Kontrowersje wokół śmierci mózgu
Ile warte jest życie? Sądzę, że to pytanie nie pada zbyt często w życiu zdrowych ludzi, jednak temat z pozoru obcy, może nieoczekiwanie i nas dotyczyć, przewracając życie do góry nogami.
Często zdarza się, że religia nie współgra z medycyną, jednak w sprawie transplantologii Kościół ma jasne stanowisko. Zdecydowanie popiera ten czyn, określając go jako najwyższy akt miłości bliźniego. Zastrzega jednak, iż zabieg ma przebiegać z największym poszanowaniem ciała ZMARŁEGO dawcy, który wyraził taką wolę, wyjaśniając, iż życie każdego człowieka jest równie ważne i nie można narażać życia zdrowej osoby dla dobra innych.
Ostatnimi czasy w mediach wrzało na temat transplantologii i śmierci mózgowej, która jest warunkiem poboru narządów. Wątpliwości wzbudził prof. Jan Talar na sympozjum naukowym w Poznaniu, głosząc, iż śmierć pnia mózgu nie istnieje – organy pobierane są od żywych osób, a co za tym idzie, można wysnuć wniosek, iż próbuje ‘oskarżyć’ lekarzy specjalistów o ‘ludobójstwo’.
W odpowiedzi na tak kontrowersyjne zarzuty, 19 grudnia br. na Uniwersytecie Gdańskim odbył się panel dyskusyjny zatytułowany „Prawne aspekty zgonu. Kontrowersje wokół śmierci mózgu.” Zaproszeni specjaliści przedstawili prawne i medyczne aspekty zagadnienia, umożliwiające głębszą wymianę myśli, pozbawioną bezpodstawnych i niczym niepopartych stwierdzeń.
Szum wokół sprawy nie sprzyja promowaniu dawstwa, jednocześnie wzbudza strach w ludziach, którzy obawiają się, że po podpisaniu oświadczenia woli, ich życie nie będzie ratowane w razie ewentualnego wypadku tak intensywnie, jakby miało to miejsce w innej sytuacji. Należy jednak pamiętać, iż oświadczenie woli nie jest uwarunkowane prawnie. Jest to jedynie spisana wola każdego dawcy, która ma pomóc bliskim w podjęciu decyzji po jego śmierci.
Odnoszę wrażenie, że ludzie boją się rozmawiać na temat śmierci, mimo że jest ona nieodłączną częścią naszego życia. Odsuwają od siebie tę kwestię, jakby ich nie dotyczyła, zapominając, że kres czyjegoś życia może być początkiem drugiego. Pocieszający może być fakt, że świadomość w społeczeństwie stale rośnie, jednak niepokoi, że liczba chorych również.
Ja podpisałam oświadczenie i wiem, że moja śmierć będzie miała sens. Nie mogłabym podjąć innej decyzji, bo jakim człowiekiem byłabym, gdybym po śmierci ‘pociągnęła’ za sobą wielu chorych, którym moja decyzja odebrała szanse na ich życie?
Małgorzata Załuska
http://www.dawca.pl