Rząd idzie na wojnę z mediami. „Taka wojna to początek końca każdej władzy”
Platforma Obywatelska wypowiada wojnę mediom. To bardzo istotny sygnał, który może oznaczać początek końca jej rządów.
Wczorajsze, zaskakujące wystąpienie Hanny Gronkiewicz-Waltz, która winą za paraliż komunikacyjny w stolicy obarczyła media, jest potwierdzeniem tego, że w przypadku PO mamy do czynienia z istotną zmianę taktyki komunikacyjnej.
Politycy PO otwierają kolejne fronty walki z mediami. Donald Tusk pozwał Jerzego Urbana i tygodnik NIE, Sławomir Nowak pozwał tygodnik Wprost. Stefan Niesiołowski coraz agresywniej atakuje dziennikarzy, podobnie prezydent Warszawy.
W przypadku Platformy to taktyka zupełnie nowa, zwłaszcza że przez lata sprawowania władzy, partia ta starała się wykazywać wyjątkową przychylność wobec IV władzy oraz dużą sprawność i wyczucie w relacjach z dziennikarzami – czerpiąc z tego bardzo wiele korzyści.
IV władza odwdzięczała się tym samym. Dziś możemy chyba obiektywnie stwierdzić, że media dały się zahipnotyzować Donaldowi Tuskowi i jego partyjnym kolegom, bo przez lata obchodziły się z nimi wyjątkowo łagodnie. Rząd miał w mediach prawdziwych sojuszników i duże wsparcie. Wyróżniała się na tym polu przede wszystkim telewizja TVN24.
Wygląda na to, że od teraz to media będą przedstawiane przez polityków jako główny winowajca spadających notowań i licznych niepowodzeń rządu. Ktoś przecież winny być musi – winni będą dziennikarze. Być może właśnie z takim przekazem politycy PO wyjdą do wyborców podczas najbliższej kampanii.
Warto jednak wiedzieć, bo i w tym przypadku zasada ta się potwierdza, że zawsze i każda władza, nawet ta najbardziej otwarta, w końcu obraża się na media. To tylko kwestia czasu. Platformie wyjątkowo długo udawało się nie obrażać. Ale przyszedł kres. I jeszcze jedna regułą: wypowiedzenie otwartej wojny mediom jest najczęściej początkiem końca każdej władzy. W przypadku PO, najprawdopodobniej będzie tak samo.