Potężna wpadka przed negocjacjami gazowymi z Rosją
Niedawno w mediach pojawiła się informacja, że pan Piotr Naimski, pełniący zaszczytną funkcję Sekretarza Stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zapowiedział, że nie będzie przedłużenia długoterminowego kontraktu na dostawy rosyjskiego gazu do Polski.
Ponieważ nie słyszałem całej wypowiedzi pana ministra, pisał będę tylko na podstawie doniesień medialnych. Zawarty bodaj jeszcze przez pana premiera Waldemara Pawlaka wieloletni kontrakt na dostawy (zakup przez Polskę) rosyjskiego gazu kończy się za ok. pięć lat.
Nie jestem zawodowym negocjatorem, nie wiem, ile czasu mogą trwać negocjacje dostaw, było nie było, dość ważnego dla naszej gospodarki surowca. Być może jest to już ten moment, gdy rozmowy w sprawie ewentualnego przedłużenia dostaw i ich warunków należy zacząć. Wydaje mi się jednak, że bez względu na to, jakie będzie stanowisko Polski w tych rozmowach, nie ma potrzeby publicznego ujawniania tego stanowiska. To przy negocjacyjnym stole określa się warunki, na jakich dana strona skłonna jest zamawiać określony towar. To przy negocjacyjnym stole wypracowuje się warunki korzystne dla obu stron ewentualnego kontraktu.
Nic złego nie stałoby się, gdyby nasz potencjalny dostawca dopiero w trakcie rozmów oficjalnie dowiedział się, że może stracić klienta na ok. 10 mld m3 gazu rocznie. (Nieoficjalnie zapewne Rosjanie o tym wiedzą. W końcu uruchomiony Gazoport w Świnoujściu nie jest żadną tajemnicą, nasze rozmowy z Norwegami także nie zostały szczelnie utajnione).
Inna sprawa, że mam wątpliwości, czy w ogóle to rząd ma rozmawiać z dostawcą, jakim jest rosyjska firma Gazprom. Jeśli ze strony dostawcy kontrakt negocjuje ten dostawca, to rozmowy prowadzić powinien, w końcu także będący pod kontrolą państwa, koncern Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Oczywiście wspierany wszelkimi możliwymi sposobami przez Państwo. Przekazujące wiadomości o spodziewanym stanowisku drugiej strony, określające brzegowe warunki ewentualnego kontraktu, osłaniające rzecz od strony zabezpieczenia polskich interesów (np. sposobu odbioru ewentualnych rosyjskich dostaw, byśmy nie musieli ich dokonywać na przykład za pośrednictwem Niemiec. Tu kłania się Nord Stream i ew. Nord Stream II. Żebyśmy w ogóle nie zostali wyłączeni z interesu tranzytowego gazu do krajów Europy).
Odnoszę wrażenie, że dla kilku minut zaistnienia w medialnej rzeczywistości pan minister Naimski zupełnie niepotrzebnie wypowiedział co najmniej kilka zdań za dużo. Nie świadczy to o profesjonalizmie. Nie świadczy to o prowadzeniu głęboko przemyślanych, długofalowych działań. Co jest tym bardziej dziwne, że w swoim czasie pan minister pełnił funkcję szefa Urzędu Ochrony Państwa. I pewnych nawyków powinien nabrać.
Chyba, że działania pana ministra stanowią element znacznie głębszej gry gospodarczej, o której nawet moja wyobraźnia nie może mi nic podpowiedzieć. W takiej sytuacji cały ten artykuł proszę wrzucić do kosza. Choć doświadczenie życiowe każe mi przypuszczać, że chyba się nie mylę i po raz kolejny, mam nadzieję, że nieświadomie, ułatwiamy handlowe negocjacje naszym partnerom. W związku z czym apeluję o powściąganie w przyszłości języka, co może okazać się korzystne. Wszak „mowa jest srebrem, a milczenie – złotem”.
Drogi autorze, prowadząc tak „rzetelne” felietony proszę się w pierwszej kolejności zapoznać z całością wypowiedzi, którą się komentuje.
Poziom takich artykułów jest żenujący i równa się pudelkowi. I tak podsumowanie genialne przy takim zerowym poziomie wiedzy o sytuacji geopolitycznej i bezpieczeństwie energetycznym Polski. Nie mieści się w głowie, jak można napisać takiego gniota.
Osobiscie mam podobne odczucia jak autor. Nie zdradza sie taktyki przed negocjacjami. Kompromitacja Naimskiego.