Mija 50 lat od francuskiej rewolucji 68 roku... pozostał gorzki smak | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 29.03.2018

Mija 50 lat od francuskiej rewolucji 68 roku… pozostał gorzki smak

Czym była? Szczerym protestem przeciwko konserwatywnej, mieszczańskiej, burżujskiej obyczajowości czy inspirowaną sowieckimi, trockistowskimi i maoistycznymi „filozofiami „zadymą dzieciaków z bogatych domów? Francja często w swej historii widziała zmiany dla samej zmiany. Słynnym sloganem tamtych burzliwych dni stało się hasło “zabrania się zabraniać“. Jest bardzo prawdopodobne że początkowy szczery i autentyczny protest został potem zawłaszczony, przekierowany, „zhackowany”przez międzynarodową ekstremalną lewicę, a raczej siły stojące za nią w ukryciu.

Fot. Maciej Bielawski

Niejeden obserwator francuskiej sceny politycznej ma gorzką wizję tego, co się wtedy stało i dzieje się teraz: pisarz i nomad w jednej osobie, Christophe Cros Houplon nazywa uczestników tamtej draki „Zepsutymi dziećmi maja 68”, opisując ich z zabójczą ironią:

“dla nich guru jest Freud, Alain Juppé – były premier – papieżem, z Macronem wszystko jest OK, Unia Europejska chce dobra ludzi, jest fantastyczna, Le Pen to faszysta, sortowanie śmieci jest niezbędnym wymogiem a palenie zabija…to wszystko jest dla nich proste do zrozumienia, a w dodatku przecież tak mówią w telewizji. I jeśli rzeczywistość pokazuje coś odwrotnego, to rozcieńczmy ją i będzie dobrze…”

Policja francuska ochrania zgromadzenie (przy nowym lokalu prawicowej organizacji) przed atakiem anarcholewicy. Fot. Maciej Bielawski

Na szczęście Francuzi mają dużo dystansu do swojego “społeczeństwa spektaklu” i zjadliwy humor jest stale obecny w tutejszych mediach wszelkiego rodzaju.

Marzyciele wyszli na ulice…maj zaczął się w marcu, pachniał różami i seksem

Majową rewolucję 1968 roku rozpoczął faktycznie protest na podparyskim uniwersytecie (22 marca), gdzie studenci oburzyli się prześladowaniem ich kolegów za manifestacje przeciwko wojnie w Wietnamie. Na spotkanie, z którego wyrzucono prawicowych studentów prawa, wezwano kilku policjantów, jednakże musieli się oni błyskawicznie salwować się ucieczką przed tysiącem wkurzonych młodych ludzi.

Oczywiście w innych francuskich miastach wrzało także, ale w Paryżu najbardziej… barykady, walki uliczne, spalone samochody, porwania przedstawicieli establishmentu, starcia z policją, zniszczone wnętrza budynków użyteczności publicznej, pozamykane fabryki, szkoły, uniwersytety… wg uczestnika tej pierwszej zadymy z marca 1968 roku „nikt wtedy nie chciał przewodzić „, było spontanicznie i demokratycznie.

Fot. Maciej Bielawski

Bertolucciego „Marzyciele” (2004, z piękną francuską aktoreczką Evą Green) ukazał perwersyjny trójkąt trójki studentów, z rewolucją paryską ’68 w tle. Oczywiście byłoby wielką niesprawiedliwością uważać, że ta rewolucja i przemiana obyczajowa przyniosła Francji tylko negatywy i rozpasanie moralne, z którego Francja (Podobno „córa Kościoła”) słynęła od dawna przecież. Fala rewolucji przetoczyła się wówczas przez Europę i Polskę , znam to wszystko tylko z opowiadań starszych, ale każda była inna, bo specyficzna dla danego kraju i jego wibracji.

Wielu uważało że faktycznie to nie było wtedy we Francji powodu do buntu: zakończyła się wojna we francuskiej kolonii w północnej Afryce, ekonomia była naprawdę w świetnej kondycji (trwało tzw. „chwalebne trzydziestolecie” powojenne, czas prosperity i rozkwitu Francji ). Jednakże młodym to nie wystarczało, może znudził się im dobrobyt, utrudnienia w wieczornych randkach, osobne internaty dla dziewczyn i chłopaków: jakkolwiek banalne powody stały za tym przewrotem społecznym, dla ówczesnych Francuzów (i Francuzek) były one widocznie istotne.

Entuzjazm społeczny w czasie tej rewolty był na pewno duży, i szczery, poczucie braterstwa, autentyczność relacji międzyludzkich i poczucie współtworzenia historii było udziałem wielu uczestników! Bo ludzie liczyli na coś nowego, mieli dość polityki de Gaulle’a (ale skądinąd cieszył się on nadal dużym poparciem społeczeństwa), zastałego systemu, naiwny nastrój udzielił się masowo lecz bunt zgasł prawie tak samo nagle, jak się pojawił…

Czy był to prototyp „fałszywej flagi” (false flag), gigantyczny, sterowany z ukrycia eksperyment społeczny? Testowanie modelu spontanicznej sytuacji kryzysowej w sytym społeczeństwie ?

Wspomnienia uczestników wydarzeń maja 1968 we Francji, z pisma Nouvelle Obs (Nowy Obserwator):

Marie-Ange:
„Maj 1968 był niezwykłym miesiącem i narodzinami mojego politycznego sumienia. Wyobraź sobie, miałam 20 lat, byłam studentką, daleko od mojej rodzinnej Lotaryngii, byliśmy odcięci od świata, między nami wszystko wydawało się możliwe…Świat należał do nas i należałam do tego świata. Nigdy więcej nie doświadczyłam czegoś podobnego. Pamiętam, że siedziałam na Sorbonie: było nas wielu. Student filozofował o przyszłości, solidarności… siedzący obok mnie pracownik Renault – prawie w moim wieku – szepnął mi na ucho : „Wszystko to pięknie, ale wy wszyscy za 10 lat będziecie nauczycielami, prawnikami lub lekarzami, a ja zawsze będę robotnikiem wykwalifikowanym w Renault i nic się nie zmieni…” Miał rację. Zostałam nauczycielką. Wszystko to było jedynie iluzją, chwilową poprawą”.

Gérard Jean:
„Pamiętam niewiele, bo niewiele uczestniczyłem w tych wydarzeniach, ale na pewno zapach róż w parku Chanot, leżeliśmy jak na posłaniu z róż pod księżycem w pełni, razem z nią, uprawialiśmy upojny seks, maj 1968 pachniał dla mnie różami…miałem swój udział w tamtym Maju ! Dla mnie był on zapachem róż które nie miały nic wspólnego z polityka”.

Trzeba jednak przyznać, że tamta Francja (ale i ta znana mi współczesna też) miała ciągle źle skrywanego kaca z powodu wojennej kolaboracji z faszystami (niesławny rząd Vichy marszałka Petain), poczucie niższości wobec Ameryki, wyrzuty z powodu niedawno zakończonej kolonizacji. To trafiło na podatny grunt. Mimo iż studenci mieli niewiele wiedzy o położeniu ówczesnej klasy robotniczej. No to próbowali wciągnąć „towarzyszy” do protestu. Nawiasem mówiąc, moi tutejsi znajomi nadal twierdzą że Francja czuje się gorsza wobec Wuja Sama. Jest wiele depresji, frustracji, kraj nad Sekwaną jest w czołówce państw które cechuje najniższy poziom optymizmu: niedawno ukazała się książka o francuskim „braku zadowolenia z siebie”.

Przemiana rozpoczęta wiosną ’68 przyniosła nową obyczajowość, oczywiście rewolucję seksualną, zmiany w systemie szkolnictwa, natomiast rewolucja , jak to zwykle bywa, zjadła szybciutko własny ogon a tamtejsi przywódcy są obecnie nadal jeszcze na czołowych stanowiskach politycznych, menadżerskich, biznesowych… jednym z nich był kontrowersyjny Daniel Cohn Bendit, wówczas działacz studencki. Zbił on świetny polityczny kapitał na wydarzeniach sprzed 50 lat, do dziś jest zapraszany do francuskiej telewizji jako autorytet w sprawach tamtych dni.

Francuski internet przypomina mi jednak że Monsieur Bendit „był przecież Niemcem z pochodzenia, ale i żydem: nie zapominajmy o tym”, i że za wszystkim mógł stać amerykański wywiad i jeszcze Bóg wie kto… rozruchy ’68 skończyły się w miarę szybko, podobno nikt nie zginął. Paradoksalnie ta – bezsprzecznie lewicowa – rewolta społeczna pomogła ostatecznie w umocnieniu się kapitalizmu, dokonała się bowiem – zaledwie – zmiana kostiumów.

Francja chora na… swoich obywateli
W tym roku z okazji pięćdziesięciolecia tamtejszej rewolucji niekończące analizy zaowocują tu we Francji pewnie majową „kampanią reklamową” z okazji rocznicy maja 1968 wyjdą kolejne książki, artykuły, eseje, rozgorzeje debata publiczna itd… natomiast aktualna sytuacja jest, delikatnie określając, stanem opuszczania chwiejnej równowagi, która zapanowała kilka miesięcy po wyborze aktualnego prezydenta: wg nowych sondaży ma on aktualnie mniej niż 40 procent poparcia, związki zawodowe właśnie manifestowały burzliwie w Paryżu i kilku innych miastach – „Wysłuchajcie nas!” – ponad trzysta tysięcy osób protestowało 22 marca w całej Francji. Nie wydaje się, aby rząd miał jakiś pomysł na załagodzenie sytuacji… a to niestety stwarza świetny grunt dla rosnącej ekscytacji i frustracji skrajnej lewicy i do jeszcze większej radykalizacji prawicy. Zarówno jedna, jak i druga strona mocno się nakręca i ścierają ze sobą nie tylko w internetowych przepychankach.

A politykierzy bez sentymentu wykorzystają kolejne społeczne eksplozje do swoich celów…w zależności od punktu widzenia, państwo francuskie zmaga się z „słabą koniunkturą ekonomiczną, złym traktowaniem uchodźców, rażącymi dysproporcjami społecznymi, załamywaniem się systemu stałego zatrudnienia”( o tym grzmi lewica), a mantra prawicy to ” galopującą islamizacja, możliwość eksplozji społecznej na przedmieściach francuskich miast, muzułmański separatyzm, Francuzi już nie są u siebie, ciągłe zagrożenie terroryzmem, kolonizacja kraju przez ludność swych poprzednich kolonii”; oprócz tego jest także uzasadnione narzekanie na „kłamstwa w polityce” i tutaj chyba każda polityczna opcja ma to samo zdanie.

Wspomina się także o „Francji chorej na swych obywateli”… jest to zanik więzi społecznych, międzyludzkich, solidarności międzyludzkiej, pewnie i konflikty rasowe wynikające z ogólnej kondycji społecznej i multikulturalizmu, rasizmu w tym i „rasizmowi przeciwko białym” (wg lewicy jest tylko sloganem ultraprawicowym ale który faktycznie tu obecny) w gigantycznym stopniu rozpasanym i hojnym systemem zasiłków socjalnych oraz oderwaniem od rzeczywistości warstw rządzących.

Jakby było mało powyższego, dodajmy „brak społecznego dialogu, kult elit, podwójny język w życiu publicznym, fałszywe wartości, odmowę spojrzenia problemom w twarz, brak dyskusji i konsekwencji” i można by jeszcze wyliczać długo, ale chyba nawet tutaj brakuje takiego który by się w tym wszystkim połapał.. wszystko jakby wskazuje że padnie od swej własnej broni. Wszystko już było, wróciło do punktu wyjścia bo dzieci rewolucji świetnie się odnalazły w systemie. W tym w imię reformy czy też upadku którego tłuką się entuzjastycznie teraz członkowie młodzieżówek francuskiej radykalnej lewicy z ultraprawicą…kto zaciera ręce? (Nawiasem mówiąc, Francja nadal niewiele zrozumiała że swojej przeszłości… w 2018 na ulicznych słupach ciągle straszą naklejki organizacji maoistycznej (!), zachęcające do walki klas i kolejnej rewolucji…)

Katarzy wyklęci, atak na studentów w auli uniwersytetu, statek pijany…
Francja, mimo wszystko, nadal gdzieś idzie… ta przedziwna hybryda zachodniego kapitalizmu z lewicową, interwencyjną łapą państwa w gospodarce, konia z rzędem jednak temu kto potrafi powiedzieć mi: gdzie?

Kolejne wybuchy społecznego niezadowolenia będą powtórzeniem tego samego wzorca, który znamy od rewolucji 1789 roku, zmienia się tylko „opakowanie” problemu i poziom uświadomienia części społeczeństwa.

Miasteczko Trebes (gdzie miał miejsce sobotni zamach w supermarkecie) położone jest obok urokliwego Carcassone, określanego jako “brama do krainy katarów”. W okolicy jest dużo zamków, wiele atrakcji dla turystów, gorące źródła, niewysokie góry.

Cudna okolica i, jak wiadomo, krwawa historia… To tutaj kilkaset lat temu królewscy żołnierze ostatecznie wymordowali katarów. Ci ostatni niby nic złego nie robili, jednakże dopuścili się samowolki: mianowicie stworzyli sobie filozofię opartą na gnozie i buntowali się przeciwko “jedynej słusznej religii”, głosili ubóstwo, tolerancję, przestrzegali ścisłych postów, wstrzemięźliwość seksualną, sprzeciwiali się hierarchii kościoła, byli wegetarianami i wierzyli w reinkarnację : oskarżano ich zatem o heretyzm i “powrót do pogaństwa”. (Kościelne nie tolerowały konkurencji…zatem katarami zajęła się nieświęta inkwizycja i krzyżowcy). Okrutne, nieludzkie masakry i morderstwa trwały w miastach Bèziers, Carcassone, Albi…

Ostatnim bastionem katarskiego ruchu oporu był – aż do 1244 roku – zamek Montségur w Langwedocji. A wg legendy był w nim ukryty Św Graal! I razem z innymi relikwiami udało się go jednak wynieść, ukryć przed katolickimi krzyżowcami. Bo kilku katarów wymknęło się sekretnym wyjściem, pomimo oblężenia… Zaś gdy obrońcy zamku wreszcie się poddali po 10 miesiącach, spalono ich żywcem bo nie chcieli się wyrzec swej wiary. Mimo tej rzezi, ich niedobitki przetrwały jeszcze kilkadziesiąt lat w malutkiej pirenejskiej wiosce. W roku 1321 kwestia katarska została , „ku chwale Bożej”, ostatecznie zakończona we Francji…

Czy katarzy byli francuskimi duchowymi “ wyklętymi” tamtej epoki? Zbyt wiele na to wskazuje… Natomiast współczesna francuska ekstrasenska, uzdrowicielka i wizjonerka Gabrielle Blocker uważa, że Pireneje mogą stać się niedługo duchowym centrum odrodzenia Francji. A na razie mówi o eskalacji strachu i nienawiści rasowej która będzie wykorzystywana do pogłębiania podziałów po tym zamachu z 24 marca, bo takie marsowe energie będą tu dominować tej wiosny. I że pięćdziesiąt lat po tamtej majowej rewolucji, Francja może zobaczyć następną…

A kolejnym akt bezsensownej przemocy wydarzył się właśnie na południu Francji: 22go marca w mieście Montpellier protestujący studenci prawa zostali napadnięci i mocno pobici przez grupę zamaskowanych, uzbrojonych w kije napastników, którzy wtargnęli do auli uniwersytetu z drewnianymi pałkami i paralizatorami! Powszechne oburzenie, szok, kto za tym stoi, skandal, wydział prawa chwilowo zamknięto, teraz tysiąc studentów tam strajkuje.

Faktycznie wygląda na to, że konflikt polityczny, socjalny, religijny i niestety etniczny nabiera w tym kraju rozpędu rozpędu, narasta frustracja i wściekłość, podziały się pogłębiają… Zaś prawicowi politycy krytykują prezydenta i ministra spraw wewnętrznych za naiwność i wypowiedzi po najnowszym zamachu terrorystycznym, podnoszą argumenty o powrocie do stanu wyjątkowego.

I chyba wreszcie jasne jest dla każdego (z wyjątkiem Francuzów ?), że – delikatnie określając – francuski model się nie sprawdził, niestety, najtrafniejszą analogią aktualnej kondycji tego kraju jest (nadal, znowu, jeszcze ?) tytuł wiersza znanego mi jeszcze z liceum, francuskiego poety Artura Rimbaud: statek pijany… Chociaż może bardziej pasuje tytuł dramatu filmowego „Piękna i szalona”.

Autor

- korespondent z Francji, autor bloga: http://znadsrodziemnego.wordpress.com

Wyświetlono 9 komentarzy
Napisano
  1. Imię... pisze:

    Z zainteresowaniem przeczytałam artykułp, M,Bielawskiego ,powróciły wspomnienia tamtych zdarzeń ,odległych ale jakże wciąz aktualnych.Lubię Francję to przepiękny kraj,,b. szanuję Francuzów są wyjątkowi,,dlatego z przyjemnością czytam ,oczekując wciąż na nowy blog p,Macieja,pisze ze swadą ,wyobrażnią,nawet trudne tematy relacjonuje ciepło ,przyjażnie oby tak dalej

  2. Imię... pisze:

    Z zainteresowaniem przeczytałam artykuł p,Macieja Bielawskiego ,powróciły wspomnienia tamtych zdarzeń.odległych ale jakże wciąz aktualnych.Lubię Francję to przepiękny kraj b.szanuję Francuzów są wyjątkowi,,dlatego z przyjemnością czytam oczekując wciąz na nowy blog p.Macieja,,pisze ze swadą wyobrażnią ,nawet trudne tematy relacjonuje ciepło.przyjażnie oby tak dalej powodzenia życzę.

  3. Imię... pisze:

    gazeta baltycka pl

  4. maria pisze:

    Panie Macku,
    upadku Francji nie widze tak blisko. Dobrze sie ona jeszcze trzyma. Dawne kolonie prosperuja, w Unii Europejskiej tez ma swoje zdanie, ludziom sie zyje dobrze, mimo narzekan (Francuzi zawsze narzekaja), a turysci chetnie tu przyjezdzaja. Z powazaniem Maria

  5. Łukasz pisze:

    Ciekawa i oryginalna analiza…
    a co Pańskim zdaniem czeka Francję w maju, faktycznie nowa rewolucja czy rozejdzie się po kościach ?

  6. Witam,
    tak maj szykuje się raczej gorący – mija właśnie rok rządów nowego prezydenta – manify jutro oraz 5go maja są w planie, oprócz tego jakiś nowy dramat narodowy typu zamach może mieć miejsce ( Za Syrię na przykład ), co może być być wykorzystane jako temat zastępczy wobec ogólnej,marnej, sytuacji kraju…

    Gorący już pierwszy tydzień maja :

    strajki kolejarzy nadal, pochód jutrzejszy, slogan o tym że „jesteśmy ruchem oporu” plus spragniona sukcesu radykalna lewica ( której jeden z kandydatów mimo iż wygwizdany niedawno publicznie, to nadal pragnie zbić na nowo polityczny kapitalik na niechęci do prezydenta )tworzą raczej ostry koktajl…
    może uda się im wzmocnić percepcję prezydenta jako źródła wszelkiego zła tutaj i doprowadzić atmosferę do wrzenia. No i związki zawodowe.

    Zatem jeśli nowa rewolucja, to niestety frustracji i wściekłości a jeszcze nie miłości.
    Chociaż wielu liczy na to że siły prewencyjne przyłącza się do manifestantów, w obliczu masowych demonstracji. Ale też cała ta beczka prochu może po prostu zamoknąć przed eksplozją…

    Ogólnie niezadowolenie społeczne jest duże, ale – jeszcze – chyba nie na tyle wielkie, aby doszło do większego wybuchu.

    Poza tym coraz więcej bocianów przerywa swoją podróż w południowej Europie, jak donosi dzisiejsza prasa.

  7. Ewa pisze:

    Przeczytałam z zainteresowaniem, naprawdę oryginalne,fajnie napisane, ciekawie.
    Aż mi trudno uwierzyć że taki piękny kraj jest w takim stanie… A zresztą, to trend raczej światowy niestety, ostatnimi czasy 😉

  8. Imię... pisze:

    Oj ta Francja…zawsze przesada, kwiecisty język polityków.
    A pamiętajmy że jak przyszło co do czego to w trzydziestym dziewiątym, mimo obietnic i gwarancji, zarówno oni i anglia zostawili nas…czyż nie naiwnym było by ufać im teraz ?

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika