Zabijał prętem, młotkiem, dusił paskiem. „Wampir z Bytowa” nie wyjdzie na wolność
„Wampir z Bytowa” prawdopodobnie nigdy już nie wyjdzie już na wolność. W grudniu br. zostanie przeniesiony do ośrodka terapeutycznego w Gostyninie. Jednak przerażający obraz wielokrotnego brutalnego mordercy-gwałciciela ze skłonnościami do nekrofilii na długo pozostanie w społecznej świadomości.
Leszek Pękalski urodził się 12 lutego 1966 roku w Osiekach Bytowskich – niewielkiej kaszubskiej wsi w powiecie bytowskim. Był synem z nieprawego łoża pracowników tamtejszego pegeeru pracujących przy wypasie krów. Wraz z siostrą bliźniaczką Joanną wychowywany był głównie przez babcię-alkoholiczkę, podczas gdy rodzice zupełnie się nim nie interesowali. Od małego był obiektem drwin i szykan ze strony rówieśników, którzy dostrzegali u niego lekki niedorozwój umysłowy nazywając „głupi Lesio”.
Od młodzieńczych lat Pękalskiego cechował niepohamowany popęd seksualny, którego nie był w stanie rozładować. W jego relacjach pojawia się nawet pomysł kastracji, z którym – jak twierdzi – sam zgłosił się do lekarza, ale stanowcza odmowa jaką usłyszał – temat na zawsze zamknęła.
Prawdopodobnie to właśnie popęd seksualny był przyczyną bestialskich zbrodni, które popełnił. Prokuratura udowodniła Pękalskiemu zaledwie jedno zabójstwo. Chodziło o sprzedawczynię z wiejskiego sklepu – Sylwię, którą Pękalski poprosił o jedzenie, następnie zabrał do lasu, tam zaproponował, żeby została jego żoną. Stanowcza odmowa wzbudziła w nim atak furii. Natychmiast chwycił znaleziony wcześniej pręt metalowy i uderzył młodą kobietę, prawdopodobnie natychmiast pozbawiając ją życia. Następnie zgwałcił. – Była jeszcze ciepła – relacjonował ze spokojem Pękalski. Wieczorem przyszedł w to samo miejsce i również zaspokoił popęd seksualny.
Podobny schemat działania „wampira z Bytowa” wyłania się z treści pamiętnika, który napisał podczas pobytu za kratkami, wskazując na co najmniej kilkanaście zabójstw, za którymi mógł stać, w tym również za zabójstwem policjanta w Słupsku, który podczas patrolowania obiektu tamtejszej szkoły policyjnej natknął się na błąkającego się w pobliskim lesie Pękalskiego. Policjant próbował go przepędzić, co obudziło w nim bestię, chwycił nóż i śmiertelnie ugodził policjanta, po czym spokojnie udał się na pociąg w kierunku Śląska.
Z jego relacji wynika, że swoje ofiary zabijał także młotkiem, dusił lub masakrował uderzając wielokrotnie gołymi pięściami.
– Najpierw zacząłem ją bić pięściami, potem dusić rękami, następnie dodusiłem paskiem i ugryzłem w cycek – tak opisuje jedno z zabójstw.
Pękalski często błąkał się po lasach, spał w krzakach, paśnikach. Chodził brudny, sprawiał wrażenie życiowego nieudacznika. Jednak wiele wskazuje na to, że były to tylko pozory, bo w istocie, pomimo faktycznego lekkiego upośledzenia umysłowego, był sprytny i przebiegły. Dodatkowo, pomimo niewielkiego wzrostu i nieporadnego „kaczego” chodu był bardzo silny fizycznie.
Policyjne akta wskazują także na dużą wrażliwość Pękalskiego na każdy rodzaj kierowanej w jego stronę agresji. Owa agresja – zdaniem policjantów – może powodować zachowania agresywne. Stąd podczas przesłuchań policjanci starali się zwracać do Pękalskiego w sposób bardzo przyjazny, łagodny, wręcz opiekuńczy. To przynosiło efekty, bo „Wampir z Bytowa” chętnie współpracował ze śledczymi.
Przerażające opowieści o kilkudziesięciu morderstwach, którymi „chwalił” się Pękalski, ujawniają osobowość psychopatyczną, szczególnie niebezpieczną dla otoczenia. „Wampir z Bytowa” przebywa w odosobnieniu od 1992 roku. W 1996 roku usłyszał wyrok 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo Sylwii – sprzedawczyni. Pozostałych zabójstw prokuratura mu nie udowodniła. Po zakończeniu odbywania kary Pękalski zostanie przeniesiony do ośrodka w Gostyninie, z którego najprawdopodobniej nigdy na wolność nie wyjdzie.