Fekalia w Zatoce Gdańskiej. „Propaganda z poprzedniej epoki” | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 7.06.2018

Fekalia w Zatoce Gdańskiej. „Propaganda z poprzedniej epoki”

W Gdańsku po wylaniu setek ton nieczystości do Bałtyku mamy sytuację przypominającą katastrofę ekologiczną. Czy jednak ktokolwiek wyciągnął z tego jakieś wnioski? Nic na to nie wskazuje. Więcej – wygląda na to, że atmosfera powszechnego zadowolenia lokalnych władz z każdym dniem tylko się nasila. Dodatkowo intensywnie realizowana operacja propagandowa mająca na celu przekonanie opinii publicznej, że nic poważnego się nie stało – trwa.

Mamy w Gdańsku choćby trwający całymi latami proces funkcjonowania lokalnego wysypiska śmieci, czego efektem jest regularnie pojawiający się nad wieloma dzielnicami odór – jak mówią mieszkańcy  – czasami wręcz nie do wytrzymania. Mamy także w Gdańsku (nad samym morzem) spalarnię Port Service, która swego czasu gromadziła ogromne ilości toksycznych odpadów sprowadzanych z zagranicy. W gdańskim Sobieszewie znajduje się gigantyczna hałda fosfogipsu. Ale tak tragicznej dla środowiska katastrofy – jak można określić wylewanie przez 3 dni do morza tysięcy ton miejskich ścieków – nie było jeszcze chyba nigdy. I to przed samym letnim sezonem.

Kto odpowie za miliony litrów ścieków wylanych do Bałtyku?

Woda czysta jak łza

Tymczasem oficjalne komunikaty w tym zakresie są tak formułowane, żeby albo nie było wiadomo, jaki jest faktyczny stan wód Zatoki Gdańskiej, albo wręcz jesteśmy przekonywani, że woda morska jest nawet czystsza niż przed katastrofą! Dezinformacja? A może po prostu znana z PRL propaganda, która nakazywała malować trawniki na zielono? Wówczas chodziło o zaciemnienie faktycznego zagrożenia i przykrycie ewidentnych mankamentów widocznych powszechnie. Wiele wskazuje na to, że w Gdańsku czas się zatrzymał w latach 60 ubiegłego wieku… Tyle, że dziś nie trawnik na zielono, a morze maluje się na niebiesko.

Idąc tokiem rozumowania autorów propagandowych komunikatów, które przekazują mediom: gdański magistrat, stacja stanitarno-epidemiologiczna, firma Saur Neptun Gdańsk (odpowiedzialna za wylanie ścieków do morza), inspektor ochrony środowiska i inne instytucje – wylewanie przez 3 dni fekaliów najpierw do rzeki Motławy, następnie do Zatoki Gdańskiej nie przyniosło żadnych negatywnych skutków!

Jeśli tak, to trzeba zapytać, w jakim celu działa oczyszczalnia ścieków? Jeśli jej nie daje rezultatów, a woda czy przed, czy po oczyszczeniu jest tak samo czysta – trzeba ją zamknąć i wszystkie nieczystości wylewać bezpośrednio do morza. Będzie taniej, a i flora i fauna Zatoki Gdańskiej tylko na tym skorzysta….

To oczywiście absurd i czarny humor, ale czytając oficjalne komunikaty właśnie to takich wniosków należałoby chyba dojść.

Niestety wszystkie powołane do kontroli jakości wody instytucje sprawiają wrażenie, jakby robiły bardzo wiele, żeby zaczarować rzeczywistość i wmówić gdańszczanom, ale także przyjeżdżającym na wybrzeże turystom z całego świata, że przecież nic się nie stało i żadnej katastrofy ekologicznej nie było. A nawet jeśli coś tam się stało, to było to bez wpływu na środowisko.

W tej sytuacji trudno uniknąć skojarzenia z hasłem „Układ gdański” – ale tym razem w obszarze dotyczącym bezpośrednio ludzkiego zdrowia! Kto wie, czy ta kolejna ponura twarz Gdańska nie jest najgorsza ze wszystkich innych brzydkich twarzy tego miasta.

I tylko przez przypadek – oczywiście na pewno bez związku z zalaniem Zatoki Gdańskiej fekaliami (tak zresztą sugeruje komunikat WSS-E z 1 czerwca 2018), Wojewódzka Stacja Sanitarno–Epidemiologiczna w Gdańsku poinformowała, że „w próbkach wody:  Sopot – Hotel Haffner – Esentra, Sopot – Park Północny oraz Sopot – EKO – Tropikalna Wyspa stwierdzono przekroczenia norm występowania bakterii Escherichia coli w zakresie wymagań rekomendowanych dla kąpielisk.

Stwierdzenie ponadnormatywnej  liczby bakterii Escherichia coli może świadczyć o świeżym zanieczyszczeniu wody i prawdopodobnie nie jest skutkiem niedawnego awaryjnego zrzutu ścieków do wód Zatoki Gdańskiej.

Pomorski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w związku z wynikami badań próbek, w których woda nie odpowiada wymaganiom, rekomenduje nie korzystanie z kąpieli w wodach Zatoki Gdańskiej w obszarze Sopotu”.

Krótko po nim pojawił się kolejny komunikat WSS-E, który wyjaśnił, że wszystko jest w porządku, woda jest czysta i można spokojnie korzystać z morskich kąpielisk…

Korzystać oczywiście zawsze można, ale jakie będą tego skutki dla zdrowia? O tym zapewne przekonamy się pewnie dopiero po jakimś czasie.

Doskonale wiadomo, że cała trójmiejska branża turystyczna skupiona wokół morza prawdopodobnie bardzo ucierpi na skutek tego, co zrobiła firma Saur Neptun Gdańsk zajmująca się oczyszczaniem ścieków. Niewątpliwy zamach na środowisko naturalne, do którego dopuszczono poprzez brak przygotowania się na ewentualną awarię pozostaje jednak wciąż bez wskazania konkretnych winnych. Nie było aresztowań, nie było zamknięcia firmy, nawet niewiele mówi się o ewentualnych odszkodowaniach, które powinny być liczone w setkach milionów złotych! W zamian opinia publiczna regularnie „karmiona” jest marnej jakości propagandowymi komunikatami informującymi o „doskonałej jakości wody”, o „świetnych jej parametrach”. A o tym, co się stało się niedawno – zjawisku absolutnie bezprecedensowym wręcz na skalę europejską – cisza… Milczą ekolodzy, milczą naukowcy, milczą organy ścigania.

Wskaźniki, tabele, parametry

Swoją droga warto także zwrócić uwagę na sposób komunikowania się takich instytucji, jak choćby Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska, który jedynie wydaje komunikaty, w których czytamy o wskaźnikach, parametrach, jednostkach rozpuszczonego w wodzie tlenu. Mamy nawet zestawienia i tabele. Tylko co przeciętny człowiek jest w stanie z tego zrozumieć? Zapewne niewiele. W efekcie trzeba stwierdzić, że ta instytucja we właściwy sposób ze społeczeństwem się nie komunikuje, a jedynie pozoruje komunikację.

Fragment komunikatu sformułowanego przez Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska.

Podobnie sytuacja wygląda w przypadku innych podmiotów zajmujących się ochroną środowiska.

Jak powiedzieć żeby nic nie powiedzieć, ale za to pokazać, że jest się profesjonalnym podmiotem znającym się na rzeczy? Wystarczy napisać obszerny tekst, umieścić w nim kilka specjalistycznych sformułowań i to wszystko. Tak zapewne myślą panie i panowie „specjaliści” od środowiska, którzy najprawdopodobniej nauki komunikacji pobierali jeszcze w czasach dawno minionych, gdzie wystarczyło corocznie spisywać obszerne raporty, które następnie lądowały w rocznikach statystycznych, a tych z oczywistych powodów nikt nigdy nie czytał. A jeśli nawet trafił się jakiś pasjonat – i tak nie był w stanie zweryfikować ich treści pod względem merytorycznym.

Gdańsk będzie się wyludniał

Sytuacja wizerunkowa Gdańska a także wielu instytucji państwowych, które w Gdańsku mają swoje siedziby – wygląda bardzo niekorzystnie. Dodatkowo nie widać żadnych perspektyw na zmiany. Źle dzieje się zarówno w obszarze polityki społecznej (lokatorzy wysiedlani z budynków komunalnych), wymiaru sprawiedliwości (brak zarzutów, brak zatrzymań, brak skutecznie prowadzonych śledztw), infrastruktury (brak inwestycji mających wymiar społeczny, za to nadmiar inwestycji komercyjnych), ochrony środowiska (wieloletni problem choćby wysypiska śmieci na Szadółkach), komunikacji (brak parkingów w mieście, przerażający stan miejskich ulic).

Jeśli tak dalej pójdzie – Gdańsk będzie tracił mieszkańców – już coraz częściej słyszymy od rodowitych gdańszczan, że zamierzają szukać swojego miejsca poza Gdańskiem. Wśród znacznie atrakcyjniejszych miast wskazywane są choćby Gdynia, Rumia, Wejherowo, czy Pruszcz Gdański.

Autor

- dr n. hum., publicysta i komentator. Twórca niezależnych mediów. Autor analiz dotyczących PR, języka polityki i marketingu politycznego.Twitter: @MichalLange

Wyświetlono 7 komentarzy
Napisano
  1. Inspektor pisze:

    Panie Michale :
    1. Pan się za cholere nie znasz na ochronie środowiska, to głosu nie zabieraj, bo się blaznisz.
    2. Nikt nie bronił skończyć studiów i spróbować się dostać do pracy w urzędzie. Jak Pan zazdrości, to niech potem nie oczernia, tylko zrobi coś ze swoim życiem.
    3. Sluby działają tak, jak mają prawo. Prawo jest źle, to i działania są złe. Ale to nie wina urzędników w Gdańsku, tylko 460 posłów w Warszawie.
    4. Powiadomię przełożonych o Pana artykule, pewnie się dział prawny zgłosi do Pana o sprostowanie.
    Nie pozdrawiam

    • Adrian C. pisze:

      I myślisz że w ten sposób zastraszysz redaktora albo gazetę? Życzę powodzenia ale nie rozśmieszaj mnie. Takie urzędaski jak ty tylko potwierdzją że choroba jest jeszcze głębsza niż piszą o tym dziennikarze. Te wszystkie instytucje są niepotrzebne bo nie robią dokładnie nic. Żadnych kontroli żadnych kar. Wszystko super tylko g… się wylało do morza. Miłej kąpieli.

    • Janusz pisze:

      Czy to jest głos poważnego pracownika, czy urzędasa – półgłówka? Sami sobie państwo odpowiedzcie.
      Nasze, po awarii wylanie do Elby, na kotwicowisku przed Hamburgiem, 7 metrów kubicznych tzw. brown water, które nawet nie są kanalizacyjnymi fekaliami, kosztowało nas ok. 150 tyś euro, czyli ok. 600 tyś zł. – dwa razy tyle co te tysiące ton w Gdańsku.
      Szanowny inspektor może słyszał o MARPOL? A może też o HELCOM? Nie miał pan obowiązku ich zawiadomić o możliwym zanieczyszczeniu? Pewnie bał się pan, że Adamowicz wywali pana na bruk. A jak ja ich oficjalnie poinformuję, to też pana wywalą z roboty. I pana szefa też. Byłem w Valdez, Alaska, USA rok po katastrofie i miałem możliwość obserwacji, jak się z urzędasami rozprawia. Oczywiście z tymi złymi.
      Pozwalanie ludziom na kąpiel i używanie gnojówki, to poważne przestępstwo z KK. Pan się tutaj wymądrza, wskazując, że może jest pan współwinny. Lecz wasza bezkarność już się kończy. A jak pan brał udział w przestępstwie, to zostanie pan za to ukarany.

  2. Karol pisze:

    Świetny artykuł. Trudno to ująć celniej. A układ gdański od lat ma się świetnie. I dalej nikt nic nie robi.

  3. Kaja pisze:

    Proszę nie dawać się nikomu zastraszyć. Nie wolno milczeć na takie tematy.
    Jestem rodowitą Gdynianką i jestem związana z Bałtykiem. Aktualnie mieszkam za granicą, ale bardzo uderzyła mnie ta cala sytuacja. Mam rodzinę w Trójmieście i z przykrością muszę napisać że dają się nabierać na tą całą propagandę…
    Co chwilę ktoś coś kręci, a powinno się już dawno ukarać firmę za tą katastrofę plus wymienić przekupne gnidy które wmawiają ludziom że nic się nie stało.

  4. Wojtek pisze:

    Tak, dobry, potrzebny artykul…poki jeszcze nie jest za pozno. Ziemia jest juz za bardzo zatruta.

    SZALENSTWO CZLOWIEKA nie zna granic, nieludzkie olewanie stanu przyrody trwa nadal i jak dlugo jeszcze, czy cos wiekszego musi sie stac aby ludzie sie opamietali ?
    Baltyk ma swoje granice wytrzymalosci,
    swiatowy ocean : takze…

    pozdrawiam,

  5. Oswald pisze:

    Zadziwiająca ludzka głupota, wylewać szambo do morza i rzek. Następnie z tych wód pić, jeść np. ryby i jeszcze się kąpać-pływać. Perpetuum mobile, w końcu człowiek to przecież nie świnia. Powodzenia. VIX.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika