Co dalej z aferą taśmową? Nic. Przecież nie było żadnej afery... | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 8.10.2014

Co dalej z aferą taśmową? Nic. Przecież nie było żadnej afery…

Pani premier wygłosiła bardzo ładne przemówienie. Obiecała całe mnóstwo fajnych i potrzebnych rzeczy. Niemal dla wszystkich. Dla chorych (krótsze kolejki do lekarzy), dla starych (domy pogodnej starości), dla młodych (praca na etat), dla dzieci starszych (bezpłatne podręczniki), dla dzieci młodszych (żłobki i przedszkola). I tak dalej, i tak dalej. Wszystko to byłoby bardzo dobre, gdyby nie to, że jakoś odniosłem wrażenie, że gdzieś już coś bardzo podobnego słyszałem…

sejm1

Pamięć mam krótką i niestety w żaden sposób nie mogę sobie przypomnieć, gdzie, z czyich ust i z jakiej okazji. Ale ogólnie expose było bardzo dobre. Co z tego, skoro już dwa czy trzy dni później władza (fakt, niezależna od rządu) powiedziała to, czego spodziewałem się od czasu sławetnej, godzinnej konferencji ówczesnego premiera, Donalda Tuska na temat tzw. afery taśmowej. Ówczesny pan premier obiecał wówczas, przynajmniej tak to można było odebrać, że do końca września temat afery zostanie wyjaśniony, sprawcy i ich mocodawcy (podpisujący się być może cyrylicą) zostaną ujawnieni i przykładnie ukarani. O ile pamiętam nawet pan wicepremier zadeklarował wówczas, że jeśli obietnice pana premiera nie zostaną spełnione, to z koalicji niewiele zostanie.

Już wówczas, słysząc o dość odległym, trzymiesięcznym terminie wyjaśniania sprawy, miałem przeczucie, że sprawy po prostu nie będzie. Zresztą potwierdziły to wypowiadane wielokrotnie w okresie tych trzech miesięcy opinie (dogmaty) takich tuzów intelektu jak panowie Sienkiewicz i Sikorski, którzy jednoznacznie wbijali motłochowi do łbów, że jedyne przestępstwo, jakiego dopuszczono się w związku z podsłuchiwaniem, nagrywaniem i opublikowaniem rozmów znanych polityków w warszawskich restauracjach polegało właśnie na samym fakcie nielegalnego podsłuchiwania, nagrywania i opublikowania podsłuchanych treści.

Jak zacząłem wyżej, władza, ustami rzecznika stosownej prokuratury oznajmiła, że nie będą publikowane żadne informacje na temat prowadzonego śledztwa. Pewnie prawo na to zezwala, a może nawet tego wymaga. Nie jestem prawnikiem, nie wiem. Ale wiem, co obiecywał premier. Można by rzec, że do obiecanek premiera powinienem się przyzwyczaić. Racja. I dlatego pozwalam sobie wyrazić opinię, że ta, dzisiejsza władza, od siedmiu już lat kierująca moim państwem, jest nieskazitelna. Wszak, na co są stosowne dokumenty, nie było żadnej afery Amber Gold. Jakiś niewielki przekręt finansowy, o którym władza nie mogła nic wiedzieć, nie dotyczy tej władzy. Dla porządku jeszcze sprawdzimy (rękami urzędników skarbowych), skąd ludzie mieli pieniądze na lokowanie ich we wspomnianej firmie. I wyciągniemy odpowiednie wnioski.

Nie było żadnej afery hazardowej. Przecież każdy może ważne zagadnienia omawiać nocą na cmentarzu. Aż dziwne, że odeszli z działalności publicznej tacy fachowcy jak Mirosław Drzewiecki i Zbigniew Chlebowski. Nie było żadnej afery byłej posłanki Sawickiej. Nie było żadnej afery autostradowej. Nie było żadnej afery informatycznej. (Tu stop. Ostrożnie. Na tym rynku działała sławna firma HP. Rząd amerykański ściągnął od nich jakąś dodatkową opłatę za korumpowanie urzędników państwowych m. in. w Polsce. Rząd Polski w tej sprawie milczy jak głaz. Bo też ci zupełnie nie znają się na interesach.) Milczy nadal także „znowu minister” Sawicki, który konsekwentnie nie zamierza ujawniać, który ze znanych mu „przedsiębiorców” podtruwał Polaków solą przemysłową dodawaną do wyrobów spożywczych. Nie było żadnych afer związanych z budową stadionów. Nie było „elewarrów”. W ogóle przez ostatnich siedem lat nie było żadnych afer. Była tylko ciężka praca dla dobra. Skutki tej pracy widzimy patrząc np. na licznik długu publicznego. Ale władza jest nieskazitelna. I niech taka pozostanie. Ale nie dłużej, niż do wyborów.

P.s. Prokuratorskie śledztwo w sprawie podsłuchów w warszawskich restauracjach musi jeszcze trochę potrwać. Prokuratura musi za wszelką cenę wyjaśnić do „bulu” rolę „bandy nazywających się „dziennikarzami”, którzy w redakcji jednego z tygodników niezwykle brutalnie napadli na funkcjonariuszy państwa (prokurator, ABW, policja) i uniemożliwili im wykonywanie czynności służbowych.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Wyświetlono 1 Komentarz
Napisano
  1. papa Smerf pisze:

    „Obiecać nic nie kosztuje”.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika