Kurski rozlicza się z Adamkiem a Solidarna Polska wkrótce znika
Wybory do PE za nami. Przyszedł czas na rozliczenia. A te pokazują, że wielu polityków, zwłaszcza tych z niedawno utworzonych partii, poza tym, że nie potrafi prowadzić dobrej kampanii wyborczej, nie potrafi, bądź nie chce budować solidnej, politycznej, silnej drużyny. Symbolem takiej postawy jest Jacek Kurski, który właśnie oznajmił, że za klęskę Solidarnej Polski odpowiada… Tomasz Adamek.
Wielu komentatorów, także na łamach Gazety Bałtyckiej, sygnalizowało, że „romans” Adamka z polityką będzie dla niego samego, a zwłaszcza dla jego wizerunku, zgubny. Tak też się stało.
W tym miejscu warto jednak dostrzec ważniejszy problem. Otóż politycy nie potrafią budować dobrze funkcjonującego zespołu ludzkiego. Na przykładzie Adamka widać to wyjątkowo dobrze. Przecież nie kto inny jak właśnie Jacek Kurski wraz ze Zbigniewem Ziobro przyczynili się do tego, że Tomasz Adamek znalazł się na listach wyborczych Solidarnej Polski. I obiektywnie, pod względem marketingowym nie był to zły pomysł. Partia, m.in. dzięki znanemu pięściarzowi, osiągnęła około 4 proc. poparcia, co nie jest wynikiem najgorszym. Ten wynik mógłby być dobrą podstawą do budowania formacji, która w wyborach parlamentarnych miałaby szansę dostać się Sejmu.
Tymczasem zamiast budować zespół i przygotowywać się do kolejnych wyborów, owi dżentelmeni postanowili publicznie szukać winnych tego, że nie wprowadzili do PE swoich kandydatów a przede wszystkim siebie. Ostatnio Jacek Kurski na antenie TVN24 był łaskaw stwierdzić, że zaproszenia Adamka do współpracy było decyzją błędną…
Polityka to gra zespołowa, ale tylko wówczas można osiągnąć sukces, gdy mamy wokół siebie ludzi, na których można polegać, ludzi godnych zaufania, ludzi gotowych na współpracę zarówno wtedy, gdy osiągamy sukces (sondaże zwyżkują), jak i wtedy, gdy notujemy porażkę. Poza polityką zdarza się, że wśród dobrze dobranego zespołu to właśnie porażki umacniają drużynę, mobilizują ją i są punktem wyjścia do kolejnego sukcesu. A polityka to dziedzina, w której porażka jest stałym i powtarzającym się elementem. Jest ona obecna zawsze. Tym bardziej klasa polityczna powinna pamiętać o tym, że od przegranych nie ucieknie…
Jeśli jednak porażka ma być jedynie przyczyną wewnętrznych kłótni, oskarżeń i bezcelowych rozliczeń, oznacza to tylko tyle, że politycy nie chcą lub nie potrafią budować sprawnego, wartościowego zespołu, nie rozumieją, na czym polega długoterminowa, planowana działalność i nie chcą odnieść sukcesu. Kurski i Ziobro prawdopodobnie liczyli jedynie na jednorazowe dostanie się do Parlamentu Europejskiego. Do tego potrzebny był im Adamek i inni współpracownicy.
Jeśli tak było, to bardzo dobrze, że Solidarna Polska wkrótce przestanie istnieć, a postacie pokroju Jacka Kurskiego, Zbigniewa Ziobro czy Beaty Kempy na zawsze znikną z naszego politycznego krajobrazu.