Zalane miasto. Tragiczna sytuacja powtarza się każdego roku | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 2.08.2018

Zalane miasto. Tragiczna sytuacja powtarza się każdego roku

Gdańsk po jednodniowych opadach deszczu znów zalany i sparaliżowany. Zniszczone ulice, chodniki, zalane piwnice, garaże i samochody. Mieszkańcy mówią jednoznacznie – to efekt wieloletniej złej polityki władz miasta, która wspiera deweloperów, nie dbając o bezpieczeństwo gdańszczan.

– Nasza sytuacja nikogo nie interesuje. Miasto nie dba o odpowiednie odprowadzanie wody, zabudowuje się betonem kolejne tereny dla deweloperów, a my mieszkańcy praktycznie każdego roku, z reguły w sierpniu jesteśmy zalewani – mówią gdańszczanie, z którymi rozmawialiśmy.

Opady takie jak wczorajsze – to w naszym klimacie zjawisko całkowicie normalne. W dobrze zarządzanym mieście, w którym zapewnione byłyby odpowiednie odpływy, studzienki i zlokalizowane w odpowiednich miejscach – nie byłoby żadnego problemu. Niestety tego wszystkiego nie ma.

– Po południu na terenie Gdańska wystąpiły nawalne opady deszczu w obszarze Chełm, Dolne Miasto, Zabornia, Lipce. Zarejestrowana wysokość opadu na Chełmie 52 mm, Lipce -Trakt św Wojciecha 28 mm, Zabornia 30mm, Śródmieście Góra Gradowa 40, Dolne Miasto 29. Ekipy Gdańskich Wód czyszczą wloty do studzienek kanalizacyjnych. Rozpoczyna się sprzątanie ulic – poinformował wczoraj Miejski w Gdańsku.

Co ciekawe, część mieszkańców w obawie przed zalaniem dolnych mieszkań sama zorganizowała sobie worki z piaskiem tworząc prowizoryczne zapory wodne. Jak informuje miasto, po opadach deszczu następuje czyszczenie studzienek kanalizacyjnych. A czy były one czyszczone przed opadami? Czy były drożne? Czy rowy melioracyjne, które niegdyś były regularnie dozorowane, są dziś utrzymywane w należytym stanie? A może w ogóle już ich nie ma, bo tereny pod nimi został sprzedane deweloperom?

Od słynnej powodzi w Gdańsku minęło już kilkanaście lat. Wygląda jednak na to, że ten czas w najmniejszym nawet stopniu nie został wykorzystany po to, aby naprawić to, co ujawniła ówczesna ulewa. Wciąż jest tak, jak było, albo nawet gorzej. Z dużym prawdopodobieństwem możemy zatem mówić nie tylko o ignorancji władz miasta, ale wręcz o działaniu na szkodę mieszkańców.

Temat lokalnych powodzi jest zagadnieniem nośnym, stąd niedawno prezydent Paweł Adamowicz w ramach działań promocyjnych przed zbliżającą się kampanią wyborczą fotografował się na tle budowy zbiornika retencyjnego dając tym samym mieszkańcom do zrozumienia, że miasto w końcu zaczyna myśleć o podtapianych każdego roku mieszkańcach. Nic bardziej mylnego. Skutków realizowanej od kilkunastu lat nierozsądnej polityki inwestycyjnej nie da się zastąpić jedną czy drugą inwestycją, której sens i tak jest wątpliwy. A już na pewno nie da się ich odwrócić kampanią reklamową i hasłami nie mającymi nic wspólnego z realiami.

Autor

- dziennikarz Gazety Bałtyckiej.



Moto Replika