A jednak śmieciowy skok na kasę? Kolejne wątpliwości ws. reformy komunalnej
Wielkimi krokami zbliża się gorący (miejmy nadzieję) lipiec, a wraz z nim termin wejścia w życie znowelizowanej ustawy o utrzymaniu porządku i czystości.
Samorządy, mające wraz z wejściem w życie nowelizacji, przejąć odpowiedzialność za gospodarkę odpadami na swoim terenie, dzielnie walczą o wdrożenie w życie stosownych zapisów wspomnianej ustawy. Szkoda tylko, że ta walka, przynajmniej jak dotąd, jest tylko walką o znaczące powiększenie wpływów do samorządowej kasy. Wszak wg wszelkich znaków na ziemi i na niebie niewiele się zmieni w zakresie rzeczywistej gospodarki odpadami. Ale ceny wzrosną horrendalnie. O tym zresztą, bardzo lojalnie, władze Gdańska mówiły od dawna.
Oto kilka zasadniczych uwag i wątpliwości:
- Dlaczego stawka za odbiór odpadów ma zależeć od powierzchni mieszkania, a nie od ilości osób je zamieszkujących? Wszak to mieszkaniec, a nie powierzchnia, wytwarza odpady.
- Dlaczego stawka za metr kwadratowy ma być radykalnie zmniejszana za powierzchnię powyżej np. 110 m²? Czy chodzi o ulgi dla tych, którzy żyją w warunkach powiedzmy luksusowych? „Hołota z blokowisk” niech płaci jak najwięcej. Jest jej dużo, kasa będzie płynęła. A jak nie, to przynajmniej parę mieszkań się odzyska.
- Szybko udowodnimy, że wspomniana wyżej „hołota z blokowisk” nie segreguje odpadów, więc obciążymy ją stawką nieco (np. o 30 %) wyższą. Może się wyniesie z miasta, nie będzie tyle problemów.
Wspomniane wyżej uwagi to te, których za bardzo zrozumieć nie mogę. Wszak władze miasta są po to, żeby służyć jego mieszkańcom, a nie sobie.
Ale widzę też kilka innych zagadnień, w mojej ocenie nie rozwiązywanych przez włodarzy miasta. Mimo, że od ogłoszenia wspomnianej ustawy minęło bardzo dużo czasu, mimo, że np. pan wiceprezydent Lisicki próbował już „zagadać” problemy w ramach „obywatelskich debat”, do tej pory nie wiemy, jak będą wyglądały pojemniki na odpady mokre i suche.
Czy mają to być te, które są stosowane dzisiaj do odbioru tzw. odpadów komunalnych i do tzw. zbiórki selektywnej? Czy jeśli w tych pojemnikach będą rzeczywiście gromadzone odpady mokre, to będą one systematycznie wymieniane w celu ich mycia i okresowej dezynfekcji? Co na proponowane rozwiązania mają do powiedzenia służby sanitarne? Ach, ustawa nie nakłada w tym względzie żadnych konkretnych obowiązków, więc po co się tym zajmować. Jakaś cholera czy inna czarna dżuma nie zagrozi Gdańskowi. W końcu to kolebka Solidarności, której jesteśmy jedynymi prawowitymi spadkobiercami.
A moje skromne zdanie jest takie, że system powinien już zaczynać funkcjonować, żeby mieszkańcy mogli się do niego przyzwyczaić, mogli się go nauczyć. Wówczas byłaby szansa, że w zakresie gospodarki odpadami rzeczywiście zrobimy w Gdańsku coś pożytecznego, korzystnego dla mieszkańców i ich naturalnego środowiska. Ale łatwiej pozorować działania i doić z mieszkańców pieniądze. To na pewno w Gdańsku potrafimy. Ba, nawet już to udowodniliśmy.
Zdechniemy w smieciach i smrodzie. Szczury i zaraza. To bedzie wileki koniec miasta gdanska.