Co dalej z Ukrainą? "Świat będzie prosił Putina o zatrzymanie dalszego rozlewu krwi" | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 12.05.2014

Co dalej z Ukrainą? „Świat będzie prosił Putina o zatrzymanie dalszego rozlewu krwi”

Powoli, ale systematycznie na Ukrainie narasta konflikt. Tym gorszy, że dotyczący mieszkańców jednego kraju. Różnych pod względem narodowościowym, różnych pod względem wyznaniowym, różnych pod względem politycznym. Przeciwko sobie występują sąsiedzi, których rodzice w ciągu powojennego okresu zakopali wojenne topory, zaczęli w miarę normalne życie.

Co dalej z Ukrainą? "Świat będzie prosił Putina o zatrzymanie dalszego rozlewu krwi"

Wydawało się, że demony przeszłości zostały dość skutecznie pogrzebane. Różnymi metodami, nie zawsze godnymi homo sapiens, ale jednak. Okazuje się, że były to tylko pozory. Dawne waśnie, dawne nienawiści, dawne spory pomiędzy Rosjanami i Ukraińcami, Ukraińcami i Tatrami, Tatarami i Rosjanami, wreszcie pomiędzy rdzennymi Ukraińcami – wyzwalają z każdym dniem kolejne pokłady braku zrozumienia, tolerancji, a w końcu – nienawiści.

Wystarczała iskra (wycofanie się prezydenta Janukowycza z uzgodnień stowarzyszeniowych z Unią Europejską), by w ukraińskim kotle zawrzało. Wybuch społecznego niezadowolenia, podgrzany wystąpieniami różnych polityków, w tym, niestety, także polskich, bezmyślnie zagrzewających Ukraińców do coraz bardziej zdecydowanego oporu przeciwko legalnym władzom, rychło przekształcił się w anarchię i doprowadził do rozlewu krwi oraz obalenia urzędującego prezydenta.

Doskonale tę sytuację wyczuli przywódcy kremlowscy. Wydaje się, że byli do niej przygotowani, być może nawet, korzystając ze swej agentury na Ukrainie, tę sytuację inspirowali i w miarę możliwości nią sterowali. Szybko i skutecznie, bez jednego wystrzału, przejęli we władanie Półwysep Krymski. Równocześnie rozpoczęli działania destabilizujące sytuację na Ukrainie. Jak wspomniałem wyżej, skutecznie w tych działaniach wspomagali ich politycy zachodnioeuropejscy (raczej dyskretnie) i polscy (z ułańską fantazją).

Teraz Ukraina stoi u progu wojny domowej (moim zdaniem ta wojna już trwa). Przyznam, że nie spodziewałem się pierwotnie, że konflikt na Ukrainie będzie rozwijał się tak powoli, tak „opieszale”. Wydaje się jednak, że jest to spowodowane głównie tym, że obecne władze Ukrainy nie mogą być pewne lojalności tak swoich sił porządkowych (milicja, osławiony, rozwiązany Berkut, służby specjalne) jak i armii. W końcu znaczna część dowódców i żołnierzy to etniczni Rosjanie, a i część etnicznych Ukraińców, zwłaszcza tych zamieszkujących (mających rodziny) na wschodzie kraju, opowiedzieć się może za zmianami zbliżającymi Ukrainę do Rosji, a nie do Unii Europejskiej.

Przed Ukrainą naprawdę trudny okres. Z jednej strony rosnąca nienawiść między sąsiadami, skutkująca coraz większą brutalizacją działań każdej ze stron domowego konfliktu. A nigdzie nie jest powiedziane, że w tym konflikcie udział brały będą tylko dwie strony. Z drugiej strony gospodarcza zależność od Rosji (To nie tylko dostawy rosyjskiego gazu. To także rynek zbytu dla ukraińskiego przemysłu). Poważnym problemem będzie dla Ukrainy także konieczność budowy w miarę skutecznego państwa, choćby tylko sprawiającego wrażenie w miarę uczciwego i sprawnego. Budowa takiego państwa na fundamencie przelewanej właśnie krwi nie będzie łatwe.

Kolejny ważny problem to postawa wobec szeroko rozumianego zachodu. Jest publiczną tajemnicą, że Stany Zjednoczone i niektóre kraje europejskie bardzo zabiegają o znaczące zwiększenie swych wpływów na Ukrainie. Nie jest przypadkiem, że bardzo chętnie kraje te demonstrują swoje poparcie dla Ukrainy, demonstrują swoją gotowość zabezpieczania dotychczasowego europejskiego ładu. Stąd dodatkowe amerykańskie myśliwce w Polsce, stąd wspólne ćwiczenia, stąd różne piękne deklaracje. Ale za nimi nie idą żadne działania, zwłaszcza skuteczne. Rozwijane są natomiast różne zakulisowe interesy gospodarcze, pozwalające poszczególnym krajom osiągać korzyści teraz lub ewentualnie w przyszłości.

Osobiście nie sądzę, aby ukraińskie embargo na polskie mięso leżało w interesie czy Ukrainy, czy Polski. (Nie sądzę nawet, że było samodzielną decyzją Ukrainy). Nie jest przypadkiem, że Unia już zapowiedziała (i chyba zrealizowała) zniesienie opłat celnych na niektóre ukraińskie towary, zwłaszcza żywnościowe. Nie pomoże to w żaden sposób Ukrainie. Ale jeśli ktoś chce mi wmówić, że to nie będzie miało negatywnych skutków dla polskich rolników, to niech podejmuje takie próby. Ja i tak pozostanę przy swojej opinii w tej kwestii. Podobne przykłady można mnożyć.

Co dalej będzie z Ukrainą? jeden raczy wiedzieć. Prezydent Putin zaapelował do ukraińskich separatystów o przesunięcie terminu ogłoszonego przez nich referendum. Prawdopodobnie zrobił to dla poprawy wizerunku Rosji na arenie międzynarodowej. Odpowiedź już nadeszła. Referendum odbędzie się. Teraz to właśnie prezydent Rosji będzie postrzegany jako ten, który najgłośniej wołał o pokój na Ukrainie. Ale to nie jest najważniejsze.

O wiele ważniejsze jest to, że konflikt zapewne będzie nadal narastał. Jeśli tak się stanie, to za kilka miesięcy (może tygodni) rosyjska armia będzie jedyną realną siłą mogącą zaprowadzić jako taki społeczny porządek w czterdziestomilionowym kraju. O zapobieżenie dalszemu przelewowi krwi do prezydenta Putina apelować będzie cała społeczność międzynarodowa. I, podejrzewam, prezydent Putin podejmie się tego trudnego, niewdzięcznego zadania. A będzie mu wdzięczny. „Pokojowa” (stabilizacyjna) misja rosyjskiej armii zyska zgodę wszystkich czynników międzynarodowych. I tylko nie wiadomo, na ile Ukraińcy będą z tego zadowoleni.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>