Nie wolno głupoty nazwać głupotą, homoseksualisty - homoseksualistą, a o Żydach tylko pozytywnie | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 18.11.2012

Nie wolno głupoty nazwać głupotą, homoseksualisty – homoseksualistą, a o Żydach tylko pozytywnie

Udostępnij
Tagi

W jakim kierunku zmierza świat jeśli nie wolno głupoty nazwać głupotą, homoseksualisty – homoseksualistą, a o Żydach można mówić tylko pozytywnie? Co się właściwie porobiło?

Nie wolno głupoty nazwać głupotą, homoseksualisty – homoseksualistą, a o Żydach można tylko pozytywnie.

Działania rządzących budzą coraz większe zdziwienie i zakłopotanie. Przeciętny człowiek zaczyna się gubić w otaczającej nas rzeczywistości.

Podam tylko kilka przykładów:

  • Nie można głupoty nazwać głupotą, bo można kogoś obrazić. Rozumiem, że nie należy obrażać ludzi, nawet wówczas, gdy błądzą. Ale czy to oznacza, że nie mogę publicznie stwierdzić, że coś (np. jakaś wypowiedź) jest głupie lub o głupocie mówiącego świadczy?
  • Nie mogę publicznie homoseksualisty nazwać homoseksualistą, bo okaże się, że jestem nietolerancyjny. Za to wręcz wskazane jest obnoszenie się ze swoimi preferencjami seksualnymi, jeśli tylko obiegają one od powszechnie uznanej normy.
  • Nie powinienem w drzwiach przepuszczać kobiety przodem, bo okaże się, że dopuszczam się dyskryminacji ze względu na płeć. Nie powinienem tej kobiecie ustąpić miejsca w tramwaju (autobusie, pociągu), z powodów takich samych jak wyżej.
  • Na temat Żydów mówić mogę tylko pozytywnie i tylko w aspekcie zagłady. Każda inna wypowiedź, np. krytyka polityki prowadzonej przez Izrael spowoduje przypięcie mi łatki antysemity.
  • Nauczyciel nie ma prawa wyrzucić „ucznia” (powinienem powiedzieć „młodocianego bandyty”) ze szkoły, bo przecież istnieje obowiązek szkolny. W efekcie cała Polska widziała zdjęcia rozwydrzonych małolatów znęcających się nad nauczycielem.
  • Polityk może w trakcie kampanii wyborczej powiedzieć praktycznie wszystko. Po ewentualnym zwycięstwie w wyborach może robić rzeczy dokładnie odwrotne od tych zapowiadanych, a wszyscy komentatorzy będą mówić, że przecież „to była kampania, w jej trakcie można wiele obiecywać, a wyborcy nie powinni w to wierzyć.

Przykłady można mnożyć. Powstaje pytanie: dlaczego tak się dzieje? Dlaczego, jako społeczeństwo, dopuszczamy do tego? Ja rozumiem, że czasy się zmieniają, że „kolorowy” telewizor nie jest już wyznacznikiem luksusu. Ale wydaje mi się, że są jednak pewne granice, których nigdy, podkreślam – nigdy nie powinno się przekraczać. Są w życiu człowieka pewne wartości uniwersalne, ponadczasowe, które powinny być pielęgnowane, a może nawet rozwijane. Do takich wartości należy np. prawdomówność, odpowiedzialność za słowo.

Uważam, że powinniśmy, jako społeczeństwo, jako naród, jako ludzkość przeciwstawić się tym tendencjom. Moim zdaniem „powrót do korzeni” jest konieczny. Gdy odpowiedzialność za słowo stanie się elementarnym wymogiem wobec każdego, dosłownie każdego z nas, będziemy mogli pokazywać pewne wzorce. Ci, którzy będą za słowo odpowiedzialni, będą mogli być przywoływani jako przykłady zachowań. Obecnie takich wzorców, niestety, nie mamy.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>