Tak kupuje się przychylność mediów... Płacąc publicznymi pieniędzmi | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 17.10.2013

Tak kupuje się przychylność mediów… Płacąc publicznymi pieniędzmi

Reklamy promujące polską gospodarkę. Opłacane z publicznych pieniędzy, w zasadzie nic nie reklamują, niczego nie promują. W ten sposób władza kupuje sobie przychylność mediów. A ta, przed wyborami bardzo się przyda.

Tak kupuje się przychylność mediów... Płacąc publicznymi pieniędzmi

Pisałem ostatnio o, moim zdaniem, skandalicznych praktykach niektórych jednostek naszej gospodarki. Lekką ręką opłacały one publicznymi pieniędzmi prywatne firmy piarowskie za to, by te opracowywały strategie postępowania mającego na celu kształtowanie określonego wizerunku zleceniodawcy w oczach szerokiej opinii publicznej. Dla mnie takie postępowanie jest zwykłym ogłupianiem społeczeństwa, w dodatku za tegoż społeczeństwa pieniądze.

Dzisiaj postaram się podobny kamyczek dorzucić do ogródka instytucji publicznych Rzeczpospolitej. Od dłuższego czasu w różnych telewizjach, także prywatnych, możemy oglądać reklamy mające promować polską gospodarkę. Prezentowane w tzw. dobrym czasie antenowym, a więc na pewno drogie, nie wnoszą nic do naszego życia gospodarczego.

Jakoś trudno mi zrozumieć, zagraniczny przedsiębiorca miałby zdecydować się na inwestowanie pieniędzy w Polsce po obejrzeniu w polskiej telewizji informacji (reklamy) zakończonej stwierdzeniem: „promujemy Polską gospodarkę”. Jeszcze trudniej jest mi zrozumieć, dlaczego po obejrzeniu takiej reklamy polski przedsiębiorca miałby zainteresować się inwestowaniem poza krajem.

Reklamy promujące polską gospodarkę, zachwalające poszczególne województwa, nie są jedynymi, które zwróciły moją uwagę. W swoim czasie pisałem o równie „skutecznych” spotach propagandowych mających przekonywać ludzi do posyłania sześciolatków do szkół. Widząc stopień natężenia podobnych akcji zastanawiam się, co legło u podstaw tych kampanii. I dochodzę do wniosku, że, jak zwykle w sytuacjach, „gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi zapewne o pieniądze”.

Zbliżają się różnego rodzaju wybory. Czas najwyższy kupować sobie przychylność mediów. I odnoszę wrażenie, że ten proces został już jakiś czas temu zapoczątkowany. O tym, jak dużymi pieniędzmi kupuje się tę przychylność, wyobrażenie dać może opublikowana ostatnio informacja, że na „akcję sześciolatki” Ministerstwo Edukacji Narodowej wydało ponad pięć milionów złotych. Śmiem twierdzić, że te same pieniądze zainwestowane w przygotowanie szkół do przyjęcia maluchów dałyby znacznie lepsze skutki.

O pieniądzach, jakie topione są w „działania promocyjne” polskiej gospodarki, aż strach pomyśleć. Nawet pobieżne zapoznanie się z oficjalnymi programami nt. promocji polskiej gospodarki pozwala domyślać się, że pieniądze łożone na ten szczytny cel są bardzo, bardzo znaczące. Uważam, że część z nich powinna zostać przeznaczona na rozbudowę „licznika Balcerowicza”. Wszak niedługo zabraknie na nim miejsc do wyświetlania wielkości naszego długu publicznego.

Przysłowia są mądrością narodów. Jedno z przysłów mówi, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ”. Także wtedy, gdy panem stają się media. Nawet kupowane za publiczne pieniądze.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Wyświetlono 4 komentarze
Napisano
  1. Remus pisze:

    Z całym szacunkiem, ale ostatnio większych bzdur nie czytałem. Nie wszystkie filmy są bardzo dobre, ale większość znakomicie podkreśla atuty danego regionu (infrastruktura, inwestycje, wykształcenie ludności itp.) i nie rozumiem skąd założenie, że są dla „zagranicznego przedsiębiorcy”? Czyżby Polacy nie mieli na kontach miliardów złotych? Chyba lepiej te pieniądze przeznaczyć na działalność gospodarczą, a nie inwestycje w złoto (Amber Gold)? Czyżby polskie firmy się nie rozwijały i nie inwestowały w nowych regionach kraju? Czyżby, wreszcie, polscy menedżerowie zagranicznych korporacji w Warszawie nie oglądali telewizji? Ponadto, czy mówi coś Panu termin „kampania wizerunkowa”?

    Wręcz kuriozalne jest zdanie: „Jeszcze trudniej jest mi zrozumieć, dlaczego po obejrzeniu takiej reklamy polski przedsiębiorca miałby zainteresować się inwestowaniem poza krajem.” ?????!!!!!

    To, że Pan nie rozumie o co chodzi, chyba jednak nie koniecznie znaczy, że chodzi o pieniądze. Może o odrobinę rozumu?

    Może mi Pan wytłumaczyć sens ostatniego akapitu w kontekście treści artykułu? Czy związek polega na użyciu słów „media” i „publiczne pieniądze” czy jest w tym coś jeszcze?

    „Przysłowia są mądrością narodów. Jedno z przysłów mówi, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ”. Także wtedy, gdy panem stają się media. Nawet kupowane za publiczne pieniądze.”

  2. Remus pisze:

    Dlaczego niby nie kieruje się reklamami? Czyżby najdroższe firmy nie wydawały proporcjonalnie najwięcej na reklamę? Poważny biznesmen to też człowiek – ma dość ograniczone pole widzenia i brak mu często czasu i pieniędzy na analizowanie wszystkiego i wszędzie. Czasem bardzo potrzebna jest inspiracja, kilka podstawowych danych. Resztę zrobią za niego analitycy.

    • Remus pisze:

      Widzę, że dyskusja nie ma sensu. Tak, jest tak jak mówisz: poważny biznesmen robi analizy, gdy jego żona i dzieci oglądają reklamy. Czytając gazetę, w miejscu gdzie są reklamy, poważny biznesmen mruży oczy i coś sobie w głowie oblicza. I nie ma wątpliwości, gdy ma wybrać między Lexusem, a Jaguarem, bo przecież litera J poprzedza L. Powodzenia w wielkim świecie 🙂

  3. Piotr pisze:

    Widzę, że kolega ma w głowie jakiś magiczny obraz super nadczłowieka 🙂 Skąd te bankructwa, może skromnie zapytam? Skąd plajty na giełdzie? Jeśli rozważam inwestycję w kilku rejonach kraju, dobra, rzetelna reklama może być języczkiem u wagi.

    Kolega zapewne wierzy również w rozmaite spiski? Czy się mylę?

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika