Książki szpiegowskie. „Nielegalni”, „Rosyjska ruletka”, „Nazywam się Zacharski. Marian Zacharski. Wbrew regułom”. Severski vs. Zacharski
Polecam trzy fascynujące książki szpiegowskie, po które każdy miłośnik tej tematyki po prostu musi sięgnąć. „Nazywam się Zacharski. Marian Zacharski. Wbrew regułom”, „Rosyjska ruletka” oraz „Nielegalni”.
Kupiłem książkę Mariana Zacharskiego „Nazywam się Zacharski. Marian Zacharski. Wbrew regułom”. Chciałem dowiedzieć się, co chce i może opowiedzieć o swojej tajnej pracy bohater czasów mojej młodości, przedstawiany jako najlepszy z polskich, ujawnionych agentów wywiadu.
Książka była pasjonująca. Napisana barwnym, interesującym językiem. Autor nie mógł, lub zapewne nie chciał, powiedzieć nic, czego nie powinien mówić oficer wywiadu (jeśli już w ogóle mówić może. Np. na temat sposobu werbowania i szkolenia pracowników polskiego wywiadu).
Jednak Zacharskiemu udało się przekazać sporo informacji o psychologicznej sylwetce jego głównego „podopiecznego”, o metodach, jakimi on „łamał”, ale i o tych, którymi jego złamać próbowano.
Na mnie największe wrażenie zrobiły jednak „informacje” o sposobach przygotowywania różnych akcji przez pracowników polskiego wywiadu. (Mam na myśli np. przygotowania do spotkań z Bellem).
Z przedstawionych informacji wyłania się obraz ludzi, którzy np. z niemal milimetrową dokładnością zapoznają się z trasą, którą poprowadzą swego rozmówcę, z miejscem, w którym dokonają „błyskawicznego przekazania materiałów” itp.
Perfekcyjnie przemyślana była np. akcja przekazania Bellowi w jego mieszkaniu złotych monet. Agenci amerykańscy, zdaniem Zacharskiego, nie byli w stanie w żaden sposób udowodnić Polakowi żadnych bezprawnych działań (np. nie znaleziono cząstek złota w skrytce w jego mieszkaniu, na monetach przekazanych Billowi Bellowi nie było odcisków palców Zacharskiego. Opisów takich, precyzyjnych operacji, w książce Zacharskiego jest bez liku.
Jest też bardzo znamienny przykład tego, jak bardzo pracownik wywiadu musi uważać na to, co mówi. Mam tu na myśli stwierdzenie Zacharskiego, że gadulstwem oficera wywiadu było powiedzenie, że język poznał tak dobrze, bo już kiedyś pracował w Stanach Zjednoczonych. Wydaje się, że takie stwierdzenie jest zupełnie normalne, wręcz naturalne. A jednak! To właśnie ono pozwoliło Amerykanom powiązać Zacharskiego z polskim wywiadem. Było jednym z podstawowych elementów układanki, która zaprowadziła go na kilka lat do amerykańskiego więzienia.
Podziwiam całe zachowanie Zacharskiego w tym trudnym okresie. Było to zachowanie godne polskiego oficera. Takich właśnie chciałem widzieć swoich bohaterów. I tylko pewnym dysonansem (w moim przekonaniu) jest zakończenie książki.
Autor zdaje się wykazywać niezadowolenie ze swoich zwierzchników, którzy poddają go szczegółowej kontroli. Wydaje mi się, że „zapisując się” do pracy w służbach specjalnych (obojętnie, w jakim systemie i w jakim kraju), trzeba się z tym liczyć.
Zachęcony poziomem książki, jej wartką akcją oraz, nie ukrywam, postawą jej bohatera (z którym chciałbym się identyfikować), kupiłem jego kolejną książkę, zatytułowaną „Rosyjska ruletka”. I tu nie zawiodłem się na jej poziomie literackim.
Okazuje się, że wykształceni jeszcze w okresie „komuny” oficerowie potrafią pisać książki. Przeczytałem ją z zapartym tchem. Jednak moje zainteresowanie nie wyniknęło bynajmniej z kolejnych, fascynujących przygód polskiego oficera.
Zdumiała mnie postawa Mariana Zacharskiego. Przedstawił się w tej książce jako wręcz ikona polskiego wywiadu. Człowiek wyłącznie sukcesu. Czego nie dotknął, już miał sukces. W dodatku był chyba jedynym oficerem, który sukcesy odnosił.
Jednak czytając tę książkę nie widziałem tych sukcesów zbyt wiele. W mojej ocenie np. Ałganow nie dał żadnych podstaw do stwierdzenia, że udało się wyciągnąć z niego jakiekolwiek użyteczne informacje.
Nie do końca chce mi się też wierzyć, że Jakimiszyn, będąc ustalonym pracownikiem wywiadu Rosji, tak po prostu ujawnił źródło informacji, w dodatku tak cenne.
Ale podkreślam, nie chcę oceniać postawy naszego bohatera. Po prostu po przeczytaniu pierwszej, wyżej zrecenzowanej książki, nie spodziewałem się takiej zmiany postawy.
Dlatego wraz z kolejnymi, przeczytanymi stronami, zaczynałem się coraz częściej zastanawiać, co było motywem napisania tej książki. Na tak postawione pytanie nie potrafiłem sobie odpowiedzieć. Tym większą radość i satysfakcję sprawiła mi książka.
Prawdziwą niespodzianką dla mnie była jednak trzecia książka, o której napiszę tu kilka słów. To „Nielegalni” Vincenta V. Severskiego. Który z oficerów polskiego wywiadu (jeśli w ogóle jest to pracownik służb) kryje się pod tym tajemniczym, literackim pseudonimem, nie wiadomo.
Jednak książka ta po raz kolejny potwierdza (jeśli autor rzeczywiście jest tym, o kim mówi opis na okładce), że nasi oficerowie, którzy służbę rozpoczynali jeszcze w PRL, potrafią pisać.
Książka jest wciągająca, napisana bogatym, barwnym językiem. Akcja poprowadzona jest wartko. Mimo, że książka napisana jest z rozmachem (kilka wątków), przeciętny czytelnik nie pogubi się w jej zawiłościach. To można, a nawet trzeba docenić.
Jednak podobnie, jak w dwóch poprzednich przypadkach, mając na uwadze fakt, że autorem jest zapewne oficer służb specjalnych, zacząłem zastanawiać się nad przyczynami, które legły u podstaw powstania tej książki.
Niektóre jej fragmenty wskazują na to, że jest to odpowiedź na „Rosyjską ruletkę”. Być może jest to przypomnienie komuś (osobie lub grupie osób), że można pozostać uczciwym, porządnym człowiekiem, nie sprzeniewierzając się swoim ideałom. Bo może tak zostaliśmy wychowani.
Ale może prawda jest zupełnie inna. Może obaj autorzy mieli wspólny cel pisząc swoje dzieła? A może obaj otrzymali konkretne rozkazy i z precyzją prawdziwych, doskonałych oficerów wywiadu, wykonali je?
Zdaję sobie sprawę, że „zahaczam” tu niemal o spiskową teorię dziejów. Ale może właśnie te możliwości powodują, że lektura trzech wskazanych książek była tak fascynująca.
Odpowiedź na to pytanie pozostawiam wszystkim, którzy sięgną po Zacharskiego i Severskiego.
Gorąco polecam.
PS
Zdaję sobie sprawę, że zaprezentowany artykuł tylko w niewielkiej części spełnia formalne wymogi recenzji. Ale uważam, że to, co napisałem, pomoże bardziej w podjęciu trafnej decyzji o zakupie książek, niż typowa, sucha recenzja.
Książka Severskiego jest doskonała! Mistrzostwo świata! Zacharski też bardzo polecam. Zupełnie inna ale bardzo ciekawa.
Książki Severskiego są znakomite. Nielegalni to wartka akcja i bardzo sprawne połączenie wątków z różnych miejsc i czasów. Dostarcza wielu emocji i trzyma w napięciu do samego końca. Niewierni to pasjonująca i inteligentna lektura dla wielbicieli doskonałej sensacji. Autor porusza tu szalenie ważne zagadnienia takie jak religijny fanatyzm, terroryzm, kwestie identyfikacji z danym narodem i tolerancji społecznej. Polecam obie książki zawsze i wszędzie. Autor nie zwalnia tempa i pracuje nad trzecią częścią Trylogii „Nieśmiertelni”, na którą z niecierpliwością czekam.