Ryszard Milewski. Gdański „sędzia na telefon” nie poda się do dymisji | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 14.09.2012

Gdański „sędzia na telefon” nie poda się do dymisji

Skuteczna prowokacja dziennikarzy Gazety Polskiej Codziennie ujawniła, w jaki sposób pracuje Sądu Okręgowego w Gdańsku. Co gorsze, takie i podobne patologiczne zachowania mogły i mogą mieć miejsce w całym kraju.

Ryszard Milewski jest Prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku. (Fot. Google Street View)

Dziennikarz podający się za asystenta szefa kancelarii premiera, Tomasza Arabskiego, w rozmowie z prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku, ustalił termin posiedzenia sądu ws. przedłużenia aresztu dla Marcina P.

Sądu Okręgowego w Gdańsku, Ryszard Milewski, który z fałszywym asystentem rozmawiał, podczas nagranego dialogu nie sprawiał wrażenia zaskoczonego. I chyba to wydaje się najbardziej smutne w całej tej historii. Ujawnione przez dziennikarza skandaliczne i bulwersujące wydarzenie każą także zastanowić się, ile podobnych przypadków w gdańskim sądzie miało już miejsce i nigdy nie ujrzało światła dziennego?

Już tylko milczeniem można skomentować fakt, iż sprowokowany gdańskiego sądu nie zamierza podać się do dymisji. Najwidoczniej nie czuje się winny, a być może po prostu nie zdaje sobie sprawy, co faktycznie oznaczają terminy „niezależność” i „niezawisłość” sędziego. To tym bardziej dziwi, bo jak sam twierdzi, zawód sędziego uprawia od ponad 20 lat.

– Wydaje się, że jest to skuteczna prowokacja, która kompromituje sędziego – mówił poseł Marek Biernacki w wywiadzie dla TVN24. – Sędzia nie powinien być prezesem sądu okręgowego.

Istotne pytanie:

Ile razy sędziowie ustalali wyroki kontaktując się z politykami?

W tym przypadku mamy do czynienia z Gdańskiem – dużym miastem i Sądem Okręgowym – teoretycznie poważną instytucją.

Ostatnio opinię publiczną zbulwersowała „niemoc” prokuratury ws. mafii pruszkowskiej, której sprawa toczyła się 6 lat i zakończyła symbolicznymi wyrokami. Być może tu z kolei prokuratorzy pracowali „na telefon”?

Ale w Polsce jest mnóstwo mniejszych miast i miasteczek, a w nich sądy rejonowe.

Ile razy wójt, starosta czy nawet sołtys dzwonił do sędziego i wspólnie ustalali wymiar kary dla konkretnego obywatela?

Takie pytania nasuwają się same.

Autor

- dziennikarz, fotoreporter, podróżnik.

Wyświetlono 3 komentarze
Napisano
  1. MorenaMan pisze:

    Beznadziejny ten facet – jaki szef taki sąd można wnioskować.

    Zgniła moralność …

  2. Beata pisze:

    Sedzia powienien zostac wywalony z roboty w trybie natychmiastowym. Bez prawa do emerytury. To mi smierdzi korupcja!!!! Moze ktos powinien sie wlasnie tym watkiem zainteresowac? Tez w przypadku prokurator z Wrzeszcza, ktora nagle zaniemogla w sciganiu przestepcow.

  3. Michał pisze:

    To są nasze „elyty”.Pluć takiemu w oczy to powie że deszcz pada…

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>