Polskie sądownictwo: Skandaliczne wyroki, podejrzane kontakty, ogromne przywileje | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 31.01.2017

Polskie sądownictwo: Skandaliczne wyroki, podejrzane kontakty, ogromne przywileje

Większość z nas jeszcze pamięta skandaliczne i nieprawdziwe wypowiedzi, jakie padały z ust prominentnych przedstawicieli „wymiaru sprawiedliwości” (cudzysłów nieprzypadkowy) w trakcie Nadzwyczajnego Kongresu Sędziów Polskich, a już następuje kolejny atak na władzę usiłującą dokonać zmian tego, co do tej pory wydawało się nienaruszalne. Tym razem Krajowa Rada Sądownictwa wskazuje, że władza dokonuje zamachu na niezależność i niezawisłość polskich sądów i sędziów.

Na wszelki wypadek wspomniana Rada zaznacza (ustami swego rzecznika), że część proponowanych zapisów ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa jest niekonstytucyjna. Rozumiem, że tak naprawdę KRS wskazuje, że jej zdaniem owe zapisy są niekonstytucyjne. Bo, czy są, czy nie, decyduje Trybunał Konstytucyjny, który jako jedyny w Rzeczpospolitej może orzekać o zgodności ustaw z Konstytucją Rzeczpospolitej lub braku tej zgodności. Czy się to członkom KRS podoba, czy nie.

Sprawujący na podstawie demokratycznych wyborów władzę w Polsce nie ukrywają, że zamierzają dokonać zmian w wielu dziedzinach naszego państwa. W tym także w wymiarze sprawiedliwości i aparacie ścigania (prokuraturze). O potrzebie tych zmian społeczeństwo wiedziało i zaaprobowało je, dając demokratyczny mandat Prawu i Sprawiedliwości.

Prawdziwy obraz sytuacji w sądownictwie pokazany został wyjątkowo klarownie na przykładzie Trybunału Konstytucyjnego. Zamiar Platformy Obywatelskiej obsadzenia tegoż Trybunału „swoimi” ludźmi unaocznił społeczeństwu, że jest to typowe ciało polityczne. Do czasu całej „awantury” wokół Trybunału społeczeństwo mogło się tylko domyślać, że przynajmniej niektóre jego decyzje motywowane są względami politycznymi (choćby pytanie Ministra Finansów o skutki finansowe uznania ustawy o zmianie wieku uprawniającego do przejścia na emeryturę z sześćdziesięciu na sześćdziesiąt siedem lat dla kobiet i z sześćdziesięciu pięciu na sześćdziesiąt siedem dla mężczyzn). Pociągnięcie wykonane pod koniec poprzedniej kadencji Sejmu przez Platformę Obywatelską i działania Prawa i Sprawiedliwości mające na celu odwrócenie skutków tego posunięcia stały się dowodem skrajnego upolitycznienia sądu konstytucyjnego Rzeczpospolitej. Wypowiedzi i działania Prezesa Trybunału tylko to potwierdziły.

Opinia społeczeństwa na temat stanu sądownictwa w Polsce jest bardzo zła. Trzeba podkreślić, że sami przedstawiciele szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości na tę opinię przez ostatnich dwadzieścia pięć lat zapracowali. Skandalicznymi działaniami w zakresie orzekania (nieznajomość prowadzonych spraw, skazywanie „po uważaniu”, nawet za czyny nie objęte aktem oskarżenia), utrzymywanie co najmniej podejrzanych kontaktów ze światem przestępczym, tolerowanie wszelkiego typu układów (rodzinnych, koleżeńskich, przyjacielskich). Internet aż roi się od tego typu przykładów. O „sędziach na telefon” nawet nie wspomnę.

Dziś wychodzą na jaw także różnego rodzaju przywileje grupy sędziów, którzy sami uważają się za, „…czy to się komuś podoba, czy nie, najlepiej wykształconą propaństwową częścią narodu, bardzo ciężką pracą zdobywający swoje szlify sędziowskie”. Okazuje się, że będąc sędzią można przejść w stan spoczynku np. w wieku trzydziestu sześciu lat. I mieć całkiem niezłą „emeryturę”. Takich przywilejów nie mieli, nie mają i zapewne nigdy nie będą mieli ani byli funkcjonariusze UB, ani SB, ani WSI, ani żadni inni. Nie będą ich mieli także dzisiejsi funkcjonariusze.

Niektórzy przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości głośno twierdzą, że sędziowie cieszą się około pięćdziesięcioprocentowym stopniem zaufania społecznego. I jest to najwyższe możliwe zaufanie, jako że zawsze połowa tych, którzy mają do czynienia z sądami, będzie niezadowolona (zapewne mają na myśli tych, którzy przegrywają sprawy w sądach). Trudno o bardziej błędne, a dla większości społeczeństwa wręcz obraźliwe stwierdzenia.

Po pierwsze, spotkałem się z wynikami badań, które mówiły o około trzydziestoprocentowym zaufaniu do sądów (z tendencją malejącą). To znacznie mniejsze zaufanie niż ma policja (jak by nie patrzeć, zbrojny aparat represji). Ta miała w tych samych badaniach ponad sześćdziesiąt procent społecznego zaufania. (Zgodnie z rozumowaniem przedstawicieli sądownictwa ponad połowa interwencji policji to przeprowadzanie staruszków i dzieci przez ulice naszych miast). Po drugie, jestem głęboko przekonany, że znakomita większość Polaków gotowa jest zaakceptować nawet niekorzystne rozstrzygnięcie procesu sądowego, jeśli tylko będzie ono sprawiedliwe i profesjonalne. Jak widać, niektórym przedstawicielom „nadzwyczajnej kasty” nie może się to w głowie pomieścić. Mogę to zrozumieć.

Jeśli zmiany i działania polskiego rządu będą nadal prowadzone z dotychczasową skutecznością to za rok, dwa niektórzy sędziowie będą musieli wydawać wyroki skazujące w stosunku do swoich kolegów, przyjaciół, kochanek. To może być traumatyczne przeżycie.

Nie zamierzam tu rozstrzygać, czy zmiany proponowane przez obecny polski rząd są konstytucyjne, czy nie. Nie wiem, czy wszystkie proponowane zmiany przyczynią się do poprawy opinii społeczeństwa na temat polskich sądów. Nawet, jeśli tak będzie, to będzie to proces żmudny i długotrwały. Wiem jednak, że zmiany są konieczne. Przeprowadzane jak najszybciej, możliwie głębokie. Obrona istniejącego stanu rzeczy przyczynia się do jeszcze większej degrengolady państwa jako organizacji. W mojej ocenie jest niegodna stanu sędziowskiego.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Wyświetlono 1 Komentarz
Napisano
  1. nazir pisze:

    Z małymi wyjątkami sady w Polsce to mafia idąc od dolu do góry. I powonno sie to zaorać i budować od nowa. Wszelkie sondy podczas rogramow pokazują ze może 2% zaufania jest do sadow

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika