Z papieżem na wyścigi
W Częstochowie już niebawem stanie pomnik Jana Pawła II. Na dziś największy w kraju, ale ten stan nie będzie z pewnością trwał długo. Wyścig o rozmiar rozpoczął się na dobre.
Papieże będą coraz większe i to jest pewne. Mam tylko nadzieję, że w szaleństwie budowania i stawiania nie dojdzie np. do budowlanej katastrofy. Wszak im większa figura, tym większych umiejętności inżynierskich wymaga, a z tymi u nas wcale nie jest dobrze.
Choć częstochowski papież oficjalnie jeszcze nie stanął, już stał się przyczyną gorących dyskusji, a nawet kłótni o to, w którą stronę ma być zwrócony.
Kto by pomyślał, że pomnik papieża stanie się jednocześnie symbolem esencji polskości? A jednak. Stawiamy gigantyczne święte figury (oczywiście wierząc głęboko, że im większe, tym więcej w nich świętości) o estetyce i koncepcji artystycznej często wątpliwej, a następnie wokół nich się zbieramy i… kłócimy. Intensywnie i zaciekle. Z prawdziwą nienawiścią. Taka to nasza urocza, narodowa specyfika. Polskość w najczystszej, pierwotnej postaci.
Ale jest wyjście z tej trudnej sytuacji. Wystarczy postawić więcej papieży. Niech będzie ich tyle, żeby każdy był zwrócony w inną stronę. Zadowolony będzie rzeźbiarz, bo dorobi do renty; ludzie przestaną się kłócić (przynajmniej chwilowo); nasz rodak zostanie uhonorowany po wielokroć; a może i jakiś rekord uda się pobić? Chociaż z tym to pewności mieć nie można. Wyścig o ilość pewnie już się rozpoczął.