PiS zawodzi na wszystkich frontach
Minęły ponad cztery lata od chwili, gdy Prawo i Sprawiedliwość objęło rządy w Rzeczpospolitej. Dziś już możemy podsumować, jakie są efekty „dobrej zmiany”.
O tym, że społeczeństwo jest podzielone jak chyba nigdy dotąd, nie muszę pisać. Każdy, kto „u cioci na imieninach” spotyka się z rodziną, znajomymi, kolegami – wie to znacznie lepiej niż ja.
Jakie skutki przynoszą „reformy wymiaru sprawiedliwości”, nieudolnie, z naruszeniem zasad Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej wprowadzane przez pana ministra Zbigniewa Ziobro, widać na co dzień. Pozwolę sobie stwierdzić, że wyjątkowo niski autorytet wymiaru sprawiedliwości anno domini 2015 – teraz po prostu runął. I nie jest to wyłącznie wina „sędziego na telefon”. I tylko żal tych licznych, uczciwych, rzetelnie pracujących sędziów.
Prawo i Sprawiedliwość obiecało Polakom „dobrą zmianę”. Pierwszym sygnałem, że z tą „dobrocią” wcale nie musi być tak pięknie, było owo głośne wystąpienie pani premier Beaty Szydło zakończone osławionym: „te pieniądze im się po prostu należały”. Potem było już tylko gorzej.
Okazało się, że kadry, którymi otoczył się prezes Prawa i Sprawiedliwości są tak samo nieodporne na pokusy władzy jak ich poprzednicy. A może nawet jeszcze bardziej. Przykład byłego Marszałka Sejmu, pana Kuchcińskiego, jest bardzo znamienny. Trzeba przyznać, że rządzący do perfekcji opanowali sztukę manipulacji opinią publiczną, doskonale odrobili lekcję propagandy. Skuteczne zdominowano TVP, wciąż mającej zdecydowanie największy wpływ na społeczeństwo.
Umiejętne wykorzystywano służby specjalne do dyskredytowania politycznych przeciwników, których określa się do dziś, częstokroć słusznie, jako ludzi szkodzących Polsce. Jednak, co znamienne, nikogo z tych „szkodników” jak dotąd nie rozliczono. A rozpoczęto z wielkim rozmachem.
Społeczeństwo, mam taką nadzieję, pamięta jeszcze komisję śledczą zajmującą się sprawą Amber Gold. Działającą pod niezapomnianym przewodnictwem pani mecenas Małgorzaty Wassermann. I komisję do spraw wyłudzeń VAT, której przewodniczył pan Marcin Horała. A także komisję ds. warszawskich reprywatyzacji, pod przewodnictwem pana Patryka Jakiego. Komisje te, zgodnie zresztą z naszymi przewidywaniami, nie uzyskały żadnych znaczących efektów. Były natomiast trampoliną politycznego rozwoju ich przewodniczących. Jak widać po wynikach, trampoliną mało sprężystą.
O działaniach panów ministrów: Antoniego Macierewicza, nie tylko reformującego naszą dzielną armię, ale także nieustająco wyjaśniającego przyczyny katastrofy smoleńskiej, pana Mariusza Błaszczaka, skutecznie doprowadzającego do obniżania autorytetu Policji Państwowej (dzielnie wtórowała mu pani Elżbieta Witek, od pewnego czasu zarabiająca na życie na stanowisku Marszałka Sejmu), pana Mariusza Kamińskiego, ułaskawionego przez Prezydenta Rzeczpospolitej, szefów (niekiedy w stopniach generalskich) służb mających ochraniać rządzących, a naprawdę rozbijających rządowe samochody – aż nie chce się pisać.
Wszystko to okraszono gawiedzi programem „Rodzina 500 +”. (Przyznaję, bardzo potrzebnym). O którym mówiło się, mówi i zapewne będzie mówić jeszcze do końca kolejnej kadencji. Bo to jedno z niewielu działań, które udało się zrealizować. Udało się, bo było najłatwiejsze do wprowadzenia. Już program „Mieszkanie +” nie jest realizowany z zapowiadanym rozmachem. Na efekty reformy szkolnictwa trzeba poczekać. Ale zmian programowych nie widać.
Roszada na stanowisku premiera przyniosła jedną zasadniczą zmianę. Pan Mateusz Morawiecki do perfekcji opanował operowanie wielkimi liczbami. Rząd pod jego kierownictwem na każde zadanie przeznacza kolejne miliardy złotówek. Tyle tylko, że zadania te są określane w sposób bardzo ogólny. Przeciętny „Kowalski” nigdy nie będzie w stanie zweryfikować, czy pobudowanych zostanie sto, czy tylko czternaście obwodnic miast.
Zupełną klęską są wyniki spółek będących we władaniu państwa. Wszystkie one uzyskały doskonałe wyniki za rok 2018. Wyniki lepsze niż w latach 2016, 2017. Tyle tylko, że przeciętnie rozgarnięty maturzysta potrafiłby, kierując taką spółką, uzyskać taką, krótkotrwałą poprawę wyników. W spółkach tych ograniczono wydatki, w tym na inwestycje i remonty. Skutek jest oczywisty. Dziś wartość (giełdowa) spółek takich jak Orlen czy Lotos znacząco spadła w stosunku do wartości roku 2018. Skończyły się możliwości prostego cięcia wydatków. Nastąpił zastój w rozwoju. A więc – cofanie się, przynajmniej w stosunku do przodujących światowych firm. O tym milczy rządowa propaganda.
Na to wszystko należy nałożyć coraz mniej odpowiedzialne zachowania ludzi kojarzonych z obozem rządzących. Wulgarny gest pani posłanki Lichockiej jest tego idealnym przykładem. Nagle okazało się, że ludzie władzy mają jakieś dziwne powiązania z co najmniej wątpliwej kondycji biznesmenami, że wielu ludzi „dobrej zmiany” ma na swoim koncie zachowania jeśli nie przestępcze, to przynajmniej nieetyczne.
W tej sytuacji widzę coraz większe szanse, by prezydent Andrzej Duda zakończył swoje urzędowanie podobnie jak jego poprzednik. Problemem Polaków jest fakt, że w najbliższych wyborach praktycznie nie ma rozsądnej alternatywy. Na kogokolwiek byśmy głosów nie oddawali, będą to ludzie marnej jakości. Co nie wróży dobrze Rzeczpospolitej.