„Aleksander Makowski symbolem zła”? Szaleństwo prawicowych publicystów
Skrajnie prawicowe środowiska polityków, a wraz z nimi prawicowi publicyści, najwyraźniej poczuli się bardzo zagrożeni, czego przejawem jest szaleńczy atak na, w ich przekonaniu, symbol zła, którym ma być Aleksander Makowski, były oficer wywiadu i były współpracownik WSI.
Nie od dziś wiadomo, że wspomniane środowiska prawicowe, choć jak deklarują – gardzą historią Polski sprzed 1989 roku, do propagandowej walki wykorzystują właśnie historię, a w szczególności archiwa, notatki, dokumenty, raporty. Jednak zupełnie dowolnie gospodarują oceną wiarygodności materiałów stworzonych przez „znienawidzony” aparat bezpieczeństwa PRL. Jedne dokumenty są w pełni wiarygodne, inne od razu klasyfikowane jako „nieprawdziwe”, „wprowadzające w błąd”, „fabrykowane”, „preparowane” itp. Wszystko zależy od tego, kogo dotyczą. Pełna dowolność w tym zakresie, nie mająca nic wspólnego z rzetelną oceną historyczną.
Cezary Gmyz opublikował na Facebooku następującą informację:
„Aleksander Makowski vel Stępiński twierdził w Telewizja Republika, że komunistyczny wywiad czyli Departament I nie był częścią Służby Bezpieczeństwa. Odświeżmy zatem pamięć pułkownikowi przypominając mu treść ślubowania jakie złożył w 1972 roku i poświadczył je własnoręcznym podpisem” (pisownia cytatu zachowana w oryginale)
zamieszczając dodatkowo kopię dokumentów:
Nie twierdzę, że zaprezentowane dokumenty są sfałszowane, bo pewnie nie są. Ale czego mają dowodzić? Jeśli ktoś chciałby pokazać, że oficerowie służb specjalnych PRL działali na szkodę Polski, byli uzależnieni od ZSRR, wykonywali polecenia z Moskwy – to wypadałoby to udowodnić.
Warto przypomnieć, że Minister Obrony Narodowej, zgodnie z wyrokiem sądu przeprosił Aleksandra Makowskiego m.in. za sformułowania sugerujące, że był on „podejrzewany o hochsztaplerstwo, lekceważył instrukcje operacyjne, wprowadzał w błąd najwyższe organy państwowe, uzyskując z tytułu działalności wywiadowczej korzyści majątkowe”.
Prezentowanie dokumentów, których treść wynikała wprost z ustaleń po II wojnie światowej i takiego a nie innego podziału Europy – z pewnością nie jest wystarczającym dowodem na cokolwiek. Nie są żadnym dowodem.
Środowiskom prawicowym zależy na tym, aby pokazać, że zarówno Makowski jak i inni funkcjonariusze pracujący dla kraju w czasach PRL byli zależni od ZSRR oraz jak bardzo cała ówczesna Polska była pod jego wpływem. Konsekwentnie próbują dowodzić, że WSI i wywiad PRL były szkodliwe dla naszego kraju.
Ale czy były? Jeśli tak, to jakie są na to dowody? Oceniając tamte czasy, poruszamy się jedynie w sferze publicystyki, komentarzy, spekulacji i hipotez. Zauważmy, że ta budowana przez lata konstrukcja myślowa, mająca udowodnić, że w czasach PRL Polska była, jak chcą niektórzy, pod całkowitym wpływem ZSRR, nigdy nie została udowodniona! Dlaczego? Z prostej przyczyny. Teza ta jest nie do udowodnienia. Jest jedynie publicystyczną konstrukcją, służącą do politycznej walki z historią. Zresztą kompletnie absurdalną.
Ale wróćmy do wspomnianych wcześniej środowisk prawicowych. Otóż większość z osób, które te środowiska tworzą, była związana z PRL-em i przez PRL ukształtowana. W tamtych czasach chodzili do szkół, studiowali, pracowali lub zaczynali pracę. Korzystali zatem z tego wszystkiego, co miała do zaproponowania ówczesna Polska. Korzystali i nie mieli z tym żadnych problemów. Podpisywali dokumenty, w nagłówkach których umieszczony był orzełek bez korony oraz hasło Polska Rzeczpospolita Ludowa. W kieszeniach nosili dowody osobiste z takim właśnie napisem… Czy to oznacza, że byli zależni od ZSRR?
Nie ulega wątpliwości, że jako kraj niewielki musimy mieć dużego, liczącego się na świecie sojusznika. Kiedyś był nim Związek Radzicki. Dziś naszym sojusznikiem są USA. A być może za 50 lat będziemy jako kraj ściśle współpracowali z Chinami albo Indiami? Czy wówczas kolejni „prawicowi lustratorzy” będą badali archiwa twierdząc, że współpraca z USA była równoznaczna ze zdradą stanu? Obawiam się, że tak może być…