Konflikt Polski z Izraelem. Trudne pytania do Żydów | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 2.03.2018

Konflikt Polski z Izraelem. Trudne pytania do Żydów

Długo wahałem się, czy w ogóle pisać cokolwiek na temat obecnej sytuacji na styku Polska – Izrael. Bo i tak każde słowo inne niż oczekiwane przez Żydów będzie przez nich traktowane jako przejaw polskiego antysemityzmu (to wersja łagodna) lub nacjonalizmu graniczącego z faszyzmem (to wersja nieco bardziej „twarda”, choć na pewno nie najtwardsza. Zapewniam, że możliwe są jeszcze bardziej brutalne określenia).

Przypomnę więc krótko, że zaczęła pani Anna Azari, ambasador (jeszcze?) Izraela w Polsce. Która 27 stycznia bieżącego roku, w rocznicę wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu Brzezince (Auschwitz Birkenau) bardzo niepochlebnie wyraziła się o nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Stwierdziła między innymi: „… Rząd Izraela odrzuca tę nowelizację. Mamy nadzieję, że możemy znaleźć wspólną drogę, by zmienić tę nowelizację”.

Nie trwało długo, gdy panią ambasador (jeszcze?) wsparł premier Izraela, pan Benjamin Netanjahu. I rozpoczął się światowy koncert antypolski. Media całego świata szybko, oczywiście w imię obrony wolności słowa, demokracji i wszystkich tych wartości, którymi przepełniona jest obecnie „bruksela”, podchwyciły hasło do ataku na Polskę. Szybko dowiedzieliśmy się, że w gruncie rzeczy jesteśmy odpowiedzialni za to, co Żydzi nazywają Holocaust.

Każda próba wyjaśniania zapisów nowelizacji polskiej ustawy spotykała się z niezmiennym atakiem środowisk żydowskich. Korzystając ze swych wpływów w mediach nakręcać zaczęli oni spiralę niezadowolenia. Doszło do wtargnięcia jakiejś grupy chuliganów na teren polskiej ambasady w Tel Awiwie.

Brak jednoznacznie ostrej, zdecydowanej reakcji rządu polskiego, który najwyraźniej nie chce (boi się?) choćby delikatnie naruszyć izraelski interes spowodował, że agresja nabrała tempa. I bardzo dobrze. Wywołana rękami pani Azari wojna izraelsko-polska pokazuje wreszcie, do czego zdolni są politycy. Jak dalece potrafią posunąć się w kłamstwach, oszczerstwach, pomówieniach, oskarżeniach. Byle tylko załatwić swój interes. (Najczęściej nie narodowy, a swój prywatny). Skąd my to wszystko znamy?

Wystarczy wspomnieć kilka nazwisk, a komentarze będą zbyteczne: Donald Tusk, Radosław Sikorski, Elżbieta Bieńkowska. Nazwiska można mnożyć niemal w nieskończoność. Okazuje się, że „na tym polu” nie jesteśmy jakąś szczególną nacją. Moim zdaniem owa „wojna” ma zupełnie inne znaczenie, którego nie możemy nie docenić. Oto wypowiedź pani ambasador (jeszcze?) Azari i rozpoczęta antypolska nagonka przyczyniła się do zjednoczenia narodu w obronie dobrego imienia Rzeczpospolitej. I nie mam tu na myśli bardziej lub mniej radykalnych wypowiedzi przedstawicieli polskiego rządu. To są (a przynajmniej powinni być) dyplomaci i mówią tak, jak im sztuka dyplomacji nakazuje.

Dla mnie o wiele większe znaczenie mają wypowiedzi tak zwanych przeciętnych Polaków. Przynajmniej w otoczeniu, w którym się poruszam zaczynają oni pogłębiać swą wiedzę, ba, propagować to, co na temat „zagłady” czytali lub słyszeli z opowiadań rodziców, dziadków. I nie są to informacje niepochlebne dla Polski i Polaków. Ta wiedza powoli przebija się do tak zwanej „świadomości społecznej”, zaczyna procentować jeśli nie kolejnymi wiadomościami, to przynajmniej pytaniami.

Zapewniam, że wiele z tych pytań, albo raczej, precyzyjnie rzecz ujmując, wiele odpowiedzi na nie nie będzie przyjemnych dla Żydów. Ot, choćby:

  • Dlaczego, skoro Polska tak bardzo nienawidzi Żydów, tak dużo ich tu zawsze było i jest?
  • Dlaczego na przestrzeni wieków uciekali z Hiszpanii, Francji, Anglii, Holandii, Belgii i przybywali tu, gdzie ponoć antysemityzm wysysają z mlekiem matki.
  • Jaka była rola Żydów w budowaniu bolszewickiej Europy?
  • Jaka była rola Żydów w zagładzie Ukraińców i Rosjan w czasach wielkiego terroru bolszewickiego?
  • Czy któryś z Żydów odpowiedział za kolaborację z Niemcami i współudział w zagładzie?

Młode pokolenie Polaków bardzo często nie zdawało sobie sprawy z naszej historii. Historii przez całe wieki wspólnej z Żydami. Temu brakowi świadomości sprzyjał i model wychowania w rodzinie (Rodzice starają się, co w Polsce oczywiste, odgradzać dzieci od świadomości okropności, jakie zdarzyły się w czasie drugiej wojny światowej. Szkoły, po reformach Mirosława Handkego, nie uczyły historii prawie w ogóle. Zresztą nie tylko historii), i polityka kolejnych powojennych rządów polskich (najpierw, w PRL-u, władza usiłowała wyplenić z pamięci i AK, zbrodnię katyńską, i niemal wszystko, co miało jakiekolwiek odniesienie do rządu londyńskiego, a po zmianach ustrojowych musieliśmy być politycznie poprawni, a to oznaczało: jesteśmy Europejczykami, takimi jak wszyscy, a więc Niemcy, Włosi, Francuzi. Sprzyjało to wypaczaniu przekazów historycznych zwłaszcza w sytuacji, gdy rządy innych krajów prowadziły bezwzględną, historyczną politykę mającą wybielić jednych, przenieść maksimum odpowiedzialności na drugich, zapewnić pieniądze trzecim).

Wszystko wskazuje na to, że prowadzona od pewnego czasu tak zwana „polityka historyczna” (do której mam wiele zastrzeżeń, ale nie w zakresie holokaustu) zacznie przynosić efekty. Wreszcie młodzi ludzie będą mieli szanse poznać prawdę i o polskich wojskach na Zachodzie, i wojnie na froncie wschodnim, Powstaniu Warszawskim i wielu, wielu innych rzeczach. Może dzięki działaniom polskich władz „światowa opinia publiczna” dowie się wreszcie, że druga wojna światowa to nie tylko zagłada Żydów, którzy z Holocaustu uczynili „swoją” religię. Że w latach 1939 – 1945 ginęli przedstawiciele wielu krajów i narodów. I ponosili nie mniejsze niż Żydzi.

Tę lekcję, którą, mam taką nadzieję, potrafimy przeprowadzić w „światowej klasie”, rozpoczęła pani Anna Azari. Czy tego oczekiwała? Wątpię. Tym niemniej za skutek, jaki wywołała, należą się jej od nas, Polaków, słowa podziękowania.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>