Grzechy i grzeszki drużyny „dobrej zmiany”
Rząd Beaty Szydło miał być rządem, który będzie łączył Polaków, a nie dzielił, miał być rządem, gdzie dojdzie do gruntownej przemiany i zmiany myślenia o systemie. Czy chory system, który od dawna nadaje się do naprawy – po przyjściu Beaty Szydło i jej ministrów – zmienił swoje oblicze?
Głównym problemem rządu Beaty Szydło jest konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego. Ten problem na długo zawitał, a obecna partia rządząca nie kwapi się do sfinalizowania tej sprawy. Komisja Europejska rozpocznie kolejną procedurę wobec Polski. Władza, według mnie, idzie na otwarty konflikt z centralą brukselską. To nie jest dobry klimat do wprowadzania zmian zapowiadanych przez rząd premier Beaty Szydło.
Grzechem numer 2, obecnej władzy jest to, że dyskusje o pewnych ustawach trwają zbyt krótko i wiele bubli prawnych przechodzi przez Sejm. W efekcie rząd musi je poprawiać i ponownie przeprowadzać całą procedurę legislacyjną. Gdyby tak nie pędzono, to więcej energii obecna władza mogłaby spożytkować na kolejne ustawy, a nie na poprawianie już przyjętych. To znacznie ułatwiłoby pracę, a opozycja nie miałaby kolejnej broni w ręku. Krótki czas nad pochyleniem się nad ustawą niepokoi niektórych ekspertów i pozwala na używanie ironicznego stwierdzenia – „Macie tę dobrą zmianę”, albo: „O to dobra zmiana zaproponowana przez PiS”.
W Sejmie słyszę zbyt mało głosu opozycji, czas na wystąpienia niektórych polityków jest za krótki, a głos koalicji wydłużany. To nie buduje poczucia pluralizmu na scenie politycznej, tylko dominacji jednej strony. Posłowie z partii Kaczyńskiego chyba zapomnieli jak sami byli w opozycji i jak ówczesna koalicja postępowała wobec nich podczas debat. Kneblowanie ust opozycji, nie zmniejszy napięcia przy, chociażby, rozwiązaniu konfliktu wokół TK.
„Audyt” zrobiony przez rząd faktycznie był tylko informacją polityczną. Zaprezentowany „z pompą” właściwie był przedstawieniem teatralnym, a Sejm sceną, gdzie przedstawienie wystawiono. Niestety. Mało wyliczeń, mało konkretów, więcej ogólników, które przyciągają widownie. Tak wyglądał cały dzień „prezentacji audytu”.
Ustawa medialna ma zmusić do płacenia opłaty audiowizualnej wszystkich użytkowników prądu. To absurd. Według tej ustawy, wszystkie instytucje pobierające prąd, oraz osoby nieposiadające odbiornika RTV, zapłacą za media narodowe, których oglądać nie będą. Ta ustawa zmusi do płacenia tzw. „opłaty audiowizualnej” wszystkie zdrowe osoby, poniżej 75 roku życia i niepobierające zasiłku, zasiłku 500+. Czy nowa ustawa medialna, rzeczywiście uzdrowi media? Według mnie raczej rozmnoży instytucje, które istnieją przy okazji mediów publicznych a wraz z tym także rozmnoży stanowiska kierownicze.
Minęło dopiero 8 miesięcy rządów PiS. Pozostało jeszcze około 3 lat. Mam nadzieję, że doczekam się dobrej zmiany.