Przywróćmy odpowiedzialność. „Niech każdy metr powierzchni Gdańska ma swego gospodarza”
Co zrobić, żeby przestrzeń miejska (ulice, podwórka, skwery) była zadbana, czysta i w odpowiednim stanie technicznym? Wystarczy wskazać, kto jest właścicielem danego jej fragmentu.
Na łamach Gazety Bałtyckiej poruszałem kilkakrotnie tematy, których przewodnim motywem było nie wykonywanie obowiązków przez różnych ludzi. Takim tematem była np. sprawa dziurawych gdańskich jezdni (chodniki nie są wiele lepsze, tylko skutki dla gdańszczan może nieco mniej drastyczne), skandaliczny stan porządku i estetyki gdańskich podwórek itp.
Artykuły te wywoływały niekiedy sporo komentarzy, czasem powracały w dyskusjach wśród znajomych. Zadziwiające jest to, że niektórzy z komentatorów nie zajmowali się meritum poruszanego zagadnienia, a wskazywali różne „uchybienia”, rzekomo mające miejsce we wspomnianych artykułach. Nie wykluczając takich uchybień, (wszak nikt nie jest nieomylny), zastanowiłem się nad tym, jakie należy zastosować rozwiązania, aby opisywane sprawy były jednoznaczne i zrozumiałe dla każdego.
Niektórzy czytelnicy zwracali uwagę, że za stan gdańskich podwórek nie odpowiadają władze miasta, a wspólnoty mieszkaniowe. Za stan gdańskich ulic nie zawsze odpowiadają władze miasta, gdyż część z tych ulic to drogi krajowe.
Nie wdając się w polemikę, która nie przyczyni się do zmiany istniejącego stanu, proponuję, aby doprowadzić do sytuacji, w której każdy metr kwadratowy powierzchni Gdańska będzie miał swego gospodarza, w dodatku znanego z imienia i nazwiska. Czy nie jest możliwe umieszczenie na nieruchomościach tablic informacyjnych wskazujących, kto jest odpowiedzialny za ich stan? Wydaje się, że jest to tylko kwestia odpowiedniej uchwały rady miasta. Takie wskazanie gospodarzy odpowiadających za nieruchomość stanowić będzie także duże ułatwienie dla straży miejskiej i samych mieszkańców. Dziś, żeby ustalić osobę odpowiedzialną za nieodśnieżenie chodnika, na którym przechodzień np. złamał rękę, wymaga co najmniej dużo wysiłku. Sami mieszkańcy być może także zaczną poczuwać się do odpowiedzialności za swoje miasto.
A może po prostu niektórym będzie wstyd, że to na ich terenie jest tak źle (brzydko, brudno). Oczywiste jest, że sprawy nie da się załatwić w ciągu tygodnia czy miesiąca. Ale, moim zdaniem, już rok powinien wystarczyć. Wiem także, że sprawy nie da się załatwić „za darmo”. Ale skoro można było drastycznie podnieść opłaty za odbiór odpadów od mieszkańców, to myślę, że nie będzie specjalnie dużym problemem sfinansowanie akcji wskazywania osób odpowiedzialnych za nieruchomości. A skutek takiego działania może być bardzo pozytywny.
Podwórka gdańskie to się nadają na całą wielką kronike