Niesłychana hipokryzja sędziów. "Co robiliście przez ostatnie 30 lat?" | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 7.01.2020

Niesłychana hipokryzja sędziów. „Co robiliście przez ostatnie 30 lat?”

Środowisko szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości (sędziowie, prokuratorzy, adwokatura) zamierzają w najbliższym czasie przeprowadzić „marsz tysiąca tóg”. Chcą w ten sposób zaprotestować przeciwko ustawie, którą nazwali „kagańcową”.

Nie zamierzam zastanawiać się, czy owa w jakikolwiek sposób narusza trójpodział władzy. Nie zamierzam zastanawiać się, czy jakiekolwiek zapisy owej łamią Konstytucję Rzeczpospolitej, czy nie. Nie zamierzam zastanawiać się, czy owa ustawa w jakikolwiek sposób ogranicza swobodę sędziowskiej wypowiedzi. Już kilka razy pisałem, że prowadzone od czterech lat wymiaru sprawiedliwości nie idą w kierunku rzeczywistego uzdrowienia sytuacji w sądownictwie.

Wszystko wskazuje na to, że Sprawiedliwości, Prokurator Generalny Rzeczpospolitej, pod hasłem niewątpliwie koniecznych zmian systemu sądownictwa robi wiele, by władzy wykonawczej podporządkować tak stan sędziowski, jaki i cały aparat wymiaru sprawiedliwości (prokuratorów, adwokaturę, aparat ścigania). Bez względu na zapisy Konstytucji, bez względu na liczne głosy mówiące o tym, że pewnych granic przekraczać nie wolno.

Dziś napiszę tylko, że, jeżeli prawdziwe są informacje zamieszczone w jednym z portali internetowych, organizatorzy wspomnianego „marszu tysiąca tóg” po raz kolejny wykazali się niezwykłą, przeciętnego Kowalskiego wręcz porażającą, hipokryzją.

Taką informacją, w którą aż trudno uwierzyć, jest zdanie wypowiedziane przez przedstawiciela organizatorów marszu: „Dzięki naszemu wysiłkowi nie zapanowało w Polsce bezprawie”. Powtórzę: jeśli to stwierdzenie pochodzi z ust przedstawiciela sędziów, to zaczynam mieć wątpliwości, czy proponowane przez rządzących wystarczą.

Odnoszę wrażenie, że prościej byłoby „zaorać” cały aparat sprawiedliwości i budować go od podstaw, licząc się z konsekwencjami, jakie wyniknęłyby z braku takiego aparatu przez okres dwóch, trzech, pięciu lat.

Owa wiekopomna myśl powinna znaleźć się na pierwszym miejscu intelektualnych osiągnięć polskiego wymiaru (nie)sprawiedliwości anno domini 2020.

Wszak omawiane przez sejmową komisję przypadki warszawskich reprywatyzacji (a Warszawa nie jest jedynym miastem dotkniętym tą „przypadłością”) są wręcz pomnikowym przykładem rzetelności, uczciwości, etyki i moralności ludzi w sędziowskich togach, na ramionach dźwigających łańcuchy z orłem w koronie. Podobnie zresztą jak setki idiotycznych wyroków, od których aż roi się w internecie, o których mówią telewizje.

Otóż dziś, gdy podobne bezprawie, jakie przez niemal trzydzieści lat spotykało przeciętnego Kowalskiego, za sprawą nieudolnie działającego ministra Zbigniewa dotknąć może także przedstawicieli stanu sędziowskiego, ten zaczyna organizować „marsze w obronie”.

Szanowni sędziowie: gdzie byliście przez te trzydzieści lat? Ile razy zgłaszaliście i komu, że źle się dzieje w Waszym „ogródku”. To dopiero pan Śpiewak z Warszawy musiał przypomnieć, że naprawdę rzadkie są przypadki, gdy człowiek dożywa stu dwudziestu lat. To dopiero upublicznienie przypadku śmierci pani Brzeskiej i coraz głośniejszy krzyk ulicy zmusiły do tego, by zająć się sprawami „czyścicieli kamienic”. To dopiero łowca fotoradarów „Emil” musiał zwrócić uwagę na łupieżcze działania gmin, „dorabiających” do swoich budżetów z łamaniem prawa. Częstokroć z pomocą niefrasobliwie orzekających sędziów.

Zupełnie świadomie nie chcę tu przywoływać spraw o podłożu politycznym. Ale można by mnożyć i przykłady orzeczeń sądów lustracyjnych, i Trybunału Konstytucyjnego, i sądów prowadzących sprawy czołowych przywódców okresu PRL. Jako człowiek wiekowy pamiętam, że w okresie stanu wojennego byli sędziowie orzekający zgodnie z prawem, własnym sumieniem i poczuciem sprawiedliwości. Jasne. I wówczas wśród sędziów zdarzali się tacy, którym ręki nie należało podawać. Ale było wielu, nadspodziewanie wielu takich, którzy zasługują na trwały szacunek.

I dziś są sędziowie, którzy mają i dużą wiedzę, i duże doświadczenie, i umiejętność rzeczowego, precyzyjnego uzasadniania ferowanych wyroków. Oni nie muszą protestować w obronie swojej niezawisłości. Oni są niezawiśli. Tylko odnoszę wrażenie, że takich sędziów jest jakby coraz mniej. Może zamiast organizować marsze, zastanówcie się chwilę nad tym, w jaki sposób przywrócić społeczne zaufanie do sądów.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.



Moto Replika