"Drugie dno" wrześniowego referendum | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 8.08.2015

„Drugie dno” wrześniowego referendum

Pozostał niespełna miesiąc. Czy wiecie, do czego? Czy już zapomnieliście? Bo najlepiej by było, gdybyście właśnie, drodzy Czytelnicy, zapomnieli! O tym, że były Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej ogłosił ogólnokrajowe referendum, w którym Polacy mają odpowiedzieć na trzy pytania.

dluga

Nie ma w przestrzeni publicznej jakichkolwiek informacji na temat wrześniowego referendum.

Przestraszony zaskakującymi (tylko dla niego) wynikami pierwszej tury wyborów prezydenckich Bronisław Komorowski w powyborczy poniedziałek poinformował, że wsłuchał się w głos ludu i poprosi Naród o wypowiedzenie się w kwestiach dla niego bardzo istotnych, można by rzec, fundamentalnych. Takimi nie było: przeniesienie pieniędzy z otwartych funduszy emerytalnych do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, obowiązek szkolny dla dzieci od lat sześciu ani nawet przesunięcie granicy wieku emerytalnego o siedem lat dla kobiet i o dwa lata dla mężczyzn.

Za fundamentalne uznano odpowiedzi Polaków na pytania:

  1. „Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej?”
  2. „Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa?”
  3. „Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika?”.

wywołany nadspodziewanie dobrym wyborczym wynikiem Pawła Kukiza, zwolennika JOW-ów, walczącego o likwidację, w jego ocenie patologicznego, obecnego układu politycznego, skłonił byłego prezydenta do dramatycznego, zdaniem niektórych kompletnie nieprzemyślanego kroku polegającego na uruchomieniu trudnej do zatrzymania procedury referendum ogólnokrajowego.

Podzielam pogląd, że był to krok dramatyczny. Zdecydowanie nie zgadzam się jednak z tym, że był on nieprzemyślany. Kosztem ok. 100 milionów złotych (przy, mimo wielokrotnego stosowania różnych sztuczek księgowych, bilionowym zadłużeniu kraju nie jest to wydatek wielki) będzie okazja pozbycia się na dłuższy czas bardzo niewygodnego nie tyle przeciwnika politycznego, ile ludowego trybuna, który za własne pieniądze, ryzykując swoją popularność, zaczyna budzić Naród do aktywności. Aktywności, która wcale nie musi podobać się tym, którzy z istniejącego układu politycznego czerpią, i to pełnymi garściami, wszelkie możliwe korzyści. Jak zwykle w takich sytuacjach, kosztem społeczeństwa.

Stworzony w naszym kraju system korzyści dla związanych z władzą(wszelkiego rodzaju i na każdym szczeblu) doprowadził do wspomnianego bilionowego zadłużenia oraz masowej, liczonej w milionach osób emigracji (żeby nie powiedzieć – ucieczki) z zielonej wyspy na czerwonym oceanie światowej recesji, jak zechciał to w swoim czasie określić pan Donald Tusk. Doprowadził do stworzenia infrastruktury, która służyć może głównie obcym do czerpania dalszych korzyści z handlu na linii Zachód – Wschód. Doprowadził do niemal całkowitej likwidacji polskiego przemysłu. Doprowadził do sytuacji, gdy przeciętny Polak może być śledzony, kontrolowany i karany przez niezliczone zastępy wszelkiego rodzaju strażników, inspektorów, policjantów i funkcjonariuszy. Doprowadził do sytuacji, gdy przeciętny, około czterdziestoletni Polak, nie mający szans na wizytę w rozsądnym terminie u lekarza, zastanawia się poważnie, czy ma jeszcze jakiekolwiek realne szanse na zaledwie godziwe, skromne życie we własnym kraju.

Moim zdaniem to właśnie chęć zachowania tego układu legła u podstaw decyzji Bronisława Komorowskiego o ogłoszeniu referendum. Jeśli udział Polaków w tymże referendum nie przekroczy magicznej bariery 50 procent upoważnionych do wzięcia udziału, wyniki nie będą wiążące dla władzy.

W tej chwili wspomniana władza robi wszystko, aby tak właśnie się stało. Stąd kompletny brak jakichkolwiek informacji na temat referendum. Stąd wypowiedzi polityków związanych z władzą, że w dniu referendum wybiorą się raczej na grzyby. Stąd absolutny brak informacyjnych programów na ten temat w środkach masowego przekazu.

Czy pamiętacie jeszcze, drodzy Czytelnicy, co robiły władze, gdy udało się zmusić je do ogłoszenia referendum w sprawie odwołania pani Hanny Gronkiewicz–Waltz, prezydenta Warszawy? Zdaniem polityków związanych z obozem władzy ówczesne referendum nie było wyrazem demokracji. Było próbą destabilizacji naszej stolicy, doskonale kierowanej niezawodną ręką pani Hanny. Zupełnie tak samo jest dzisiaj. Wybryk jakiegoś rockmana, któremu nie podoba się istniejący układ polityczny, zmusza nas do wydania 100 milionów złotych na niechciane referendum.

Przed wyborami parlamentarnymi uda się niewątpliwie nagłośnić taki punkt widzenia, może nawet narzucić go „przypadkowemu społeczeństwu”. A to może, przynajmniej w ocenie niektórych specjalistów, w jakiś sposób poprawić obecne, wyjątkowo słabe, sondażowe wyniki partii koalicji rządzącej Polską. I taki był cel ogłoszenia w osławiony poniedziałek decyzji o referendum. Ale czy cel ten uda się osiągnąć? Znając skuteczność dzisiaj rządzących stawiam tezę, że raczej nie. Czy ktoś jest gotów przyjąć zakład w tej sprawie?

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Wyświetlono 1 Komentarz
Napisano
  1. Janina pisze:

    JOW-e BLADY STRACH PADŁ NA ZŁODZIEI !!! Nie wytrzymali napięcia , nawołują do odstąpienia REFERENDUM – określili swoje łapówki na 100 milionów ! ALE POLACY POTRZEBUJĄ REFERENDUM A NIE SONDAŻY OSZUKAŃCZYCH ANI ŁAPÓWEK ZA ZDRADZIECKIE MANEWROWANIE DANYMI !Niech oszuści już przestaną!!!TO JEST WOLA NARODU I OSZUŚCI WON OD KORYTA DOŚĆ MORDOWANIA POLSKI I POLAKÓW !!!NIE SPRZEDACIE POLSKI DO KOŃCA !!!

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika