Dlaczego rosyjskie samoloty pojawiły się nad Bałtykiem? | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 14.04.2016

Dlaczego rosyjskie samoloty pojawiły się nad Bałtykiem?

Narodowej, szanowny pan Antoni Macierewicz zabrał głos w sprawie incydentu, do jakiego doszło nad wodami Morza Bałtyckiego. Tam właśnie rosyjskie myśliwce przeleciały w pobliżu amerykańskiego krążownika Donald Cook.

fot. Jason Robertson

fot. Jason Robertson

W związku z tym polski wyraził opinię, że „przeloty rosyjskich samolotów nad biorącym udział w ćwiczeniach amerykańskim krążownikiem to wyraz wrogości Rosji wobec Polski, USA i NATO”. (Cytat za Onet.pl). W swej wypowiedzi zauważył również, że Polska, „jako kraj, który wspólnie z Amerykanami prowadzi ćwiczenia jest odpowiedzialny za to, by takie incydenty nie miały więcej miejsca”.

Czytając te słowa myślałem, że chyba ze mną coś nie jest w porządku. Może już jestem za stary, może wychowany i wykształcony w niewłaściwym ustroju. Może właśnie w związku z tym uważam, że znacznie bardziej naturalnym widokiem nad Bałtykiem są rosyjskie samoloty, nawet bojowe, niż amerykańskie krążowniki, nawet z polskim śmigłowcem na pokładzie.

Media podają, że USS Donald Cook w chwili incydentu znajdował się w odległości ok. 130 km od Kaliningradu. Obwód kaliningradzki przez niektórych nazywany jest największym lotniskowcem świata. Myślę, że to określenie oddaje w pełni rolę, którą tereny te pełnią w systemie obrony Rosji. Czy wobec tego jako agresywne można nazwać przeloty rosyjskich myśliwców w sąsiedztwie amerykańskiego krążownika, który pojawia się w pobliżu tego obwodu? A jak nazwać należy w ogóle obecność amerykańskiego krążownika na Morzu Bałtyckim? Czyżby była to, w stosunku do Rosji, swego rodzaju „wizyta przyjaźni”? Swoją drogą interesujące byłoby poobserwować reakcje amerykańskich sił zbrojnych na pojawienie się rosyjskiego okrętu podwodnego na wodach np. Zatoki Meksykańskiej. Co zrobiłby laureat Pokojowej Nagrody Nobla na wieść, że w odległości 130 km od bazy  w Norfolk pojawił się rosyjski Piotr Wielki?

Jednak o wiele bardziej zaniepokoiła mnie druga z zacytowanych wypowiedzi. Jako Polak nie do końca czuję się odpowiedzialny za amerykańskich okrętów na Bałtyku. Nie widzę żadnego powodu, aby to Polacy zabezpieczali amerykańskie działania czy to na Ukrainie, czy w Północnej Afryce, czy na Bliskim Wschodzie. Jeśli amerykańscy dzielni chłopcy lubią bawić się w wojnę, niech robią to na swoim podwórku. Jeśli idą na podwórko chłopaków z Rosji, to niech nie dziwią się, że ci przygotowują im różnego rodzaju niespodzianki. Skutki czasem mogą być bolesne, a o tym, że Rosjan stać na pewną, rzekłbym, nieco polską, „ułańską fantazję”, Amerykanie mogli przekonać się już kilkakrotnie.

Nie widzę jednak żadnego powodu, aby cięgi od Rosjan mieli otrzymywać Polacy mieszający się w amerykańsko–rosyjską awanturę. Awanturę najwyraźniej inspirowaną gdzieś w dalekim Waszyngtonie.

Polska ma swoje problemy, które musi rozwiązać. Historia nauczyła nas, że jeśli to nie my komuś pomożemy, to raczej na pomoc innych liczyć nie powinniśmy. Uważam, że powinniśmy w pierwszym rzędzie zadbać o to, by mieć własną silną, sprawną armię, byśmy mieli możliwości uzbrojenia tej armii własnymi siłami (przynajmniej w zakresie, w jakim jest to realne). Powinniśmy zadbać także o to, by nasi sąsiedzi byli możliwie słabi, ale za to jak najbardziej nam przyjaźni.

Może trudno niektórym to zrozumieć, może niektórzy uważają, że to przyznać. Ale wydaje się, że jak dotąd tak właśnie w interesie swego kraju działa Władimir Putin. Może dobrze byłoby, żeby nasz minister brał z niego przykład? Bo jak dotąd odnoszę wrażenie, że przez ostatnich wiele, wiele lat kolejne polskie władze robią wszystko dokładnie na odwrót. Nawet niechęć do Rosji, w jakiejś części może uzasadniona, nie usprawiedliwia tego typu działań.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Wyświetlono 5 komentarzy
Napisano
  1. Janusz pisze:

    Cóż zrobiłaby Rosja bez bezinteresownej pomocy polskich publicystów.

  2. KWICZOR pisze:

    Słusznie w końcu to teren bardzo blisko Rosji. Reakcja Rosji była całkowicie uzasadniona. Żaden kraj nie chce pod nosem obcych okrętów. Tak samo zrobiło by USA. Turcja zestrzeliwując niedawno rosyjski samolot pokazała ze przekroczenie granicy kończy się tragicznie. Tu przekroczenia nie było więc tylko skończyło się na demonstracji.

    • bolo pisze:

      Ruskie latają bombowcami w pobliżu Ameryki. W Europie kilka miesięcy temu rosyjskie bombowce paskudziły powietrze nawet w pobliżu Portugalii. Ale jak Amerykanie polatają sobie w pobliżu Rosji to Ruskie się wściekają.

  3. Janusz pisze:

    Jakie przekroczenie? Przecież 130 km od Kaliningradu w linii prostej znajduje się np Gdańsk. Czy okręty w tym porcie też stanowią zagrożenie dla Rosji? Zapewne tak, dlatego polscy dziennikarze powinni postulować likwidacje polskiej marynarki wojennej aby nie drażnić Rosji. Mam czasami wrażenie że wciąż żyjemy w PRL-u.

  4. Ryś pisze:

    Polska i polskie wojska są tu gdzie są od wieków i to zupełnie naturalne. Obecność wojsk amerykańskich naturalna nie jest choćby z racji tego że USA znajdują się po drugiej stronie globu. Tak samo nienaturalna jest np. obecność statków chińskich, koreańskich czy australijskich. I analogicznie rosyjskie statki, które pojawią się u wybrzeży USA nie będą normalną i normalną sytuacją. Tyle chyba łatwo zrozumieć o ile zna się choć trochę geografie świata.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>