Niemcy chcą badać inteligencję uchodźców przekraczających granicę ich państwa. Tego typu pomysł przywołuje najgorsze skojarzenia z historii i pokazuje jednocześnie, że jako naród być może niewiele, albo wręcz wcale nie zmieniły się od czasów III Rzeszy.

Pomysł jednego z poważnych niemieckich polityków polega na tym, aby selekcjonować uchodźców pod względem ich inteligencji. Oczywiście oficjalnie mówi się o tym, że władza chce mieć wiedzę na temat przybyszów po to, aby móc im ułatwić funkcjonowanie i adaptację do niemieckiego społeczeństwa.

Faktycznie skojarzenia są jednak zupełnie inne – selekcja, rampa, nadludzie, podludzie a w dalszej kolejności może nawet eugenika… Czy nie jest przypadkiem tak, że najinteligentniejszych uchodźców Niemcy zachowają dla siebie (być może będą mieli z nich pożytek), całą resztą odeślą do innych krajów, a tych którzy test zaliczyli najsłabiej każą przetransportować do Polski?

To, że Niemcy nie radzą sobie z uchodźcami i za kryzys europejski w dużej mierze odpowiadają – jest oczywiste. Okazuje się jednak, że Niemcy niewiele zmieniły się od czasów III Rzeszy. Budowanie „lepszej rasy”, „nadludzi”, „rasy panów”, „ludzi czystej krwi aryjskiej” to fundamenty ideologii niemieckiej (wcale nie „nazistowskiej”, jak od lat chce niemiecka propaganda) z czasów dochodzenia do władzy Adolfa Hitlera. Jak tragiczne były jej konsekwencje – wiemy wszyscy. Okazuje się jednak, że dzisiejsi Niemcy chyba powoli o tym zapominają. A być może ta ideologia po prostu wciąż tkwi w ich umysłach? Być może Niemcy zawsze tacy byli, są i po prostu będą? Będą ludźmi skrajnie praktycznymi, którzy są w stanie spożytkować nawet ludzkie włosy, po to, aby robić z nich materace?

Warto pamiętać, że to przecież Niemcy od lat realizują propagandowy zamysł, aby winą za II wojnę światową obarczyć przywódców „III Rzeszy” a nie „kraj Niemcy”, wcześniej próbowano twierdzić, że winne są „Niemcy Hitlerowski” – jako podmiot niezwiązany z „państwem niemieckim”.

Propaganda realizowana w warstwie języka w sposób bardzo sprytny a jednocześnie bezwzględny to przecież także znak rozpoznawczy Niemiec z czasów rządów Hitlera i słynnego wówczas ministra propagandy Goebbelsa… Wygląda na to, że i na tym polu obecne Niemcy mają wiele wspólnego z tamtym okresem…

Podobną propagandę uprawiają w sprawie obozów koncentracyjnych, które w ustach niemieckich polityków są „nazistowskimi obozami koncentracyjnymi” – w zamyśle inżynierów od propagandy – nie mającymi mieć nic wspólnego z Niemcami.

Jest jednak dla nich zła wiadomość. Otóż niemieckie miliony euro przeznaczane na zabiegi propagandowe nie spowodują, że świat zapomni o tym, że to Niemcy wywołały jedną z największych tragedii w dziejach ludzkości. A niemieckie obozy koncentracyjne zbudowane na terenie Polski i nie tylko – na zawsze pozostaną symbolem ich hańby.