Co dalej ze szkolnictwem wyższym?
„Studiuję turystykę i hotelarstwo na politechnice …”. Jak sądzicie, drodzy Czytelnicy? Czy ten cytat może być prawdziwy? Okazuje się, że w Rzeczypospolitej, dwadzieścia pięć lat po obaleniu „komunizmu” – nie tylko może, ale jest prawdziwy!!!
Gdy to usłyszałem, resztki włosów zjeżyły mi się na głowie. Wielokrotnie pisałem, że poziom szkolnictwa w Polsce jest coraz gorszy. Moje spostrzeżenia w tym względzie potwierdzają znajomi nauczyciele, w tym akademiccy. Ale czyż może być inaczej, gdy politechniki kształcą na kierunku „turystyka i hotelarstwo”?
Nie wiem, jakie cele przyświecały naszym styropianowym twórcom kolejnych reform szkolnictwa, w tym także wyższego. Wiem jednak, że to właśnie w ich efekcie dziś mamy całe tabuny ludzi z dyplomami wyższych uczelni. Których język kwalifikuje co najwyżej pod budkę z piwem, wiedza nie wykracza poza wiedzę przeciętnego absolwenta szkoły średniej z okresu tak zwanej „komuny”, że o ludziach kształconych w okresie międzywojennym nie wspomnę.
Polska jest krajem ubogim, w dodatku, głównie dzięki rządzącej przez ostatnich osiem lat koalicji PO-PSL, zadłużonym ponad wszelką miarę. Pytanie, jakie ciśnie się na usta, brzmi: czy stać nas na to, by w dalszym ciągu kształcić kadry (tak, tak, ludzie z wyższym wykształceniem w normalnych warunkach stanowią „kadrę” – a nie zaplecze taniej siły roboczej dla hipermarketów) w taki sposób?
Co w tej sprawie zamierza zrobić obecny Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego? Minęły już ponad trzy miesiące działań nowego rządu, deklarującego „dobrą zmianę”. Pani Premier Beata Szydło pokazywała całe pakiety projektów ustaw mających zmieniać na lepsze naszą rzeczywistość. Nie twierdzę, że wszystkie one powinny być już przegłosowane. Zwłaszcza przy aktualnej postawie parlamentarnej opozycji byłoby to niemożliwe. Ale może już moglibyśmy poznać szczegóły owej „dobrej zmiany”? Po tym, co zacytowałem na wstępie, także w zakresie szkolnictwa wyższego. A może nawet przede wszystkim?