Po wyborach w PO: Wygrał Tusk, sukces Gowina a w tle członkowie-słupy | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 23.08.2013

Po wyborach w PO: Wygrał Tusk, sukces Gowina a w tle członkowie-słupy

Donald Tusk po raz kolejny został przewodniczącym PO. Wygrał stosunkiem 80 proc. do 20 proc. Ale nie zwycięski wynik jest tu najistotniejszy, bo akurat wygrana Tuska była pewna.

Po wyborach w PO: Wygrał Tusk, sukces Gowina a w tle członkowie-słupy Zdecydowanie ważniejszy jest fakt, iż faktycznie, Donald Tusk cieszy się poparciem zaledwie około 40 proc. wszystkich członków partii, bo około 16 tys. głosów które otrzymał, spośród około 40 tys. wszystkich członków partii – daje właśnie taki wynik. A to już brzmi zdecydowanie mniej optymistycznie niż 80 proc. poparcia…

Również istotniejsze jest to, że kandydat nie mający za sobą partyjnego aparatu ani dostępu do partyjnych pieniędzy, nie mający realnej władzy, nie dysponujący możliwością rozdawania partyjnym kolegom stanowisk, uzyskał aż 20 proc. poparcia. To bardzo dużo. Biorąc pod uwagę, że Gowin reprezentuje konserwatywne skrzydło w PO, okazuje się, że Platforma konserwatywna, przywiązana do tradycji to nie tylko margines – jak mogłoby wynikać z arytmetyki sejmowej, gdzie zdeklarowanych konserwatystów jest zaledwie kilku. To bardzo istotny sygnał.

Wyniki wyborów pokazały także coś jeszcze bardziej, z punktu widzenia partii, niepokojącego. Otóż frekwencja wynosiła około 50 proc., przy wyjątkowo dużej liczbie głosów nieważnych, ale przyjmijmy, że liczącym głosy zależało na tym, żeby frekwencja przekroczyła magiczne 50 proc. – w przeciwnym wypadku można by zacząć kwestionować wyniki. No i udało się – co drugi członek partii oddał głos.

Oczywiście wątpliwości dotyczące prawdziwości wyników są i będą. Niezależnie od tego, ilu profesorów-kryptologów wystąpi na konferencji prasowej i co ciekawego opowie. Bo proponowana przez PO formuła wyborów (internetowo i pocztowo) daje całą paletę możliwości manipulowania wynikami i jednocześnie zbierania informacji o tym, kto jak głosował. Niezależnie od tego, co mówi profesor-kryptolog. Kto myśli inaczej – jest naiwny albo po prostu nie zna kuchni politycznej. powinny odbywać się w jednym czasie i w jednym miejscu. Głosujący powinni uczestniczyć w nich fizycznie. Taki model proponuje np. PSL i on wydaje się najbardziej obiektywny. Wszystkie inne formy – wydają się o wiele bardziej niedoskonałe.

Ale wracając do frekwencji. Otóż okazuje się, że PO, składająca się oficjalnie z ponad 40 tys. członków, w istocie ma ich około 20 tys. Drugie 20 tys. – to członkowie-słupy, którzy nie wykazują jakiejkolwiek partyjnej aktywności. Być może nawet nie istnieją. A zatem z wielkiej partii, faktycznie pozostaje partia o połowę mniejsza.

Prawdopodobnie tendencja polegająca na opuszczaniu partii (formalnie lub nieformalnie – poprzez brak aktywności) będzie się pogłębiać, bo w mojej ocenie, projekt polityczny pod hasłem PO, już się wyczerpał. Czują to zarówno wyborcy – o czym świadczą sondaże, jak i jej członkowie – o czym świadczą wyniki wyborów wewnętrznych.

Autor

- dr n. hum., publicysta i komentator. Twórca niezależnych mediów. Autor analiz dotyczących PR, języka polityki i marketingu politycznego.Twitter: @MichalLange

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika