Działkowcy. Czy mają szansę na zachowanie swoich ogródków?
Jak tam z Waszą pamięcią? Pewnie tak, jak z moją, starczą. Dlatego pozwolę sobie przypomnieć: gdzieś tak w połowie ubiegłego roku Trybunał Konstytucyjny zakwestionował przepisy jakiejś ustawy związanej z ogródkami działkowymi. Na poprawienie przepisów dał, o ile pamiętam, osiemnaście miesięcy.
Z kimś się chyba założyłem, że w tym czasie nic się w przedmiotowej sprawie nie stanie. W takiej sytuacji najbardziej ucieszą się lokalne samorządy.
Jeśli dobrze pamiętam, z mocy prawa staną się użytkownikiem wieczystym gruntów, na których zlokalizowana jest większość wspomnianych ogródków. Będzie można zarobić na zmianach czynszów, będzie można spróbować przynajmniej część terenów, które dzisiaj są ogródkami działkowymi, sprzedać firmom deweloperskim (ileż to kasy wpłynie do samorządowych kieszeni). Znowu będzie można podejmować decyzje, wydawać zgody i pozwolenia. Przed kolejnymi kampaniami wyborczymi – jak znalazł.
Czasu na załatwienie sprawy zgodnie z tzw. „interesem społecznym” pozostaje coraz mniej. Parlament ma kilka innych, znacznie ważniejszych spraw do załatwienia. Wspomnę tylko o dwóch niewątpliwie najważniejszych: in vitro i związki partnerskie.
Więc może lepiej zapomnieć?
W sprawie ogrodów działkowych tak samo jak w wielu innych sprawach Tusk ze swoją ekipą ma wszystkich gdzieś. No chyba, że zwietrzy jakiś interes dla siebie lub swoich kolesi. W sprawie działek nikt nie powinien mieć złudzenia, że Tusk zrobi coś korzystnego dla ludzi.