnieszka rozkochuje w sobie mężczyznę. Udaje miłość i „prawdziwe” uczucie. Rozmawia o planach na przyszłość, obiecuje ślub. Kiedy jest z mężczyzną w intymnej sytuacji, nagle do mieszkania wpada dwóch „policjantów”, krzyczą, rzucają się na Agnieszkę, grożą aresztowaniem. Przerażony mężczyzna, aby jej pomóc lub nie chcąc, aby sprawa stała się głośna, bo np. ma żonę, zdobywa dla Agnieszki pieniądze, które rzekomo mają jej pomóc w uspokojeniu sprawy. Kiedy Agnieszka dostanie pieniądze, szybko zrywa znajomość i szuka swojej kolejnej ofiary.
Dziś pan Dariusz jest w dramatycznej sytuacji:
– Od prawie dwóch lat próbuję zdobyć pieniądze na spłatę kredytów. Uwikłałem się w chwilówki, od których nie jestem wstanie się uwolnić. 25 lat choruję na cukrzycę. Biorę kilka rodzajów leków nie licząc insuliny (dwa rodzaje insuliny). Przyznam, że ze zdrowiem nie jest najlepiej. W lipcu mam umówioną wizytę w szpitalu. Nie oczekuję, że banki i firmy od których brałem pieniądze, darują mi dług. Będę spłacał go prawdopodobnie do końca życia. Od roku korzystam z pomocy psychologa bo nie potrafię sam sobie poradzić z tą sytuacją. Straciłem nie tylko pieniądze, myślałem, że rzeczywiście coś znaczę dla tej osoby, że zobaczyła we mnie dobrego człowieka a wszystko okazało się tylko oszustwem. W życiu starałem się być otwarty na ludzi, szanować każdego człowieka i w każdym widzieć cząstkę dobra. Od pięciu lat biorę udział jako wolontariusz w wigilii organizowanej przez Caritas na MTP. Pomaganie sprawiało mi przyjemność. Niestety ta otwartość mnie zgubiła, otwartość i silne pragnienie kochania i bycia kochanym. Przestaję sobie z tym wszystkim radzić i nie wiem jak dalej żyć. Chciałbym nagłośnić sprawę. Być może znajdą się inne osoby przez tą Panią i jej wspólników pokrzywdzone. Być może uda się odkryć więcej szczegółów na temat ich działalności. Może wspólnie przyczynimy się do ocalenia kogoś kogo jeszcze nie udało im się skrzywdzić. Nie mogę pogodzić się z tym, że tacy ludzie niszczą czyjeś życie i bez skrupułów porzucają swoje ofiary.
Prokuratura w Poznaniu umorzyła sprawę naszego czytelnika, powodem była przesłanka opisana w art. 17 par. 2 kpk.
Apelujemy do wszystkich ludzi dobrej wolni, o pomoc panu Dariuszowi w rozwiązaniu tej skomplikowanej sprawy.
A w czym tu pomóc? Absurdalny artykuł!!!