Jechał za drogo
Właśnie dowiedziałem się, że sąd w Kościerzynie wydał wyrok w sprawie rowerzysty, który przekroczył dozwoloną prędkość. Wykroczenie zarejestrował fotoradar. Kościerska straż miejska usiłowała ukarać kierowcę (chłopaka). Ten odmówił przyjęcia pięćdziesięciozłotowego mandatu. I tak sprawa trafiła do wspomnianego sądu.
Wszystko w tej sprawie mi się podoba. Wyrok sądu jest, moim zdaniem, bardzo logiczny i zgodny z poczuciem sprawiedliwości (w tym tzw. społecznej). Mam tylko wątpliwości, czy sprawa musiała trwać tak długo i być tak kosztowna. Nie mam tu pretensji do sądu. Są określone procedury, wymagania przepisów prawa. W tym miejscu gdzieś w głowie zaświtała mi myśl: sądy dwudziestoczterogodzinne. Ja wiem, że powołane zostały do innych celów. Ale czy nie można w takiej, błahej sprawie zastosować pewnej procedury uproszczonej. (Sprawca ustalony, wykroczenie niewiele znaczące, a spór w zasadzie ambicjonalny. (Młody człowiek „zaparł się”, zresztą moim zdaniem słusznie). Potem tłumaczenia, że wyjeżdżał z lasu, że nie miał prędkościomierza itp. itd. Angażuje się sąd, wzywani są świadkowie, tracimy czas i pieniądze.
Co złego by się stało, gdyby sąd miał możliwość podjęcia w takiej sprawie decyzji już na pierwszym posiedzeniu i bez prowadzenia szczegółowego rozpoznania sprawy, powagą swego urzędu skończyć na pouczeniu winowajcy (moim zdaniem była wina i był winowajca). Czy podobnego (podkreślam: logicznego i zgodnego ze zdrowym rozsądkiem) rozstrzygnięcia nie można było podjąć „na niższym szczeblu”. Czy np. komendant straży miejskiej w Kościerzynie nie może sobie choćby z grubsza oszacować kosztów procedury, którą uruchomili jego funkcjonariusze, zaprosić młodego człowieka na rozmowę i pouczyć go o niestosowności jego zachowania i ewentualnym wpływie na innych. Taka „pogadanka”, jeśli młodzieniec miałby trochę zdrowego rozsądku, mogłaby odnieść znacznie lepszy skutek. Chłopak poczułby się jak dorosły, odpowiedzialny za nasze, wspólne dobro. A dziś co mamy? Kosztowną lekcję nauki jazdy rowerem. Szkoda tylko, że za nasze, podatników pieniądze.