Wyjątkowy rok 2014
Rok 2014 przejdzie zapewne do historii jako jeden z tych bardziej niestabilnych. Znamienne jest zwłaszcza to, że dokładnie teraz mija równe sto lat od zamachu na arcyksięcia Ferdynanda w Sarajewie i wybuchu I wojny światowej.
W Europie mamy natomiast pierwszy od zakończenia Zimnej Wojny tak poważny kryzys na linii Zachód – Rosja, niektórzy mówią nawet o początku drugiej Zimnej Wojny. Aneksja Krymu i wojna domowa na Ukrainie – to wydarzenia, do których Europejczycy, pragnący żyć w epoce „posthistorycznej”, nie przywykli.
Ale źle się dzieje nie tylko na Starym Kontynencie. Na Dalekim Wschodzie – zamach stanu w Tajlandii, konflikt wietnamsko-chiński i de facto aneksja Wysp Paracelskich. Na Bliskim Wschodzie mija kolejny już rok wojny domowej w Syrii. W Iraku – marsz dżihadzistów na Bagdad, w Strefie Gazy – starcia palestyńsko-izraelskie.
Czasu upłynęło niewiele, ponad pół roku, a wydarzyło się więcej niż w przeciągu kilku ostatnich lat. Pojawiły się napięcia w obrębie już nie jednego (jak to było w przypadku arabskiej wiosny), lecz trzech kontynentów. Media są zachwycone, z jednej strony – sezon ogórkowy w pełni, z drugiej – masa materiałów do publikowania. Co innego na ten temat sądzą historycy. Ze studiów wynieśli mądry wniosek, że im biografia władcy nudniejsza, tym życie jego poddanych szczęśliwsze. Tak więc, im mniej ciekawych wiadomości w dzienniku telewizyjnym, tym lepiej.
Jeśli sprawy będą dalej iść w tym kierunku, a nic nie wskazuje, żeby miało być inaczej, to członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ niedługo będą musieli zamieszkać w swojej siedzibie na stałe. Ledwo bowiem skończyło się ostatnie, a zbliża się już kolejne „posiedzenie nadzwyczajne ONZ”.
Wpisując do przeglądarki Google hasło „ONZ” w wynikach sugerowanych wyskakuje m.in. zapytanie „ONZ co to jest?”. Pytanie wydaje się być pozornie głupie, bo przecież każdy dobrze wie, że jest to Organizacja Narodów Zjednoczonych. Gdy jednak zastanowić się nad tym dłużej, odpowiedź wcale nie jest taka prosta i oczywista.
Zaczynając więc może od podstaw, jaki jest cel istnienia ONZ? Według informacji z Wikipedii – „zapewnienie pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego, rozwój współpracy między narodami oraz popieranie przestrzegania praw człowieka”. Wymieńmy więc może sukcesy ONZ w tych dziedzinach?
1964 rok – fiasko operacji na Cyprze, mającej zapobiec podziałowi wyspy po interwencji Turcji, 1992-1994, Somalia – zakończona porażką operacja Przywrócić Nadzieję , 1992-1995, była Jugosławia – siły ONZ UNPROFOR miały zaprowadzić pokój w dawnych republikach związkowych Jugosławii, poniosły fiasko i zostały zastąpione przez siły NATO – IFOR, 1993-1996, Rwanda – siły ONZ UNAMIR miały monitorować układ pokojowy, który zawarły dwie największe grupy etniczne zamieszkujące Rwandę – Hutu i Tutsi. Uznawana jest za największą porażkę ONZ. Masakra około 800 tysięcy ludzi odbywała się na oczach żołnierzy sił pokojowych.
Żeby nie być tendencyjnym, trzeba zaznaczyć, że organizacja ma na swoim koncie również faktyczne sukcesy, jednak „porażki”, skutecznie je przyćmiewają, a im bliżej do czasów nam współczesnych, tym gorzej.
ONZ uważa się oficjalnie za spadkobiercę Ligi Narodów. Czy godnego? Jak na razie idzie organizacja daje z siebie wszystko i idzie jej rewelacyjnie. Jest równie nieskuteczna i bezużyteczna. Działania (a raczej ich brak) Ligi Narodów doprowadziły do wybuchu II wojny światowej, do czego doprowadzą obrady ONZ? Jak na razie, do kolejnego przemówienia sekretarza generalnego Ban Ki Muna, a później, jak mawiał Sędzia w „Panu Tadeuszu”: „jakoś to będzie”.