Szczególna „kasta” ludzi z zupełnie niezwykłymi uprawnieniami…
PRAWO – to zespół norm, wytycznych postępowania, przyjętych w danym PAŃSTWIE do stosowania w celu jego uporządkowanego działania. Ważne jest, by PRAWO było jednoznaczne, gdyż jego stosowanie PAŃSTWO może egzekwować także z wykorzystaniem przymusu.
To taka „moja” definicja prawa, trochę intuicyjna, trochę zapamiętana jeszcze z okresu, gdy uczyłem się w szkole średniej. (Tak, tak, w latach siedemdziesiątych „profesorowie” szkół średnich także taką wiedzę starali się przekazywać swoim wychowankom. Może dlatego nie wstydzimy się dziś nazywać właśnie ICH wychowankami).
SPRAWIEDLIWOŚĆ – to prawe, uczciwe postępowanie. Zgodne z poszanowaniem PRAW KAŻDEGO człowieka. W tym rozumieniu postępowanie sprawiedliwe musi być przede wszystkim postępowaniem BEZSTRONNYM.
Po tym krótkim wstępie mogę już przywołać mój kraj i to, co z nim wyprawiają politycy, a więc owa szczególna „kasta” ludzi z zupełnie niezwykłymi uprawnieniami, nadanymi im przez społeczeństwo lub jego przedstawicieli.
O jednoznaczności Prawa zapomnieliśmy już dawno. I przez długie dziesięciolecia (to optymistyczne określenie) nie będziemy sobie mogli o niej przypomnieć. Bo Sejm Rzeczpospolitej od wielu już lat prawo tworzy, przepraszam za starodawne określenie – „na wyprzódki”. Gdy rocznie stanowione są całe tony nowych przepisów bądź nowelizacji praw istniejących, nie ma możliwości zapewnienia jednoznaczności prawa. Choćby dlatego, że każda, nawet najprostsza dziedzina życia społecznego regulowana jest przepisami kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu ustaw. Które powinny wzajemnie się uzupełniać. W naszej rzeczywistości nierzadko sobie zaprzeczają. Czy jest to przypadek, czy świadoma działalność parlamentu?
Ja wiem, że dzięki takiej sytuacji całe tłumy wszelkiej maści „prawników” żyją całkiem dobrze. A przy tej okazji również całe tabuny różnych hochsztaplerów, oszustów, zwykłych cwaniaków. I tylko przeciętny Polak ma coraz gorzej. Nie będę się tu wymądrzał na temat jednoznaczności prawa i wskażę tylko dwa przykłady, o których pisze się i dyskutuje od dawna.
Ustawa Prawo o ruchu drogowym i ustawa O podatku od towarów i usług. Dzisiaj na ich podstawie każdy przeciętny prawnik może udowodnić dowolną, nawet zupełnie absurdalną tezę. Przykłady z życia. A chociażby kolizje drogowe z udziałem pani premier Beaty Szydło i Ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza. O ustawie o podatku od towarów i usług aż nie chce się pisać. Miliardowe oszustwa (wyłudzenia) i wyroki skazujące dla drobnych przedsiębiorców, którzy gdzieś kiedyś błędnie zakwalifikowali koszty bądź towary i dzięki „dobrodziejstwu i wyrozumiałości” fiskusa już przedsiębiorcami nie są. Stąd skandaliczne wyroki sądów, stąd strach księgowych, gotowych namawiać do płacenia podatków nawet wówczas, gdy nie są one wymagane.
Głośno się zrobiło w Polsce po decyzji Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie odrzucenia dwustu sześćdziesięciu pięciu kandydatur na asesorów. Nie zamierzam włączać się do dyskusji polityków na ten temat. Zwracam jednak uwagę, że niemal z dnia na dzień sądy zostałyby wzmocnione znaczącą grupą młodych ludzi, którzy znaleźliby się na ścieżce umożliwiającej w stosunkowo krótkim czasie uzyskanie statusu SĘDZIEGO.
Mam wrażenie, że aby czynić SPRAWIEDLIWOŚĆ, trzeba mieć znaczną wiedzę (Nie tylko prawniczą. Tej, jako żywo, nie odmawiam żadnemu z owych dwustu sześćdziesięciu pięciu), ale i doświadczenie życiowe. Czy w ciągu trzech, pięciu lat „asesorowania” można je uzyskać – mocno wątpię. Tymczasem rzesza sędziów, których ponoć jest około dziesięciu tysięcy, miała zostać wzmocniona dwustu sześćdziesięcioma pięcioma asesorami. To ok. 2,5 % wszystkich sędziów. A gdy przyjrzymy się ostatnim informacjom płynącym z ust samego Ministra Sprawiedliwości, (słynne wypowiedzi, że orzeka ok. 4000 sędziów) to okaże się, że owa grupa asesorów mających wejść do zawodu stanowi już ponad sześć procent sędziów orzekających.
Nie chcę być złośliwy. Wśród nich zapewne wielu to ludzie z głęboko zaszczepionymi ideałami SPRAWIEDLIWOŚCI. Ale jako człowiek doświadczony pamiętam także, kim byli hunwejbini. Nie wszyscy oni działali w złej wierze. Ale działali. Do świadomości społecznej od dłuższego czasu skutecznie sączy się informację, że dużej grupie kandydatów na sędziów drogę do zawodu otwiera Minister Sprawiedliwości, pan Zbigniew Ziobro. Zapewne jest to świadome działanie pana ministra. Zresztą w obecnie rządzącej ekipie nie jest on jedynym, który sięga po „młodych, gniewnych”.
Dużym niebezpieczeństwem dla szeroko rozumianego społeczeństwa jest, gdy po owych „młodych, gniewnych” sięga się w zawodzie tak odpowiedzialnym, jak zawód sędziego. Nie chciałbym, aby sędzia (początkowo – asesor) wydawał wyroki czy orzekał (a więc decydował o ludzkim losie) będąc pod wpływem presji uczuć takich jak na przykład wdzięczność. Ta presja może być nawet nieuświadomiona. W mojej ocenie tylko doświadczenie życiowe może sędziego spod tej presji wyzwolić. Ale uwaga. To doświadczenie może także spowodować inne, jeszcze gorsze uzależnienia. Stąd, w mojej ocenie, droga za sędziowski stół powinna być bardzo długa, a kariera sędziego powinna być zwieńczeniem kariery prawnika. Obecnie obowiązujące ustawy raczej do tego nie prowadzą.
Tak więc może dobrze się stało, że Krajowa Rada Sądownictwa „postawiła się okoniem”. Szkoda tylko, że cały ten spór ma zupełnie inne podłoże niż to, o którym piszę. A jego rozstrzygnięcie, bez względu na to, jakie ostatecznie będzie, w obecnej atmosferze na pewno nie przyczyni się do poprawy stanu SPRAWIEDLIWOŚCI w Polsce.