Kaczyński jak Gierek | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 24.09.2018

Kaczyński jak Gierek

Kaczyński jak Gierek. I nie ma w tym nic obraźliwego! Podkreślam to od razu. Co część polityków (z obu stron dzisiejszej politycznej barykady) gotowa jest Edwarda Gierka „odsądzać od czci i wiary”, ale gdyby mieli swoje uzasadnić jakimiś konkretami, trudno byłoby im przywołać cokolwiek.

Ja jednak z wiekiem staję się chyba coraz bardziej tolerancyjny i wyrozumiały. W dodatku potrafię założyć, (myślę, że w tym miejscu różnię się i od dzisiejszych opozycjonistów (totalnych) i rządzących) że większość ludzi działa w tak zwanej „dobrej wierze”. Przyjmuję więc, że tak Edward Gierek, jak Donald Tusk i obecnie Jarosław Kaczyński – tak właśnie działali. Być może każdy z nich widział inną drogę do silnej, niezależnej Polski. Nie chciałbym oceniać, która z tych dróg jest lepsza, która gorsza. Obecnie ta ocena należy do wyborców.

Jest faktem, że w okresie, gdy Edward Gierek sprawował swoje stanowiska, różnie z tym bywało. Przypomnę jednak tylko, że wspomniany Edward Gierek, oprócz słynnego (i chyba niepotrzebnie teraz wyśmiewanego) „No to jak? Pomożecie? rzucił także hasło: „Zbudujemy drugą Polskę”. Młodszym i niewtajemniczonym powiem, że chodziło o podwojenie zdolności wytwórczych Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. I powstały: Port Północny, Huta Katowice Rafineria Gdańska. A w Trójmieście także: Przymorze, Zaspa, Żabianka. Pewnie. Dziś każdy może powiedzieć: wstrętne blokowiska dla „plebsu”. Ale ten „plebs” pracował i musiał gdzieś mieszkać. To, co mogło się Polakom w okresie owej „gierkowszczyzny” nie podobać, to ciągłe podkreślanie wielkiej, głębokiej, a na końcu już wręcz braterskiej współpracy i przyjaźni ze Związkiem Radzieckim.

Nieco inną drogę wskazywał Polakom Donald Tusk (i praktycznie wszystkie rządy po 1989 roku). Najwyraźniej uważał on, że gospodarczy rozwój Rzeczpospolitej zagwarantuje sam rynek, a nasi zachodni „partnerzy” w tym rozwoju nam pomogą. Prawdopodobnie w swych (albo raczej – swoich doradców) rozważaniach nie uwzględnił, że kapitał ma narodowość, że większość inwestorów gotowa jest zarabiać dla siebie i swojego kraju, którego interes, zaraz po swoim własnym, jest najważniejszy. Dla rządzących krajem człowiek, zwłaszcza prosty a uczciwy, nie stanowił żadnej wartości. To, co nazwano kierunkiem liberalnym, w rzeczywistości było dziewiętnastowiecznym, grabieżczym kapitalizmem.

Symbolem polityki zagranicznej okresu „tuskowszczyzny” określiłbym owo słynne: „polskość to nienormalność”. Przypomina mi to nieco równie znane: „Proletarusze wszystkich krajów, łączcie się!”. Nic dziwnego, że Polakom to się nie spodobało. Równoczesne, pozorne tylko działania państwa, powolna utrata możliwości sterowania polskim okrętem na wzburzonym światowym oceanie (politycznym – gdzie tylko nas poklepywano po plecach; gospodarczym – gdzie tylko wykorzystywano nas jako źródło taniej siły roboczej, wykwalifikowanej kadry niskiego szczebla i rynek zbytu dla towarów i usług innym przynoszącym zyski; kulturalnym – gdzie pod płaszczykiem wolności twórczości artystycznej wtłaczano nam do głów, że normalne jest wszystko to, co jest zaprzeczeniem naszej rodzimej tradycji i kultury) doprowadziły do tego, że Rzeczpospolita stała się chyba światowym symbolem rozwiniętych do granic możliwości: korupcji, niekompetencji, cwaniactwa i złodziejstwa.

Nic dziwnego, że ta droga nie spodobała się Polakom. W październikowych wyborach 2015 roku Polacy powiedzieli: dość! Oczekujemy innej drogi do rozwoju Rzeczpospolitej. Tę drogę wskazał im Jarosław Kaczyński. Gdyby przyjrzeć się bliżej temu, co mówią kolejni premierzy po 2015 roku zauważylibyśmy, że jest to droga zbliżona do tej, którą czterdzieści pięć lat wcześniej wskazał Edward Gierek. Słynny program Rodzina 500+ to nic innego jak socjalistyczna część programu Gierka.

Trzeba przyznać, że Polacy, jako naród, są wrażliwi na ubóstwo, biedę. Zwłaszcza, gdy dotyka ono (ona) dzieci. I tu program Jarosława Kaczyńskiego był strzałem w dziesiątkę. Czym jest próba odbudowy polskiej gospodarki głoszona obecnie przez premiera Mateusza Morawieckiego? Jak bym słyszał: „Zbudujemy drugą Polskę!” I bardzo dobrze. Bo jest nam ona potrzebna jak powietrze. Nawet obecne, propagandowe, przedwyborcze spotkania z mieszkańcami różnych regionów, miast i miasteczek przypominają nieco pamiętane przez mnie „gospodarskie wizyty” Edwarda Gierka. I, Bogiem a prawdą, ani w tych dzisiejszych, ani w tamtych – nie widzę nic złego. (Przynajmniej do czasu, gdy dla potrzeb tej wizyty „trawy nie maluje się na zielono”).

Jarosław Kaczyński zdaje sobie sprawę z tego, że odbudowanie silnej, dostatniej Polski wymaga jedności działania. Przynajmniej w jakimś rozsądnym wymiarze. W okresie Edwarda Gierka tę „jedność” władza zapewniała sobie metodami na pewno dalekimi od demokracji w dzisiejszym znaczeniu tego słowa. Dziś Jarosław Kaczyński musi zmierzyć się z „totalną opozycją”. Są to ludzie, którzy dla swoich politycznych celów gotowi są na wszystko. Wspierani są (i tego wsparcia oczekują) przez tych, którym decyzja Polaków z dwudziestego piątego października 2015 roku nie podoba się, którzy w Polsce (i na Polsce) robili bardzo dobre interesy. Dla siebie i swoich krajów. Z tym, że Jarosław Kaczyński swoją walkę z ową „opozycją totalną” musi prowadzić metodami demokratycznymi.

Podstawą jednoczenia Polaków jest powrót do tradycji. Ale te tradycje najmłodszym Polakom trzeba dopiero przypomnieć, niekiedy – wskazać. Niemal trzydzieści lat wolnej Polski w znacznym stopniu „wyprało” młode pokolenie z tych wartości, które powinny być dla nas najważniejsze. W moim przekonaniu są to prawdy sformułowane po raz pierwszy przez ks. Domańskiego na I Kongresie Polaków w Niemczech, w 1938 roku:

  1. Jesteśmy Polakami.
  2. Wiara ojców naszych jest wiarą naszych dzieci.
  3. Polak Polakowi bratem.
  4. Co dzień Polak narodowi służy
  5. naszą. Nie wolno mówić o matce źle.

Prawda, że niewiele to ma wspólnego z konsumpcyjnym nastawieniem młodego pokolenia, dla którego dziś bodaj najważniejsze jest hasło „Róbta, co chceta!”. Myślę, że Jarosław Kaczyński zdaje sobie z tego sprawę i próbuje zaszczepić w młodych ludziach choć odrobinę patriotyzmu. Jednak każde działanie zbyt radykalne może, zwłaszcza w duszach Polaków, wywołać skutek odwrotny od zamierzonego. Myślę, że to taka nasza cecha narodowa.

W polityce zagranicznej Jarosław Kaczyński próbuje, bazując na dobrych stosunkach z Amerykanami, powoli wyzwolić nas z okowów niekorzystnych układów i zależności. Czy we współczesnym świecie może się to udać? Gdy jeszcze nie jesteśmy silni gospodarczo, gdy nie jesteśmy silni militarnie, gdy niemal każde nasze działanie stanowi „nadepnięcie na czyjś odcisk”? (Co zresztą świadczy dobitnie o tym, jak „wielka” jest suwerenność i niezależność polskiego państwa).

Nie wiem. Ale wiem, że lepiej jest iść wyznaczoną drogą niż przez bezdroża. Może wybrana przez Prawo i Sprawiedliwość droga nie jest najkrótsza. Może nie jest najłatwiejsza. Ale jest wyznaczona i można nią podążać.

„Totalnej opozycji” natomiast chciałbym uzmysłowić, że jeśli widzi inną, lepszą drogę, niech ją wskaże. Ludzie w najbliższych wyborach parlamentarnych powiedzą, która bardziej im odpowiada. I byle nie była to droga w odwrotnym kierunku.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Wyświetlono 2 komentarze
Napisano
  1. Wojciech pisze:

    Ciekawe jest, że nikt nie zauważa, że po tzw. wypadkach radomskich (sprowokowanych przez WSI protestach), Gierek był już tylko figurą, rządziła bezpieka wojskowa i cywilna. I rządzi nadal dzisiaj.

  2. Mat pisze:

    Do autora uwag kilka:
    1. Gierek jednak liczył się z ludźmi – szczególnie ze swoimi górnikami. Kaczyński idzie do celu po trupach zgodnie z tezą, że kto ma władzę, to może wszystko, choćby ustawami zmieniać Konstytucję.
    2. Socjalistyczny program Kaczyńskiego niestety niebezpiecznie skręca ku ideologii faszystowskiej – mamy wiele już tego przykładów w działaniach kolejnych rządów (Szydło, Morawiecki) podległych jego władzy.
    3. Od roku 1938 niestety dużo się zmieniło i należy żyć dniem dzisiejszym a nie wspominkami historii. Tak właśnie świadomość Kaczyńskiego utknęła w czasach socjalistycznych.
    4. „Czy się stoi, czy się leży – 2 tysiące się należy” to socjalistyczne hasło jest obecnie masowo wdrażane obecnie poprzez wszelkiego rodzaju programy „+”. Tak jak wcześniej, tak również teraz jest zaprzeczeniem uczciwości, rzetelnej pracy, sumiennego wykonywania powierzonych obowiązków itd.
    5. Amerykanie jeszcze nikomu na świecie nic nie dali za darmo – jeśli rzucali jakieś ochłapy, to później niemiłosiernie eksploatowali obdarowanych – ludzi lub ich złoża naturalne. Żaden Amerykanin nic nie zrobi, jeśli nie zarobi „many”.
    Ja w swoim już dość długim życiu zawsze dobrze żyłem z sąsiadami i zawsze na tym dobrze wychodziłem. A współczesna Polska szuka sąsiadów na innym kontynencie. Jak na tym wyjdzie?

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika