Protesty nauczycieli pokazały smutną prawdę o polskiej szkole
Wyczerpuje się energia oświatowych związków zawodowych, które odpowiadają za strajk nauczycieli. Jest to o tyle zrozumiałe, że na obecnym etapie nie ma żadnych perspektyw na spełnienie pierwotnie formułowanych postulatów. A te od samego początku były nie do zrealizowania, o czym związkowcy wiedzieli doskonale.
Podwyżek w wysokości 1000 zł na tym etapie nie będzie – i to jest niemal pewne. Był za to potężny chaos w czasie egzaminów gimnazjalnych, kłopoty w czasie testów na koniec ósmej klasy, a obecnie niepewność związana z maturami.
Tak dziś wygląda bilans aktywności Związku Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych. Okazuje się, że pierwotnie krytykowana za podpisanie porozumienia z rządem „Solidarność”, w przeciwieństwie do pozostałych związków, paradoksalnie cokolwiek dla nauczycieli wywalczyła!
Bilans działalności oświatowych związkowców jest jednak bardzo niekorzystny. W negatywnym świetle zaprezentowali się także nauczyciele jako cała grupa zawodowa, która okazała się być niejednolitą, niesolidarną, a w konsekwencji słabą. Jeśli w środowisku brakuje solidarności i nie wszystkim doskwierają rzekomo niskie zarobki w oświacie – po co organizować ogólnopolski strajk? Takie pytanie powinni zadać sobie rozsądni związkowcy, planując ewentualne przedsięwzięcia o charakterze protestacyjnym. Ale najwyraźniej rozsądku i tym razem zabrakło.
Z kolei organizacja gorszących „szpalerów wstydu”, które miały piętnować nauczycieli nie biorących udziału w strajku – jest symbolem upadku i hańby polskiego nauczyciela. Tego rodzaju przedsięwzięcia, wraz z poprzebieranymi za zwierzęta pedagogami, którym wydaje się, że są zabawni – na długo pozostaną w pamięci wszystkich Polaków. – Tacy są polscy nauczyciele – zapamiętamy. – Nienawistni, mściwi, małostkowi, nierozumni, infantylni.
Poza brakiem umiejętności strategicznego myślenia, oświatowi związkowcy nie potrafią także właściwie komunikować się ze społeczeństwem. Z ich konferencji prasowych można wnioskować, że… doskonale się bawią… I chyba nie mają świadomości tego, że po drugiej stronie są maturzyści, którzy w niepewności czekają na dość istotny w ich życiu egzamin. A swoją drogą – nad tymi panami unosi się dziwna aura PRL-u… który podobno skończył się 30 lat temu. Jak widać, nie wszędzie…
Całość protestów oświaty okaże się dla niej destrukcyjna. Ale z drugiej strony dzięki nim już wiemy, jacy ludzie oświatę tworzą. Być może właśnie ta wiedza w przyszłości ułatwi budowanie polskiej szkoły na nowo, od podstaw. A to – jak już wiemy – jest konieczne.