„Hołd Pruski” w Zamościu
Naziści aby zniszczyć naród niszczyli również w bezwzględny sposób naszą inteligencję, zabytki kultury i religię. W efekcie takiej polityki wiele dzieł sztuki uległo zniszczeniu bądź zaginęło bezpowrotnie.
Polacy nie zważając na represje starali się zachować dziedzictwo wieków dla przyszłych pokoleń i zabezpieczyć dobra kultury narodowej. Jednym z takich dzieł, które było ratowane przed zniszczeniem przez okupanta był obraz Jana Matejki „Hołd Pruski”. Obraz ten był przechowywany w Zamościu od 2 września do 16 listopada 1939 r. w kościele Św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Jak to się stało, że takie arcydzieło zostało ukryte akurat tutaj? W czerwcu 1939 r. w Gdyni odbył się zjazd Delegatów Związku Muzeów Polskich, na którym omawiano problemy związane z ochroną zabytków muzealnych przed działaniami wojennymi, które groziły Polsce. Jednak pod koniec sierpnia, kiedy zaczęto coraz bardziej przeczuwać nadchodzącą wojnę, krakowscy działacze kultury i sztuki postanowili wywieźć obraz poza Kraków. Decyzja została podjęta nie bezpodstawnie, ponieważ obraz zawiera treść, której naziści nie byli w stanie przyjąć do wiadomości w tamtym okresie i niestety obraz według nich nadawał by się do zniszczenia, a w najlepszym wypadku do skonfiskowania. Początkowo obraz miał być ukryty w podkrakowskim lesie, jednak zmieniono decyzję i postanowiono przywieźć go do Zamościa, zgodnie z sugestią Eugeniusza Tora – dyrektora Muzeum Przemysłowego w Krakowie, który pochodził z Zamojszczyzny.
1 września, kiedy rozpoczęły się pierwsze naloty na Kraków, Eugeniusz Tor oraz Roman Wazowski – brat ówczesnego burmistrza Zamościa, przywieźli obraz do Zamościa. Dotarli tutaj 2 września w godzinach wieczornych. Na drugi dzień w wyniku narady w Ratuszu podjęto decyzję o ukryciu obrazu właśnie w kościele Św. Katarzyny. Na wybór tego miejsca wpłynął fakt, że podziemia Kolegiaty Zamojskiej były już zajęte, ponieważ ukryto tam zbiory z Pelplina, podziemia ratusza były przepełnione bronią i zbiorami arcyksięcia Habsburga z Żywca, a podziemia kościoła Franciszkanów zarezerwowane były przez jeden z katowickich banków. Oprócz tych propozycji została wysunięta jeszcze jedna, mianowicie aby obraz został ukryty w jednym ze stawów w okolicach Łabuń. Jednak z tej koncepcji szybko zrezygnowano. „Hołd Pruski” został zniesiony do podziemi kościoła św. Katarzyny w nocy z 3 na 4 września 1939 r. Wtajemniczeni w ukrycie obrazu byli: Marian Sochański – starosta zamojski, Michał Wazowski – burmistrz Zamościa, ksiądz Wacław Staniszewski – rektor kościoła św. Katarzyny, Eugeniusz Tor. Oprócz tych osób wtajemniczeni byli: profesor gimnazjum męskiego w Zamościu oraz założyciel zamojskiego ogrodu zoologicznego – Stefan Miler, ksiądz Wacław Kowalski, ksiądz Franciszek Zawisza oraz Władysław Klimek – kościelny u św. Katarzyny. Obraz do podziemii został zniesiony w skrzyni przez pracowników Taboru Miejskiego, którzy złożyli odpowiednią przysięgę księdzu Zawiszy. Naziści faktycznie tak jak przewidywano wykazywali duże zainteresowanie obrazem Matejki. Niebawem gestapo zdobyło informacje, że „Hołd Pruski” został wywieziony do Zamościa. W tej sprawie do gestapo wezwano dyrektora muzeum w Krakowie, który stanowczo oświadczył, że nie ma pojęcia, gdzie obraz jest ukrywany. Gestapo jednak wysłało kilku swoich ludzi do Zamościa, aby obraz odnaleźli. W tym samym czasie stacjonowały jeszcze tutaj jednostki wojsk radzieckich i wysłani gestapowcy musieli zawrócić do Krakowa. Gdy dowiedziano się, że hitlerowcy wiedzą o miejscu ukrycia obrazu, rozpoczęto zastanawiać się ponownie nad zmianą miejsca ukrycia. Mało tego, gestapo w Zamościu zaczęło interesować się kościołem św. Katarzyny Aleksandryjskiej. W takiej sytuacji zdecydowano, że obraz Matejki musi powrócić do miejsca, gdzie hitlerowcy spodziewali się go najmniej czyli do….. Krakowa. Burmistrz Wazowski wystarał się od komendanta miasta Zamościa o zgodę na wyjazd do Krakowa w sprawach handlowych, a w międzyczasie do Zamościa przybył kustosz Muzeum Narodowego w Krakowie – Kazimierz Buczkowski, by odpowiednio przygotować „Hołd Pruski” do podróży. Wykorzystując fakt podróży burmistrza Wazowskiego do Krakowa, załadowano skrzynię z obrazem na samochód ciężarowy i pod eskortą trzech żandarmów obraz wyjechał z Zamościa do Krakowa. 17 listopada obraz powrócił tym sposobem ponownie do Krakowa, gdzie został ukryty pod nieuwagą ochrony w Muzeum Czapskich. Tam doczekał bezpiecznie zakończenia drugiej wojny światowej.
Jest jeszcze jedna historia związana z ukryciem obrazu Matejki w Zamościu. W nocy z 27 na 28 września włamało się do kościoła, w którym był ukryty obraz czterech osobników, którzy myśleli, że w kościele ukryty jest skarb. Niestety, w czasie tego włamania obraz „Hołd Pruski” został uszkodzony w ośmiu miejscach. Na potwierdzenie tegoż faktu ksiądz Staniszewski posiadał od gestapo dokument stwierdzający włamanie. Po przewiezieniu obrazu z Zamościa do Krakowa gestapo zainteresowało się ponownie, co było w wywożonej skrzyni. Po uzyskaniu odpowiedzi, że był to obraz „Książę Albrecht”, gestapo przestało drążyć temat, lecz na krótko. Po pewnym czasie gestapo w Zamościu ponownie rozpoczęło sprawę obrazu Matejki i zaczęły się także aresztowania. Został aresztowany ksiądz Franciszek Trochonowicz oraz kościelny Klimek. Był przesłuchiwany także w tej sprawie ksiądz Staniszewski. Jednak w czasie zeznawania ksiądz Staniszewski zeznał, że w październiku 1939 r. faktycznie została przywieziona skrzynia, która została w czasie włamania skradziona, a jej zawartość nie była znana. Na potwierdzenie zeznania ksiądz Staniszewski posiadał dokument o włamaniu do kościoła. Zeznanie księdza przekonało gestapo i wkrótce zwolnili księdza Trochonowicza i Klimka. Do końca wojny naziści, którzy wkładali wiele wysiłku w odnalezienie obrazu nie potrafili go znaleźć. Niestety, część dzieł nie miała tyle szczęścia co obraz Matejki i zaginęło bez śladu lub zostało zniszczonych.