Marian Zacharski – szpieg, który nigdy nie był szpiegiem
Jeszcze kilka lat temu Marian Zacharski dla wielu Polaków był Jamesem Bondem. Wzorem bohatera, patrioty i, przede wszystkim. profesjonalisty, który wykradł Amerykanom najtajniejsze dokumenty o niewyobrażalnej wręcz wartości. A dziś? Sprawia wrażenie podstarzałego mitomana-gawędziarza, którego wystąpienia publiczne powodują już tylko uśmiech politowania. Co się stało, że ocena Zacharskiego uległa tak diametralnej zmianie?
Analizując historię Mariana Zacharskiego, należy podzielić ją co najmniej na dwa okresy. Czas pobytu w USA, czyli przed powrotem do Polski (1975 R11; 1985 r.) i po powrocie do kraju (1985-1996 r.).
Zacharski w wieku lat dwudziestu czterech i pół, po skończeniu studiów prawniczych, wyjechał do USA. Nie był wówczas etatowym pracownikiem polskiego wywiadu R11; o tym poinformował dopiero niedawno. Ale w sprawie jego przygotowania do wykonywania zawodu szpiega wypowiadali się także ci, którzy go znali, m.in. oficer wywiadu występujący pod pseudonimem Vincent Severski. W wywiadzie udzielonym tygodnikowi Wprost potwierdził, że Zacharski do USA wyjechał, nie przechodząc gruntownego przeszkolenia w zakresie pracy wywiadowczej. Nie skończył Kiejkut – tak potocznie określa się kurs przygotowujący oficerów wywiadu, czyli elitę elit. R11; Nie potrafił wykrywać obserwacji, nie zachowywał się profesjonalnie R11; twierdzi Severski, który bardzo dobrze zna historię Zacharskiego. I trudno odmówić mu racji.
W fabularyzowanym dokumencie pokazującym szpiegowską pracę Zacharskiego w USA, jego główny bohater chwalił się m.in. tym, że aranżował widowiskowe ucieczki przed śledzącymi go funkcjonariuszami FBI, którzy prawdopodobnie bardzo szybko nabrali podejrzeń dotyczących szpiegowskiej działalności Polaka. Pamiętajmy o tym, że profesjonalnie przygotowany szpieg raczej nie organizuje spektakularnych ucieczek przed policją… Szpieg działa tak, aby przede wszystkim nie zwracać na siebie uwagi. Ma być tak zwyczajny, tak pospolity, tak wtopiony w lokalną społeczność, aby nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że może być szpiegiem. Zacharski prawdopodobnie po prostu o tym nie wiedział. Działał w dużej mierze intuicyjnie.
Na amerykańskiego naukowca, Williama Bella trafił zupełnie przypadkowo. Ale przyznać trzeba, że trafił dobrze. To Bell był źródłem wielu cennych informacji, które dzięki Zacharskiemu, różnymi sposobami trafiały do Polski.
Problematyczna jest jedna z hipotez, która pojawia się wśród oficerów wywiadu znających dokonania Zacharskiego. Według niej FBI bardzo szybko zorientowało się (a to nie było trudne), że źródłem, z którym kontaktuje się, i od którego zbiera informacje Zacharski, jest Bell. Wiedząc to, bez trudu mogli podkładać Bellowi preparowane, fałszywe dokumenty, które następnie trafiały do Zacharskiego. Jest to hipoteza wiarygodna, choć dowodów na nią nie ma.
Niezależnie od wartości dokumentów zdobytych przez Zacharskiego, należy stwierdzić, że ich liczba była imponująca. Za swoją pracę zapłacił wysoką cenę, bo po kilku latach został aresztowany, a następnie, po głośnym medialnie procesie, skazany na dożywocie. Cztery lata spędził w amerykańskim więzieniu. I choć miał możliwość wyjścia wcześniej i przejścia na amerykańską stronę, mówiąc krótko: mógł zdradzić (a takie propozycje podobno mu składano) R11; nigdy z nich nie skorzystał. I to warto podkreślić – zachował się jak prawdziwy patriota, wykazał się odwagą i niezłomnością. Tak przynajmniej wskazują dostępne powszechnie informacje.
Podsumowując amerykański epizod Mariana Zacharskiego można stwierdzić, iż to epizod chwalebny. Mimo zastrzeżeń, wątpliwości i pytań, na pewno zasługuje na szacunek.
Druga część historii Zacharskiego, ta po powrocie do Polski, już tak chwalebna nie jest. Jako polski bohater, Zacharski bardzo szybko odnalazł się PRL-owskiej rzeczywistości. Po krótkim czasie nawiązał relacje ze światem polityki. Być może skłoniły go do tego roztaczane przez polityków perspektywy, wizje i możliwości, wszak Zacharski był bardzo ambitny, niektórzy mówią nawet, że chorobliwie ambitny. Być może właśnie to było jego najsłabszym punktem?
Według założeń, kontakty Zacharskiego ze światem polityki miały doprowadzić do zmiany sytuacji politycznej w kraju, niektórzy nazywają to wprost zamachem stanu, którego miała dokonać ekipa związana z ówczesnym prezydentem Lechem Wałęsą, a dokładniej służby ministra spraw wewnętrznym R11; Andrzeja Milczanowskiego. Chodziło o obalenie ówczesnego premiera – Józefa Oleksego, a było to tuż przed wyborami prezydenckimi. Zamysł najprawdopodobniej był taki, aby obaleniem rządu lewicowego pomóc Wałęsie w wywalczeniu reelekcji.
Służby specjalne spreparowały zarzuty dotyczące rzekomego szpiegostwa, jakiego miał się dopuścić Oleksy. Ten, na skutek presji opinii publicznej, podał się do dymisji. Intryga udała jednak się tylko częściowo, bo Wałęsa stracił fotel prezydenta na rzecz Aleksandra Kwaśniewskiego, który bardzo szybko spowodował, aby Zacharski i inni funkcjonariusze służb biorący udział w próbie destabilizacji państwa, opuścili szeregi organizacji państwowych, a w przypadku Zacharskiego R11; aby opuścił kraj. Prezydent Wałęsa w ostatnich dniach swojego urzędowania, niejako w podziękowaniu za zrealizowanie akcji politycznej, awansował Zacharskiego do stopnia generała brygady.
W ten sposób kończy się historia Mariana Zacharskiego, którego, w mojej ocenie, największym błędem było wejście do polityki. A oficer służb specjalnych, który wchodzi do polityki, w normalnych warunkach przestaje się liczyć w środowisku, przestaje cieszyć się szacunkiem, w istocie przestaje być oficerem. Tak też było w przypadku Zacharskiego. Nie dziwi zatem niechęć i ostre komentarze kolegów po fachu, którzy doskonale wiedzą kim był i czego faktycznie dokonał Marian Zacharski.
Spory udział w ujawnieniu prawdy o Marianie Zacharskim miał Vincent V. Severski, który w książce Nielegalni, poświęcił mu końcowy fragment.
Niedawno Zacharski znów pojawił się w mediach przy okazji promocji dwóch nowych książek.
R11; W wieku dwudziestu czterech i pół roku wyjechałem do USA. Byłem przeszkolony w trybie indywidualnym. Nie byłem w Kiejkutach, ale wielu tych, którzy tam byli, nie widzieli szpiega ani agenta nawet przez lornetkę – powiedział Zacharski w ostatnim wywiadzie dla TVN24.
A zatem jak widzimy, Zacharski wciąż podtrzymuje, że rozpoczynając pracę w USA był świetnie przygotowany i działał w pełni profesjonalnie… Warto zapytać, jakie umiejętności może mieć najzdolniejszy nawet 24-latek w obszarze, w którym najważniejsze jest doświadczenie?
Zacharski podtrzymuje także hipotezy o rzekomym szpiegostwie Oleksego, potwierdza, że współorganizowana przez niego w 1996 roku akcja obalenia premiera Oleksego była uzasadniona… I chyba ten upór jest najbardziej szkodliwy dla samego Zacharskiego, bo czas najwyższy aby dokonać obiektywnych ocen i pewnych podsumowań.
Patrząc na Zacharskiego, mamy przed sobą studium człowieka, który upadł co najmniej dwukrotnie. Pierwszy raz – gdy zaangażował się w politykę. Drugi raz jest teraz – upadł medialnie, na oczach wszystkich. Już nawet dziennikarka, Monika Olejnik – z dystansem i uśmiechem politowania odnosiła się do jego relacji np. z Majorki… (to tam m.in. realizował plan obalenia premiera Oleksego).
Pamiętam wywiad Mariana Zacharskiego w tym samym programie, kilka lat temu. Wówczas były emocje, ekscytacja prowadzącej i to napięcie… Aranżowane oczywiście, ale jednak. Dziś jest już tylko politowanie… bo poznaliśmy te fakty, które przez lata były nie do końca znane.
Zacharski w pewnej chwili był medialnym bohaterem Polaków (przynajmniej niektórych). Po emisji serialu Szpieg (tvn24) i po wydaniu pierwszej książki był polskim Bondem. Dziś jest podstarzałym mitomanem-gawędziarzem. Niestety…
Panie Michale…W Quantico znajduje się najbardziej prestiżowa akdamia FBI na świecie. Pan Zacharski stanowi tam podręcznikowy przykład skutecznej działalności szpiegowskiej względem przejmowania materiałów. Zachęcam do przeczytania notatek prasowych o tym świadczących m.in w „New York Times” Jestem ciekaw o jakich faktach Pan pisze…bo niestety żadna z Pana tez nie jest oficjalnie potwierdzona. Życzę rzetelności i pozdrawiam.
Prawda jest taka, ze gdyby go nie zlapali, nikt by o nim nigdy nie uslyszal. Ze szpiegami, to tak jak z hakerami, tych najlepszych nikt nie zna:)
Niestety nie wiemy co bylo prawda, a co nie i pewnie nigdy sie nie dowiemy. Przyjdzie nowa ekipa rzadzaca i ujawnia kolejne nowe dotychczas nieujawnione „fakty”. A ksiazki faktycznie ciekawie i dobrze sie czyta i glownie o to w ksiazkach chodzi:)
Wiedza gen. jest ogromna dlatego rosjanie nie pozwalali na przyjazd do Polski, pytanie co sie zmieniło, że pozwolono mu wrócić?Tego nie wiem
Duży szacunek mam dla generała Zacharskiego i Czempińskiego to patrioci .
Autor musi kogoś opluć żeby mu opublikowali artykuł chyba mało wie alb wynajęty
Aty czego się nałykałeś a jesteś najlepszy .
Pewnie tylko ty w to wierzysz i utwierdzasz się w tym tak to maja pionki i amatorzy.
Arogancja chamstwo to domena debili.
Ocena Pana Michała Lange jest wyjątkowo osobista i ma niewiele wspólnego z dziennikarstwem. Uważam, że dziennikarz powinien podawać przede wszystkim fakty a nie osobiste oceny. Ale nie o tym, bo rzeczą powszechnie wiadomo, że dziś w Polsce mamy naprawdę bardzo mało dziennikarzy.
Ja oglądałem program „Kropka nad i” z Gen. Zacharskim i muszę stwierdzić, że uśmiechy politowania pojawiały się tam dość często ale na twarzy Gościa. Pytania Pani Olejnik (chociaż lubię jej programy), były w tym przypadku dziecinne i naiwne. Natomiast z jej twarzy można było wyczytać raczej zakłopotanie sprawnie ukrywane pod maską uśmiechu.
Nie mogę zgodzić się z opinią autora, że powrót do Polski i praca w jednostkach wywiadu „… nie były już tak chwalebne…”. Abstrahuję od okresu pracy w firmie Pewx – chociaż tu jego sprawność działania i wyniki były imponujące. Ważne jest to, że zdobyte i posiadane informacje dotyczące działalności agenturalnej rosyjskich służb wywiadowczych bardzo ograniczyły ich swobodę. Sprawa agenturalnej działalności w polskiej polityce była sprawą, która wyniknęła nie tuż przed wyborami a jednak wcześniej, tylko, że informacje te zostały wykorzystane tuż przed wyborami a to już sprawa polityków a nie naszych służb.
Dlaczego stało się tak, że rozpracowanie tej sprawy oraz tej najważniejszej (sprawy „Olina”) niestety zakończyło się nie zebraniem ostatecznych dowodów i zebraniem pełnej dokumentacji? Sprawa jest prosta, bo doszła do władzy nowa ekipa, która obawiając się czegoś, wyrzuciła z pracy i co gorsze z kraju Zacharskiego. W ten sposób uniemożliwiono mu zakończenie sprawy, a prawdopodobnie był już bardzo blisko.
Fałsz i nic więcej. Najpierw „… z całym szacunkiem…” a potem stek inwektyw. Pytasz o dowody, które leżą gdzieś głęboko w sejfach? Nie mam tam dostępu. Są też inne źródła potwierdzające ten element działalności służb rosyjskich w nowej rzeczywistości. W latach 90-ch i później było wiele wywiadów z rosyjskimi notablami, które potwierdzały tę tezę. Faktem jest również to, że Gen. Jaruzelski w swoim oświadczeniu z grudnia 1994 roku potwierdził infiltracyjną działalność tych służb w Polsce w okresie wcześniejszym. Jak masz wątpliwości to poczytaj troszkę inne pozycje z tym związane.
Rzeczą normalną jest, że przynajmniej od 92 roku staliśmy się obiektem działalności wywiadowczej ze strony rosyjskich służb. Dlaczego? Bo w marcu ’91 rozpadł się układ warszawski a od marca 92 roku rozpoczął się już nasz oficjalny marsz do struktur NATO. Wniosek oczywisty – stanęliśmy po drugiej stronie a Rosjanie nie mogli sobie pozwolić na brak kontroli. Zupełnie logiczne w tej sytuacji było również to, że Rosjanom najłatwiej było trafić do ludzi, którzy z nimi kiedyś współpracowali i którzy w okresach wcześniejszych korzystali z ich systemu „szkoleń”.
Istnieje oczywiście teza Andrieja Sołdatowa, współautora książki o rosyjskiej tajnej policji Nowa arystokracja, że afera „Olina” była prowokacją rosyjskich służb specjalnych, której celem była blokada wejścia Polski do NATO. Czy tak było faktycznie, tego nie wiemy. Tezie tej zaprzeczają m.in. Zacharski i Milczanowski. Zwracam tu uwagę na fakt nie podlegający dyskusji: Przedstawiciele obu stron (Rosyjskiej i Polskiej) potwierdzają, że jakieś działania służb rosyjskich miały miejsce. Bez względu na to czy była to prowokacja ze strony Rosjan czy rzeczywiste pozyskanie źródeł informacji, miały one wpływ na polską scenę polityczną.
Nie widzę wszędzie wrogów i osobiście bardzo lubię Rosjan i ich kulturę. Jeżeli jednak stało się tak, że faktycznie to była dobrze „uszyta” prowokacja rosyjskich służb, to z całą pewnością należy wykluczyć, że była to ”fałszywka” ze strony Zacharskiego mająca na celu destabilizację polityczną w kraju.
Jeżeli masz ochotę podyskutować z taką opinią, osobiście uważam popartą faktami, to proszę bardzo – ale musisz wiedzieć, że obrażanie i inwektywy to nie argument.
Lubię szczególnie rosyjska kulturę wódki z chlebem,ogórczikiem i sałem.Wot,klassiku…
To jest jedyna kultura ,ktora Rosjanie posiadaja:)
Tak to jest faktycznie dowód na to, że wówczas (w do 96 roku) również zajmował się polityką. Trzeba być naprawdę zaślepionym aby twierdzić, że wówczas Zacharski wykonywał swoje zadania z powódek politycznych. Rozumiem, że np. Łapicki czy Holoubek byli w latach 60-ych, i 70-ych (wtedy powstały najlepsze ich kreacje) również byli politykami bo w latach 90-ych dostali się do parlamentu
Ale propaganda z gory nazucane tezy jak za komuny
Wy juznaprawde nie wiecie kimjestescie my kontra oni
Minelo juz ponad 2 dekady ludzie pozapominali gorbaczow siada przyjednym stole z walesa i z kwasniewskim
A tu artykuly o zacharskim ktory rozpracowal establiszment rodem z wilanowa w warszawie widzial jak to funkcjonuje ze ZSRR upadl a z nim uklad warszawski
Zaczynala sie rozrastac unia europejska a nam polaka zawsze kulturowa bylo w strone zachodu
Byly stare betony ktorym sie mazyla potega armi ojczyznianej ale na poczatku lat 90 w moskwie panowal haos i wierni wschodowi towarzysze nadal dzialali czesc zwrocila sie w kierunku socjalistow niemieckich schredera ale byla czesc dzialajaca dla moskwy i wlasnie ta grupe rozpracowal zacharski mieszkal wsrod nich widzial co sie dzieje w kraju miller borowski oleksy kwasniewski cimoszewicz to byli koledzy z bloku a blok dalej siedzial jaruzelski kiszczak i widzac to wrocil do kraju w 85
widzial jak funkcjonuje ameryka i co jest zle w polsce korupcja zalatwianie waznych spraw przy kieliszku nie kierowanie sie rachunkiem ekonomicznym tylko politycznym
Ale Pan sączy jadowitą propagandę proSLD.Jakoś SLD się nie palił do procesu Zacharskiego&S-ki tylko szybko go wypchnął z Polski.A co do amerykańskiego okresu to Panu odpowiedział Asasello.Wystarczy poczytać amerykańskie opracowania i opublikowane dokumenty.Widzę że w Panu też tkwi zadra bezinteresownej a może interesownej zawiści.A jego książki się dobrze czyta.
Po efektach ich poznacie… Choć szpieg „nie powinien”dać się złapać a Tyson Przegrać-zycie swoje czyni,na opak chciejom.Wyszpiegował i przesłał. I jest to kozak pełnej krwi. Zróbcie coś podobnego-może się uda? A co Sievierski zdziałał,niech na starość ujawni.Jeśli zdziałał cokolwiek.
Artykuł ten jest przepełniony kłamstwami
a zaslugi takich ludzi jak Gen. Zacharski czy Prezydent Wałęsa
są niepodważalne dla Amerykanów dla Rosjan
takie artykuły można pisać tylko w Polsce bo tylko tu takie oszustwa znajdą słuchaczy….
ZACHARSKIEMU NIE DORÓWNAŁ DO DZIŚ NIKT A JEDYNYM MITOMANEM JEST CZLOWIEK KTORG NAPISAL TEN TEKST