Biznes grupy cwaniaków. Jaka jest prawda o gdańskich stoczniach? | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 7.11.2019

Biznes grupy cwaniaków. Jaka jest prawda o gdańskich stoczniach?

Gdy zdecydujemy się pojechać na gdańskie Stogi, po drodze miniemy tereny dawnej stoczni jachtowej im. Conrada. Dziś na tym terenie świetnie funkcjonuje stocznia budująca duże jednostki (jachty, statki?). Na terenie stoczniowym widać dźwigi budowlane. Wszystko wskazuje na to, że zakład nie może rozwinąć produkcji na pełną skalę z uwagi na ograniczony teren i (być może) wyposażenie techniczne.

Stocznia jachtowa im. Conrada ma się doskonale, stale się rozwija, budując coraz większe jednostki. (fot. Google Street View)

Jako gdańszczanin mam w oczach widok terenów stoczniowych zlokalizowanych w ciągu ul. Jana z Kolna. Rozpacz ogarnia, gdy widzi się stojące bezczynnie, rdzewiejące dźwigi stoczniowe, opróżnione, zaniedbane, niekiedy walące się hale. Jeszcze większa rozpacz ogarnia, gdy pomyśli się, że jacyś „mądrzy” (przemądrzali) doszli do wniosku, że na terenach „postoczniowych” powstanie nowa dzielnica, mieszkaniowo – biurowa. Ktoś, kto wpadł na tak „genialny” pomysł – w mojej ocenie powinien odpowiadać jak za zdradę lub dywersję.

Nie trzeba być specjalistą, by wiedzieć, że budowa infrastruktury stoczniowej (portowej), przygotowanie terenów pod działalność przemysłu ciężkiego (takim niewątpliwie jest przemysł stoczniowy) – jest dużo bardziej kosztowna niż przygotowanie, nawet od zera, terenów pod budownictwo mieszkaniowo – biurowe.

Wszystko wskazuje na to, że w Gdańsku, na terenach stoczniowych, ktoś zbił (i zbija nadal) całkiem dobry interes. Szkoda tylko, że kosztem Rzeczpospolitej. Śmiem twierdzić, że konieczne było (i możliwe) zachowanie technicznej gotowości terenów po likwidowanych stoczniach do odtworzenia produkcji.

Władze Gdańska i grupa cwaniaków realizują zupełnie plan. Plan likwidacji możliwości rozwojowych Polski, której gospodarka, mądrze zarządzana, mogłaby z powodzeniem konkurować (przynajmniej w niektórych obszarach, np. budowa statków, lokomotyw) z przemysłową potęgę Niemiec.

Jak widać, w Polsce po 1989 roku doszli do władzy ludzie, którzy na pierwszym planie stawiali  swój osobisty interes i pod hasłem restrukturyzacji zlikwidowali polski przemysł, budując często oligarchiczne struktury. Jak odbija się to na dzisiejszej pozycji mojego kraju, doskonale widać na przykładzie opisanych właśnie dawnych stoczni: jachtowej i gdańskiej.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.



Moto Replika