Które organizacje powstały z inspiracji służb specjalnych? | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 18.09.2019

Które organizacje powstały z inspiracji służb specjalnych?

Wakacyjne wędrówki sprzyjają różnym refleksjom.  Tym razem, wędrując po kraju natknąłem się na pomnik jednego z tak zwanych żołnierzy wyklętych. Nie jest ważne, czyj to pomnik. Nie jest ważne, gdzie postawiony. Pomnik był bowiem tylko pewną inspiracją.

fot. Pixabax

Zaznaczę też od razu, że artykuł nie ma być żadnym oskarżeniem kogokolwiek. To, co poniżej, jest wyłącznie efektem znajomości niektórych książek, analizy faktów przedstawianych w mediach i pewnych przemyśleń.

Zacznę od tego, że w dawnych (a nawet bardzo dawnych czasach) przeczytałem książkę pod tytułem „Siedem rozmów z generałem Władysławem Pożogą, szefem wywiadu i kontrwywiadu”. Ne będę zastanawiał się, jakie motywy kierowały autorem, że napisał tę książkę. Powiem tylko, że w mojej ocenie wysocy oficerowie „służb” nie piszą wspomnień bez jakichś bardzo konkretnych celów (czytaj: rozkazów). Przynajmniej do czasu, gdy minie wiele lat od odejścia „z posterunku”. (Świadomie nie używam określenia: przejścia w stan spoczynku).

Tak zapewne było i z generałem Pożogą, który w swej książce opisywał sukcesy kontrwywiadu powojennej Polski w walce z obcymi wywiadami oraz rodzimą opozycją. Jak wynika ze wspomnień, opozycja przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych była dobrze zinfiltrowana przez ówczesne służby. W wielu oddziałach udało się umieścić funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa, pozyskać donosicieli. Tacy znajdowali się także wśród ludności, z pomocy której musieli korzystać przedstawiciele zbrojnych oddziałów, które nie chciały (nie mogły) pogodzić się z rzeczywistością powstałą po 1945 roku. Zwracam uwagę, że nie oceniam żadnej ze stron walki politycznej toczącej się w tamtych, dramatycznych czasach.

Zdaniem autora wymienionej na wstępie książki służby specjalne powojennej Polski, chcąc zlikwidować zbrojne podziemie, posuwały się do działań inspiracyjnych i dezinformacyjnych. Przypominam, że piszę o przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Wydaje się, że widać w tych działaniach coś, co dla potrzeb tego artykułu nazwę „radziecką szkołą wywiadu” (szeroko rozumianego).

Jednym z działań, które zapamiętałem z książki, było „powołanie” przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego komórki (komendy) Wolność i Niezawisłość (Niekiedy: Wolność Niepodległość, w skrócie – WiN). Rozpoczęto grę operacyjną z wywiadami państw zachodnich. Za pieniądze obcych wywiadów „rozwijano” rzekome komórki zbrojne polskiej opozycji, kierowano na zachód, zwykle pod pretekstem przeszkolenia, co bardziej znaczących członków ówczesnego ruchu oporu. O tym, że większość tych „wyjazdów na szkolenia” kończyła się brutalnymi śledztwami, wyrokami skazującymi, w tym – na karę śmierci – chyba nie muszę pisać.

Te fragmenty książki generała Pożogi przypomniały mi się na widok pomnika, o którym pisałem na wstępie. Jednak chwilę później zastanowiłem się. A co było dalej. MBP zlikwidowało WiN. Ale kontrwywiad (i wywiad) działał dalej. Myślę, że sztuka inspiracji, prowokacji, dezinformacji – rozwijała się w służbach dalej.

W gomułkowskiej, gierkowskiej, generalskiej Polsce działały różne organizacje „opozycyjne”. A to ROPCiO, a to KOR, a to KPN, a to RMP. Dziś wielu z nas już nawet nie pamięta, że takie organizacje istniały, czym się zajmowały. Ani tego, że wielu z ich działaczy było w taki czy inny sposób podejrzewanych o współpracę ze służbami specjalnymi PRL. Wspomnę tylko, że tak zwana lista Macierewicza zawierała bodaj 64 nazwiska (mowa wyłącznie o przedstawicielach władzy ustawodawczej i wykonawczej, o najważniejszych osobach w państwie).

Żeby było całkiem wesoło, wspomnę także, że nie kto inny jak niekiedy podejrzewany jest o działalność agenturalną. Zapewniam, że w większości przypadków my, przeciętni śmiertelnicy, prawdy się nie dowiemy. W swych przemyśleniach poszedłem jednak jeszcze krok dalej.

W dzisiejszym, „zglobalizowanym” świecie działa całe mnóstwo organizacji o zasięgu międzynarodowym. Różne fundacje, stowarzyszenia, ruchy itp. Wspomnę tylko o wszelkich „ekologach”, piewcach zdrowego żywienia, obrońcach praw mniejszości, wolności wszelakiej i temu podobnych tworach. Ile z tych „organizacji” powstało z inspiracji służb (niekoniecznie naszego kraju)? Mam podejrzewać, że wiele, jeśli nie wszystkie! Jak owa komenda WiN-u! Czy „braterskie” stosunki pomiędzy niektórymi funkcjonariuszami mojego państwa i obcymi rządami są wolne od wywiadowczych nacisków? Czy nie są obciążone działaniami inspirującymi obcych ośrodków walki (politycznej, gospodarczej, ideologicznej)? Czy oceny głoszone przez różne „instytuty”, firmy doradcze, komitety, uczelnie wynajmujące za pieniądze naukowe autorytety mają na celu głoszenie wyników rzetelnych badań czy głównie wpływanie na decyzje gospodarcze, społeczne, w sferze kultury (!) mojego państwa?

Poprawna odpowiedź na tak postawione pytania jest niemożliwa. Dopiero efekty działań będą mogły pozwolić na ocenę, kto odniósł korzyści i jakie. Jeśli beneficjentem będzie mój kraj, będę mógł powiedzieć – myliłem się w ocenie motywów działania takich czy innych osób (grup, komitetów, fundacji, ruchów). Jeśli mój kraj poniesie straty –będę mógł powiedzieć, że ktoś był co najmniej nieostrożny. Lub, że służby mojego kraju nie zadziałały ani skutecznie, ani ze stosownym wyprzedzeniem. Jak zrobiły to w swoim czasie „służby” pod dowództwem generała Pożogi.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.



Moto Replika