Szykuje się kolejna potężna afera gospodarcza? | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 25.01.2016

Szykuje się kolejna potężna afera gospodarcza?

Pomysł wypłacania pracownikom premii w postaci różnego rodzaju papierów wartościowych jest w naszej ocenie niczym innym jak przygotowaniem do kolejnej potężnej afery, która, tak jak wiele poprzednich, nigdy nie zostanie rozliczona.

powszechne_swiadectwa_udzialowe

Największe afery w wolnej Polsce jak dotąd nie zostały jednoznacznie nazwane, o rozliczeniu ich twórców nawet nie wspomnę.

Jedynie tak zwani prości ludzie, dawniej nazywani proletariuszami, mówili i mówią, że sposób prywatyzacji polskiej gospodarki był złodziejski, że proces restrukturyzacji (czytaj: likwidacji) polskiego przemysłu był realizowany w interesie wielkich przedsiębiorstw Zachodu, które pozbywały się w ten sposób konkurencji, pozyskując w zamian prawie czterdziesto milionowy rynek zbytu. Nie wspominają przy tym o Programie Powszechnej Prywatyzacji (PPP), Powszechnych Świadectwach Udziałowych (PŚU) i Narodowych Funduszach Inwestycyjnych (NFI), co wynika zapewne z niepamięci oraz stopnia skomplikowania materii.

A w mojej ocenie to właśnie, obok powołania Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE), są największe przekręty przełomu wieków dokonane przez „klasę panującą”. Ustawowe zagwarantowanie siedmioprocentowej za zarządzanie środkami przekazywanymi do OFE „wołało o pomstę do nieba”, ale ani wielcy „ekonomiści”, (np. pan Marek Borowski), ani wielcy „analitycy” (np. pan Ryszard Petru) nie krzyczeli głośno w tej sprawie. Wręcz przeciwnie, o ile pamiętam, byli apologetami tych rozwiązań.

Dlaczego wracam do tych spraw? Po pierwsze, żeby pamięć o nich nie zaginęła. Ich twórcy niech mają świadomość, że społeczeństwo pamięta także. Ale jest drugi, znacznie poważniejszy powód. W ostatnim czasie pojawiają się głosy, w tym, wydawałoby się, poważnych ekspertów, mówiące o tym, że dobrze byłoby, gdyby na przykład premie pracownikom wypłacano w postaci różnego rodzaju papierów wartościowych (akcji, obligacji, wie czego tam jeszcze). Jaki byłby tego skutek? Zdaniem owych ekspertów przede wszystkim ożywienie na giełdzie. Dopływ pieniędzy (podkreślam: wcześniej wycofanych na skutek przejęcia środków z OFE przez ZUS!!!) spowodowałby, przynajmniej na jakiś czas, wzrost indeksów giełdowych. Z drugiej jednak strony, i to padło w jednej z wypowiedzi, które na ten temat usłyszałem, pracownicy tak wynagradzani przez pewien czas nie mogliby zapewne korzystać ze swoich pieniędzy (zwykle wprowadza się pewne ograniczenia czasowe, które uniemożliwiają np. natychmiastowe zbycie otrzymanych akcji). Ale nie padło też najważniejsze. Pracownik otrzymujący część wynagrodzenia w formie papierów wartościowych musiałby założyć i utrzymywać rachunek inwestycyjny. To nie jest operacja bezpłatna. Tak więc szeregowy Kowalski miałby:

  • mniej pieniędzy w portfelu,
  • dodatkowe wydatki
  • bardzo wątpliwą możliwość osiągnięcia korzyści z inwestycji w dłuższym przedziale czasowym, co pokazały wcześniej wspomniane przykłady i OFE.

Szanowni panowie z Konfederacji Lewiatan (to między innymi z tego kręgu padają głosy, o których piszę). Jeśli chcecie zrobić cokolwiek dobrego, to zaproponujcie, żeby zamiast milionowych odpraw w złotówkach po ukończeniu (zerwaniu) tak zwanych kontraktów menadżerskich ich beneficjenci otrzymywali odprawy w formie udziałów (o ograniczonych prawach zbywania) w prowadzonych przez siebie firmach. Tak samo zarządy spółek mogą część wynagrodzeń otrzymywać w formie udziałów w tychże. Prawo do zbycia ograniczone byłoby do możliwości sprzedaży tylko własnej spółce i po cenie z dnia sprzedaży.

Wówczas każdy prezes czy menadżer będzie żywotnie zainteresowany wzrostem giełdowej wartości „swojej” spółki. Bez względu na partyjne, koleżeńskie i jakiekolwiek inne polecenia czy sugestie (np. zmniejszenia wartości akcji, bo ktoś mocno zaprzyjaźniony chce je kupić). Wartość swojej spółki odczuje we własnym portfelu. A ponieważ ma możliwość podejmowania decyzji, będzie zawsze wiedział, ile zawdzięcza właśnie sobie.

Szeregowy pracownik, choćby na śmierć się zapracował, nie ma bezpośredniego wpływu na wartość giełdową firmy, w której pracuje. Moim zdaniem proponowane obecnie rozwiązanie jest wstępem do kolejnego wykorzystania maluczkich dla wzbogacenia klasy panującej. Jak to wielokrotnie już w Trzeciej Rzeczpospolitej bywało. Mamy więc przygotowania do jeszcze jednego „przekrętu”, do kolejnej afery, która nigdy nie zostanie rozliczona. Jedną z osób, która promowała pomysł wypłacania części wynagrodzeń w formie papierów wartościowych pracownikom jest człowiek, który pełnił funkcje ministerialne w rządach Marka Belki i Donalda Tuska. Myślę, że ten fakt pozwala z wystarczającym prawdopodobieństwem przyjąć, że w swojej ocenie całej operacji się nie mylę. Co wcale nie jest budujące.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika