Wysokie koszty pracy przyczyną stagnacji płac w Polsce – to mit | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 4.10.2014

Wysokie koszty pracy przyczyną stagnacji płac w Polsce – to mit

Czy wyższe płace faktycznie są na tą chwilę nieosiągalne? przedsiębiorców odpowie na to pytanie twierdząco, po raz kolejny powielając błędny stereotyp. Od kilku lat średnie płace w naszym kraju powinny galopować na szczyty rankingów Eurostatu, a jednak wciąż stoją w miejscu.

Terapia

Co rok wspomniany Eurostat publikuje zestawienie kosztów godzinowych we wszystkich krajach UE. W ostatnim rankingu na rok 2013 wśród krajów z najwyższymi kosztami znalazły się: Szwecja (40,1 euro/godzinę), Dania (38,4 euro/godzinę), Belgia (38 euro/godzinę), Luksemburg (35,7 euro/godzinę) oraz Francja (34,3 euro/godzinę). Kiedy spojrzymy na Litwę (6,2 euro/godzinę), Rumunię (4,6 euro/godzinę) czy w końcu na Polskę (7,6 euro/ godzinę), na pierwszy rzut oka widać, że coś jest nie tak i koszty pracy w naszym kraju wcale nie są tak wysokie.

Unijna średnia wyniosła 23,7 euro, średnio zarabiamy dużo mniej, średnio miliony Polaków wyjeżdżają i wychodzimy na tym – średnio. Biorąc pod uwagę, że znaczna krajów podniosła swoje koszty pracy na przestrzeni lat 2008-2013, ich marny wzrost w Polsce, bo 0,1%, wyjątkowo kole w oczy. Trzeba nadmienić, że Eurostat przeprowadził też ranking w walutach krajowych. W tym przypadku wzrost dla Polski wyniósł 19,6% , co przekłada się na 5,30 złotego.

Zwolennicy wolnego rynku, a zwłaszcza ci, którzy uznają podatki za narzucone ograniczenie rozwoju gospodarczego, mogliby oskarżyć o tę sytuację właśnie PIT, CIT czy ZUS. Eurostat postanowił również obliczyć pozapłacowe koszty pracy jako procent całkowitego wynagrodzenia. Dla zupełnego laika niewiele to znaczy, ale w przekładzie na prostszy język, są to po prostu podatki. Średnia unijna wyniosła 23,7%, a dla Polski jedynie 16,7% całości. Oczywiście są to kwoty nieporównywalne z ośmioprocentową Maltą, ale już w stosunku do Wielkiej Brytanii (15,3%) nie różnią się tak bardzo. Wniosek jest prosty, w Polsce wcale nie ma tak wysokich podatków, jak starają się to wykreować ludzie ze środowiska neoliberalnego.

W takim razie, co stoi na przeszkodzie, by Polska zaczęła podnosić płace do poziomu występującego chociażby w Hiszpanii, gdzie średnia płaca wynosi 6369 netto w PLN (dla porównania w Polsce to 2669 netto w PLN). Każdy zna powiedzenie: „mając trzy osoby martwe i trzy żywe, statystycznie mamy sześciu ciężko chorych”, w tym przypadku również trafne, bo 2/3 ludzi nigdy nie osiągnie zarobków na poziomie wyliczonej średniej. Wielu pracuje za najniższą krajową, która wynosi na chwilę obecną 1242,20 netto w PLN, a mało tego pracodawca przez pierwszy rok może wypłacać 80% tej kwoty (993,76 netto w PLN). Przez pierwszy rok, a jak jest obecnie ze stabilnością zatrudnienia – powszechnie wiadomo.

Biorąc pod uwagę koszty pracy dla przedsiębiorcy, za pracownika zarabiającego najniższą krajową musi zapłacić 2028,43 zł, czyli 1680 zł wynagrodzenia brutto, 305,59 zł składki ubezpieczeniowej oraz 42,84 zł na Fundusz Pracy i Fundusz gwarantowanych świadczeń pracowniczych. 348, 43 zł – tyle minimalnie kosztuje godność i zabezpieczenie pracownika przed różnego rodzaju wypadkami. No właśnie tyle czy aż tyle?

Z tych i innych powodów warto się odnieść do tego najbardziej oklepanego, stereotypowego argumentu przedsiębiorców „nie płacę więcej, bo koszty pracy doprowadziłyby mnie do bankructwa”. Powtarza się reguła, którą można zauważyć w Chinach, Indiach, Bangladeszu, Rumunii, Bułgarii, Polsce i wielu innych krajach. Tam gdzie koszty pracy są niskie, pojawia się wyzysk. Tam gdzie 348,43 zł, a czasem i mniej, staje się barierą dla podwyższenia płacy, tam kończy się jakakolwiek godność.

Źród. http://epp.eurostat.ec.europa.eu/cache/ITY_PUBLIC/3-27032014-AP/EN/3-27032014-AP-EN.PDF

Autor

- dziennikarz, komentator wydarzeń.

Wyświetlono 3 komentarze
Napisano
  1. papa Smerf pisze:

    Nazywanie średniej płacy „kosztami pracy” to robienie ludziom wody z mózgu.Jeżeli dla przedsiębiorców koszty zatrudnienia są tak dolegliwe to trzeba im pomóc.Podnieść płacę minimalną tak aby nakręcić koniunkturę na zbyt towarów
    i ograniczyć płace maksymalne bo to właśnie one niepotrzebnie zawyżają wydatki na zatrudnienie.

  2. Autor pisze:

    Koszty pracy papo smerfie to nie tylko wynagrodzenie, ale też szereg innych kosztów. Ograniczanie płac maksymalnych mogłoby z kolei spotkać się z odwrotnym skutkiem, czyli ucieczką inwestorów. Ppdniesienie płac minimalnych z kolei spowodowałoby, że średnia płaca spadłaby w dół. Im większe wynagrodzenia tym wyższe koszty dla pracodawcy, ergo wycofują się oni w swojej pazerności z zatrudniania nowych pracowników i opłacania tych już zatrudnionych na dotychczasowym poziomie. Problemem jest tu chciwość i ciężko się jej pozbyć. Dalekoidące zmiany w kodeksie pracy i szereg kampanii społecznych mogłyby ograniczyć proceder, ale to już leży w gestii rządzących. Pozostaje mi tylko informować i skłaniać do refleksji, co staram się robić. Dziękuję za opinie 😀

    • papa Smerf pisze:

      Pisząc o „średniej płacy” określam tak wszelkie koszty wynagrodzenia jakie ponosi przedsiębiorca.Nie podzielam Pana obaw dot. negatywnych skutków opisanych przeze mnie zmian w polityce płacowej.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika